Celem naszej mocno sfeminizowanej, słowiańskiej grupy stały się ruiny zamku Alarcos de Calatrava, oddalone ok 8 km od Ciudad Real. Ze względu na piękną pogodę postanowiliśmy pokonać ten dystans na piechotę. Po spotkaniu na Plaza Mayor, kierując się mapą i drogowskazami ruszyliśmy. Początkowo przemierzyliśmy peryferyjne dzielnice Ciudad Real, aby po dłuższej chwili dojść do granic miasta. Tam zeszliśmy na pobocze drogi szybkiego ruchu i rozbici na dwu-, trzyosobowe grupki pomaszerowaliśmy w kierunku celu. Naszą obecnością wzbudzaliśmy nie lada sensację wśród hiszpańskich kierowców. Akompaniowali nam oni podczas całej drogi dźwiękiem klaksonów, komplementując w ten oryginalny sposób urodę moich towarzyszek podróży.
Po drodze mieliśmy okazję obserwować typowe podmiejskie krajobrazy: sady, pola, czy też pozagradzane rezydencje. W oddali natomiast było widać zielone wzniesienia wyraźnie odcinające się na tle błękitnego nieba La Manchy.
Po około półtorej godziny marszu i krótkim podejściu na zamkowe wzgórze dotarliśmy do celu. Widok który nam się ukazał był świadectwem bardzo burzliwej historii zamku Alarcos de Calatrava - liczne zawirowania dziejowe sprawiły, że nie został z niego omalże kamień na kamieniu. Z kształtu zachowanych fundamentów trudno było wywnioskować o przeszłym kształcie lub potędze twierdzy, gdyż dostępu do nich broniła siatka, a żaden z przewodników niestety nie posługiwał się językiem angielskim, żeby chociaż słownie dać nam wyobrażenie na temat wyglądu zamku. Jedynym obiektem na wzgórzu który się zachował do naszych czasów był kościół z XIII/XIV wieku, wybudowany w stylu mudejar, który jednak bardziej kojarzył mi się z rzymską willą niż architekturą sakralną. Po dokładnym zwiedzeniu tego obiektu nie zostało nam nic innego jak tylko robienie niezliczonej ilości zdjęć, podziwianie krajobrazów i opalanie się.
Wzgórze zamkowe. |
Fundamenty budowli dostępne za opłatą tylko z hiszpańskojęzycznym przewodnikiem. |
Kościół na wzgórzu zamkowym. |
Po długim wylegiwaniu się na słońcu ruszyliśmy w drogę powrotną. Część dziewczyn postanowiła łapać stopa co udało im się w ciągu dosłownie minuty (wspominałem już że hiszpańscy kierowcy lubią słowiański typ urody? ;-), a reszta naszej grupy udała się spacerowym krokiem w kierunku Ciudad Real. Już na miejscu spojrzeliśmy na jeden z ustawionych w centrum miasta termometrów - było 30 stopni :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz