tag:blogger.com,1999:blog-90324042688709924092024-03-06T09:36:11.094+01:00E-ska!Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.comBlogger14125tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-51728197068633534592011-06-27T14:06:00.000+02:002011-06-27T14:06:37.714+02:00Autostopem przez Andaluzję! cz. 2 - MalagaZ ciężkim sercem pożegnałem się z Granadą i ruszyłem za miasto łapać stopa. Po raz kolejny nie czekałem długo i po dosłownie 10 minutach jechałem już z sympatycznym Włochem na zachód. Człowiek ten pochodził z Bolonii, jednak już na dobre zapuścił korzenie w Hiszpanii. Na co dzień zajmował się nauką masażu w Almerii i paleniem jointów, a w momencie gdy go spotkałem podróżował do swojej dziewczyny do Rondy. Jego trasa nie biegła co prawda przez Malagę, ale obiecał wysadzić mnie w Antequerze, znajdującej się na północ od celu mojej podróży. Po dłuższej jeździe, błądząc, słuchając flamenco, podziwiając przepiękne, górzyste krajobrazy i rozmawiając o polskiej i włoskiej polityce dojechaliśmy do skrzyżowania z drogą prowadzącą na południe. Według mapy znajdowało się ono w pobliżu Antequery. Na miejscu jednak zastaliśmy zagubioną wśród andaluzyjskich pól i gór stację benzynową, puściutkie skrzyżowanie bez śladów ludzkiej obecności i okolicę nieskażoną cywilizacją (ani Antequerą tym bardziej). Jedyny samochód, który tam się znajdował kierował się do... Granady. Postanowiłem więc kontynuować moją podróż aż do Rondy i stamtąd próbować dotrzeć do Malagi (czyli de facto, patrząc na mapę, zatoczyłem wielki łuk nad tym miastem). Na miejscu pożegnałem się z Włochem i kierując się znakami pobiegłem w stronę drogi wylotowej na Malagę. Nie zobaczyłem niestety słynnego mostu znajdującego się w Rondzie, ale z racji tego, że powoli zachodziło słońce trzeba było czym prędzej zajmować dobre miejsce na poboczu żeby przed zmrokiem opuścić miasteczko. Po zmierzchu szanse na złapanie stopa znacznie maleją.<br />
<br />
Dobiegłem na obrzeża miasteczka i znowu czas mojego oczekiwania nie był zbyt długi, gdyż po ok. 10 minutach na środku ronda w Rondzie (nomen omen) przy którym stałem zatrzymała się furgonetka. Jechała w niej czwórka Hiszpanów i.... pies. Byli to zdecydowanie najsympatyczniejsi ludzie z jakimi miałem okazję do tej pory podróżować, niesamowicie otwarci i chętni do rozmów nawet na trudne tematy (np. o pamięci wojny domowej z lat 1936 - 1939). Jedna z dziewczyn zajmowała się wyrobem artystycznych toreb i portmonetek, jej chłopak był pracownikiem socjalnym, pozostała dwójka natomiast pracowała w szkole. I do tego słuchali hiszpańskiego e-ska! Dowieźli mnie do Malagi, a nawet narysowali mapkę jak dotrzeć na dworzec autobusowy, gdzie byłem umówiony z Agatą, couchsurferką, artystką i wolontariuszką programu EVS u której miałem spędzić noc.<br />
<br />
Malaga nie powala na kolana - sprawiła na mnie wrażenie wielkiego, pozbawionego jakiegokolwiek klimatu blokowiska. Nawet starsza część z olbrzymią, wybrakowaną katedrą (brak jej jednej wieży) i wąskimi uliczkami nie zmieniają tego faktu. Główne zabytki, czyli amfiteatr rzymski, położona w środku osiedla mieszkaniowego arena walk byków, czy stara, pozostała z czasów rządów Maurów twierdza absolutnie nie przemówiły do mojej wyobraźni. Jedynym ciekawym punktem było muzeum poświęcone twórczości urodzonego w Maladze Pabla Picassa - mimo stosunkowo skromnych zbiorów daje ono interesujący obraz twórczości artysty i zmian jakie zachodziły w jego stylu na przestrzeni lat.<br />
<br />
W Maladze, po raz pierwszy podczas mojej andaluzyjskiej podróży zetknąłem się na większą skalę ze słynnymi na cały świat hiszpańskimi procesjami wielkanocnymi. Przez cały okres <i>Semana Santa </i>(Świętego tygodnia) ulice miast wypełniają zakapturzeni członkowie bractw religijnych, niesione kosztem wielkiego wysiłku platformy z figurami Jezusa i Maryi płyną dostojnie nad głowami tłumu, a powietrze wypełnia zapach palonych świec. W obchodach brali liczny udział zarówno mieszkańcy Malagi, którzy masowo wylegali ze swych domów i ustawiali przyniesione z mieszkań krzesła na trasie przemarszu, jak i turyści. Dostojeństwa uroczystościom dodawał siąpiący deszcz, który niestety, z różnym natężeniem towarzyszył mi przez resztę andaluzyjskiej podróży.<br />
<br />
Po dwóch dniach spędzonych w miłym towarzystwie, ale niezbyt ciekawym mieście nadszedł czas kontynuowania podróży. Tym razem celem była Wielka Brytania, a raczej jej skrawek na Półwyspie Iberyjskim - Gibraltar!<br />
<br />
P.S. Wersja notki ze zdjęciami pojawi się za jakiś czas.<br />
<br />
<br />
CDN.Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-1574164017130456412011-05-28T13:48:00.001+02:002011-05-29T14:29:13.427+02:00Autostopem przez Andaluzję! cz. 1 - GranadaPierwszy samotny autostop w moim życiu i do razu skok na głęboką wodę. Z podstawową znajomością języka hiszpańskiego, w kraju w którym umiejętność mówienia po angielsku jest żadna, a kierowcy niechętni do brania przygodnych pasażerów - z takimi stereotypami w głowie wyruszyłem skoro świt na drogę wylotową z Ciudad Real...<br />
<br />
Pierwszym moim celem było dotarcie do Valdepenas, miasta będącego ośrodkiem winiarstwa znanym w całej Hiszpanii, ale przede wszystkim znajdującym się przy Autovia del Sur - drodze szybkiego ruchu prowadzącej do serca Andaluzji. Po dłuższym marszu przez Ciudad Real ustawiłem się w wypróbowanym podczas poprzednich wypraw miejscu (patrz: <i><a href="http://e-ska.blogspot.com/2011/01/auto-e-stop.html">"Auto e-stop!"</a></i>) . W zgodzie z wszystkimi autostopowymi poradnikami ubrałem się w "schludne i kolorowe ubrania, przyciągające uwagę kierowców", w ręku dzierżyłem kartkę "na której dużymi literami określiłem kierunek jazdy", a na twarz nałożyłem "szczery uśmiech sugerujący dobre intencje" z mojej strony ...i udało się! Po zaledwie 5 minutach oczekiwania zatrzymał się pierwszy kierowca. Jak na Hiszpanię przystało był to... Boliwijczyk. Na pierwszy rzut oka nie wzbudził we mnie zaufania, lecz gdy na tylnym siedzeniu jego samochodu zauważyłem dziecko postanowiłem zaryzykować. Będąc już w środu zacząłem żałować swojej decyzji. Według mnie (i mojej mapy) trasa którą jechaliśmy była zupełnie okrężna i na początku miałem wątpliwości, czy w ogóle jedziemy do Valdepenas. Za oknem tylko migały mi kolejne zjazdy do tej miejscowości. Sprawa jednak wyjaśniła się dosyć szybko - kierowaliśmy się na drogę, która prowadziła do celu, tylko nie była uwzględniona przez moją czteroletnią mapę. Jak widać w Hiszpanii, w przeciwieństwie do pewnego kraju nad Wisłą budowa nowych tras przebiega sprawnie.<br />
<br />
Wylądowałem na przedmieściach Valdepenas. Pożegnałem się z Boliwijczykiem (który okazał się całkiem sympatycznym gościem) i kierując się jego wskazówkami poszedłem w stronę ronda znajdującego się przy zjeździe na Autovia del Sur. Miejsce było fatalne - wprawdzie jeździło tamtędy wielu kierowców, jednak rzadko który zjeżdżał na drogę szybkiego ruchu, miejsca do zatrzymania się nie było, a dodatkowo słońce zaczęło niemiłosiernie palić. Po dłuższej chwili oczekiwania, widząc nieskuteczność moich autostopowych działań, zmieniłem na kartce nazwę mojego następnego celu z Linares (położonego dalej od Valdepenas) na Amuradiel (wioskę leżącą stosunkowo blisko). Był to strzał w dziesiątkę, gdyż już po chwili, łamiąc wszelkie możliwe przepisy, na środku ronda zatrzymał się jadący do Amuradiel kierowca. Był pochodzącym z Las Palmas studentem uczącym się i mieszkającym... w Ciudad Real. (Swoją drogą szczerze mu współczuję przeprowadzki z Wysp Kanaryjskich do środka niczego w La-Manchy). Sprawnie dojechaliśmy do Amuradiel, umilając sobie czas rozmową prowadzoną mieszanką angielskiego i hiszpańskiego. Okazało się, że byłem pierwszym zabranym przez niego autostopowiczem w życiu.<br />
<br />
Amuradiel jest bardzo małą wioską, którą da się przejść z jednego końca na drugi w ciągu 10 minut. Nie było więc zbytnio zaskakujące, że ruchu przy wyjeździe z niej prawie nie było. Postanowiłem więc nie czekać na cud i ruszyłem wzdłuż Autovii w stronę zajazdu, który znajdował się w odległości ok. 0,5 km. Tam również nie dopisało mi szczęście. Liczba osób zatrzymujących się, aby chwilę odpocząć po trudach podróży była minimalna z powodu remontu drogi prowadzącej do tego miejsca. W odruchu desperacji wyszedłem na pas drogi szybkiego ruchu prowadzący z nieuczęszczanego zajazdu i po dosłownie dwóch machnięciach ręką ok. 200 metrów ode mnie (ponownie łamiąc wszelkie możliwe przepisy) zatrzymał się kierowca. Moją radość dopełnił fakt, że jego trasa prowadziła w pobliżu Granady! W ten sposób poznałem Juana Carlosa, psychologa z Madrytu. Przegadałem z nim w "spanglish" całą drogę. Poruszaliśmy tematy począwszy od sytuacji na polskim rynku pracy, przez trudności adaptacyjne młodych imigrantów, z którymi pracuje Juan, aż do architektury (czyli <i>casas blancas</i> - białych domów, z wąskimi oknami, gwarantujących chłód w gorące dni) i upraw (sprowadzających się do oliwek) charakterystycznych dla Andaluzji.<br />
<br />
W czasie rozmowy minęliśmy granicę dzielącą Kastylię-La Manchę i Andaluzję. Miejsce, w którym się ją pokonuje wygląda wprost niesamowicie! Przekracza się ją bowiem jadąc serpentyną przez przełęcz górską z widokiem na gigantycznych rozmiarów estakadę. Gdy zostawiliśmy ją za sobą w krajobrazie zaczęły dominować góry i pagórki oraz wspomniane już wszechobecne gaje oliwne i malowniczo położone wioski z <i>casas blancas</i>.<br />
<br />
Z Juanem Carlosem pożegnałem się na stacji benzynowej w pobliżu Granady. Szybki skok przez drogowe barierki i rozpocząłem mozolny marsz przez przedmieścia mojego ulubionego hiszpańskiego miasta. Gdy mój spacer zaczął się podejrzanie przedłużać, zacząłem przypuszczać, że coś co uważałem za Granadę wcale nią nie jest. Moje wątpliwości rozwiała tabliczka sygnowana przez <i>Ayuntamiento de Albolote </i>(Urząd Miejski Albolote) - byłem w miasteczku oddalonym ok. 15 kilometrów od mojego celu. Pomyśleć, że na mapie którą posiadałem Granada wydawała się być położona tuż obok Autovii ;-)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY8MWxyImTdM0PxroWggB8a78X_hsoqtKmdR7VwajoB7W6IJOwXXhbTL4cbC47p_pBoxjfKTt9UkLiuHH5rL9MXLs4UmM_eUzpnyEl8t7ga-jEpEJfxiv7YlgDNqKx4JG3J8hkh9nCKNyf/s1600/DSC00628.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY8MWxyImTdM0PxroWggB8a78X_hsoqtKmdR7VwajoB7W6IJOwXXhbTL4cbC47p_pBoxjfKTt9UkLiuHH5rL9MXLs4UmM_eUzpnyEl8t7ga-jEpEJfxiv7YlgDNqKx4JG3J8hkh9nCKNyf/s320/DSC00628.JPG" width="320" /></a></div><br />
Po przejściu dłuższego odcinka pomiędzy składami budowlanymi i wzdłuż drogi, do której dostępu broniły barierki dotarłem do miejsca, gdzie można było od biedy łapać stopa. Znowu jednak uśmiechnęło się do mnie szczęście i już po chwili jechałem z 3 Senegalczykami. Zarówno po hiszpańsku, jak i po angielsku mówili z bardzo silnym, gardłowym akcentem. Z tego też powodu, wysadzając mnie i instruując jak dostać się do centrum Granady z trudem rozpoznałem w tajemniczym "łodo egdo" hiszpańskie wyrażenie <i>todo recto</i> (cały czas prosto).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0u2ydb7ctghyphenhyphen_cBuAqSzfhAz9shstsQ0jub-Euffi8LW6k6jKYFM0FK5bwwnaa99a6aYvy-WJSrI02-s3Q9dNZTzOTWOQQYrrwCsy5CWl0zVPrVOHoT8fag-iNW4Y0WaLaDMcLL4H4Ckd/s1600/IMG_0105.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0u2ydb7ctghyphenhyphen_cBuAqSzfhAz9shstsQ0jub-Euffi8LW6k6jKYFM0FK5bwwnaa99a6aYvy-WJSrI02-s3Q9dNZTzOTWOQQYrrwCsy5CWl0zVPrVOHoT8fag-iNW4Y0WaLaDMcLL4H4Ckd/s320/IMG_0105.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1446XRXrZjJbodAT7DcxKQQb8a06WaqnI_zN9v_dqwsou1GWYINoVWUzkiDNVxpwtHB34KsTlPhGrk4BlpGCigION9IiMJx960q_NJX2nLZ9jjTJ1dhXpFb-NqnOFz0FdCkeFB0QpEdpV/s1600/IMG_0093.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1446XRXrZjJbodAT7DcxKQQb8a06WaqnI_zN9v_dqwsou1GWYINoVWUzkiDNVxpwtHB34KsTlPhGrk4BlpGCigION9IiMJx960q_NJX2nLZ9jjTJ1dhXpFb-NqnOFz0FdCkeFB0QpEdpV/s320/IMG_0093.JPG" width="320" /></a></div><br />
Po kilkunastominutowym spacerze, idąc zgodnie z instrukcją "łodo egdo" dotarłem do znajomego parku w pobliżu Gran Vii i mieszkania Ani - od momentu kiedy ze "szczerym, sugerującym dobre intencje" uśmiechem na twarzy stanąłem przy drodze wylotowej z Ciudad Real minęło 7 godzin. Nieźle, jak na kraj w którym kierowcy "nie biorą autostopowiczów", a ludzie nie "mówią po angielsku".<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3ZPuC2B1H_rF6CYy9FlWR_z4DfAjOrwnBrmwoeQaJteuOhH89KTjFCRRZqyKTX5BXR4IW5z6qNzq-qcnf2it_LVc1T1KcCOzaNTaCMqXTpUm1EaZynGtrKDDFj9Qni4gKwkLFnaHInSlh/s1600/IMG_0116.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3ZPuC2B1H_rF6CYy9FlWR_z4DfAjOrwnBrmwoeQaJteuOhH89KTjFCRRZqyKTX5BXR4IW5z6qNzq-qcnf2it_LVc1T1KcCOzaNTaCMqXTpUm1EaZynGtrKDDFj9Qni4gKwkLFnaHInSlh/s320/IMG_0116.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Czy tego miasta można nie kochać?</td></tr>
</tbody></table>O swojej miłości do Granady rozpisywałem się już w jednej z poprzednich notek (patrz: <i><a href="http://e-ska.blogspot.com/2011/03/miosc-cz2.html">"Miłość cz.2"</a></i>) więc nie będę ponownie opisywać jej walorów. Uwielbiam to miasto i będąc tam drugi raz absolutnie się na nim nie zawiodłem. Po raz kolejny poznałem niesamowite miejsca. Pierwszym z nich było Sacromonte, położona powyżej Albaicin "dzielnica", której mieszkańcy zamieszkują jaskinie. W jej niższej części groty są zagospodarowane na mieszkania o normalnym standardzie, służą jako bary, hotele a nawet kluby, natomiast w części wyższej ludzie żyją już w gorszych warunkach. Jednak są one ceną za niezależność i nieingerencję władz, gdyż mieszkańcy "dzikiego" Sacromonte, którymi często są imigranci, nie płacą podatków i nie rejestrują w żaden sposób swojego miejsca zamieszkania.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOQTe8m0hfkcLlpRjPlhKmtiaVfVzuBiJGeB3wej_SZXqEpgiH0eovo-JJc0ETWpr8sP8YSv51RbGQxG-B8yzIPjSY31qxahpRDdySTYdXJDK-7NAJx0sxW-Xs3EEoERETl8uDEedhsoiU/s1600/IMG_0044.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOQTe8m0hfkcLlpRjPlhKmtiaVfVzuBiJGeB3wej_SZXqEpgiH0eovo-JJc0ETWpr8sP8YSv51RbGQxG-B8yzIPjSY31qxahpRDdySTYdXJDK-7NAJx0sxW-Xs3EEoERETl8uDEedhsoiU/s320/IMG_0044.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">ulica Kolorowych Jaskiń</td></tr>
</tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicfXgFoxeJ1JGvoCM5UTgU7lY9Zr8zhG-WWfCdgK2NVDeYry7f_twC2OEwHyYa5Qsh3UWDroauzf830B7skFyIFgEbdPAoZHVzg2fASCNO-E94xOpUvTe-pfgm-eW2534yOyd15VMLrzZV/s1600/IMG_0043.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicfXgFoxeJ1JGvoCM5UTgU7lY9Zr8zhG-WWfCdgK2NVDeYry7f_twC2OEwHyYa5Qsh3UWDroauzf830B7skFyIFgEbdPAoZHVzg2fASCNO-E94xOpUvTe-pfgm-eW2534yOyd15VMLrzZV/s320/IMG_0043.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8IE_xnFYFRhgU5Yd5bbSA1IoGJkQyMm_-NArvWOmONSN5RB1Ze2U5-miNZciITxIPwkzoBOdBqNCl3ymTTNUbdO-G9up4DrTTI5rDPTQ63jp8KaISFFWaCcJ2_9tPU3mdhG4Ed-x3IFIT/s1600/IMG_0041.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8IE_xnFYFRhgU5Yd5bbSA1IoGJkQyMm_-NArvWOmONSN5RB1Ze2U5-miNZciITxIPwkzoBOdBqNCl3ymTTNUbdO-G9up4DrTTI5rDPTQ63jp8KaISFFWaCcJ2_9tPU3mdhG4Ed-x3IFIT/s320/IMG_0041.JPG" width="320" /></a></div><br />
Kolejnym ciekawym miejscem, które udało mi się odwiedzić było wzgórze położone nad Alhambrą. Dostaliśmy się tam wraz z Anią po forsownej jeździe na rowerze w 30 stopniowym upale, poprzedzonej dłuższym rajdem przez nieznane mi wcześniej części Granady. Już na samej górze okazało się, że jest to bardzo popularne miejsce wypoczynku, pełne samochodów i ludzi spędzających czas na pikniku. Zmęczenie i litry wylanego potu, którymi okupiliśmy dojazd na górę, zostały nam wynagrodzone przez piękne widoki na miasto i okoliczne góry.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEGNPtaUOB2mq3HA9UpES_oE9R33XW_w2TRJocpz75yQjAgMuIah0sm39_m703nmK3PWXe-A7hUIjxQqNiiUX3xzffCx9HYYwkLgOdKKpeSqS3wXz8MazI7jkKs-Hk4GbcLzy07CF4a4Hg/s1600/IMG_0201.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEGNPtaUOB2mq3HA9UpES_oE9R33XW_w2TRJocpz75yQjAgMuIah0sm39_m703nmK3PWXe-A7hUIjxQqNiiUX3xzffCx9HYYwkLgOdKKpeSqS3wXz8MazI7jkKs-Hk4GbcLzy07CF4a4Hg/s320/IMG_0201.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9HxMCJhgLtFUKf7SQdx6GPZ72b4FSe-f3CItTJHfJCf6rcm-7i-8jby8IuVYxW022uT_pG9nJ6vloyP_vwrNA5OxDo7HiyslT9_cVy2uxspyVN-Evk-XTeENBN35KL84cfQrwyn5gQT70/s1600/IMG_0181.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9HxMCJhgLtFUKf7SQdx6GPZ72b4FSe-f3CItTJHfJCf6rcm-7i-8jby8IuVYxW022uT_pG9nJ6vloyP_vwrNA5OxDo7HiyslT9_cVy2uxspyVN-Evk-XTeENBN35KL84cfQrwyn5gQT70/s320/IMG_0181.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwiVjMcfVeUIt8VDFAd9HHe8juqYr9IwPU9qVPcj3s2P6zig6gkGxav6dBb-lZE_qqyLq5e9hRIiZSW64YnZOmw4F1WGSUjtjCLQEhUtX5ZuFATGeMgh31UwT4X6v32gEw_egau7p8r2zB/s1600/IMG_0177.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwiVjMcfVeUIt8VDFAd9HHe8juqYr9IwPU9qVPcj3s2P6zig6gkGxav6dBb-lZE_qqyLq5e9hRIiZSW64YnZOmw4F1WGSUjtjCLQEhUtX5ZuFATGeMgh31UwT4X6v32gEw_egau7p8r2zB/s320/IMG_0177.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6r3-iCPipdLHKcT2IF4NfjHsiebs9JJHZOrl2afvAaydpotmHUxXgoaY_kZ-gYMS7kIMDFjbBmU9UecXHlkFurofXXSY2YGebwiKeV9et44Q3DdCAH0B-3bqvT69XBTzTeCaHk6OEz_WK/s1600/IMG_0197.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6r3-iCPipdLHKcT2IF4NfjHsiebs9JJHZOrl2afvAaydpotmHUxXgoaY_kZ-gYMS7kIMDFjbBmU9UecXHlkFurofXXSY2YGebwiKeV9et44Q3DdCAH0B-3bqvT69XBTzTeCaHk6OEz_WK/s320/IMG_0197.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYEWeq7eAryKmRVE8KjR4woksk37W9x4RsNY1zQGb9eCAvKVjegkEcyKxWw_XvbFzOUgUE_fPea9UcaVti0ouOpUMzRuvg-sXOQIEjrh33XI7LtcLtpUUcZX5v0IqM447CsdXjTdXo37A0/s1600/IMG_0183.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYEWeq7eAryKmRVE8KjR4woksk37W9x4RsNY1zQGb9eCAvKVjegkEcyKxWw_XvbFzOUgUE_fPea9UcaVti0ouOpUMzRuvg-sXOQIEjrh33XI7LtcLtpUUcZX5v0IqM447CsdXjTdXo37A0/s320/IMG_0183.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMZoO48U4NyvTAaGS9P5EKGM29-wGnNZHJE8YlqHvGPt5fKCW2BU0svl8Y5Ed58n0Qk-SI3qQimcRsie5z4ZLD3Xw-iQ__mydApA_8xVqfIK0DBTRbENLLlpocjZf37U8kISRzIjZBCP3B/s1600/IMG_0188.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMZoO48U4NyvTAaGS9P5EKGM29-wGnNZHJE8YlqHvGPt5fKCW2BU0svl8Y5Ed58n0Qk-SI3qQimcRsie5z4ZLD3Xw-iQ__mydApA_8xVqfIK0DBTRbENLLlpocjZf37U8kISRzIjZBCP3B/s320/IMG_0188.JPG" width="320" /></a></div><br />
W czasie mojego pobytu zdążyłem jeszcze odwiedzić stary klasztor kartuzów, od którego nazwę bierze jeden z kwartałów Granady, obecnie zajmowany przez budynki uniwersyteckie. W kompleksie klasztornym aktualnie znajduje się muzeum, w którym na obrazach zilustrowane są dramatyczne dzieje braci zakonnych (często w niezamierzenie humorystyczny sposób ;-). Można tam również obejrzeć ciekawe, bogato zdobione wnętrze zakonnego kościoła. (Tak na marginesie udając się w odwiedziny do kogoś mieszkającego w tym rejonie lepiej dobrze zapamiętać całą nazwę ulicy, a nie tylko "coś Cartuja x/y". Od zapamiętania tego wydawało by się mało istotnego "coś" zależy bowiem czy dostaniemy się na czas do znajomych - w pobliżu klasztoru nazwy ulic nie grzeszą różnorodnością i prawie każda z nich ma "Cartuja" w nazwie.)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVmvXZ_JFvJSGF_z6dA3GDNd0jgkIQKeA3RMrglSTWxvgFf6w_p2pG-bfX50D70bFg6M7R4qhLYkjQp_iDTQW4v9-_HOt49Y1eQL3pvak2AJ97xjEGSNK-82dgHMCeMi8ejBMAka2XhVF2/s1600/IMG_0023.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVmvXZ_JFvJSGF_z6dA3GDNd0jgkIQKeA3RMrglSTWxvgFf6w_p2pG-bfX50D70bFg6M7R4qhLYkjQp_iDTQW4v9-_HOt49Y1eQL3pvak2AJ97xjEGSNK-82dgHMCeMi8ejBMAka2XhVF2/s320/IMG_0023.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-gfvVJmQOo3sNDzGJ6L4edqXz9P06vB-Wf7x7kREdfH0DEAP58t1ruMaIAF-VDMblnENfjjQyeydf1zuzORSiuzCauLqcaCAyAiYJ7Y9vuNE4OCshytfxB1h6XYprqN7jYOiOSD1KDVuw/s1600/IMG_0031.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-gfvVJmQOo3sNDzGJ6L4edqXz9P06vB-Wf7x7kREdfH0DEAP58t1ruMaIAF-VDMblnENfjjQyeydf1zuzORSiuzCauLqcaCAyAiYJ7Y9vuNE4OCshytfxB1h6XYprqN7jYOiOSD1KDVuw/s320/IMG_0031.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8DscIGZsdXks1tvYkcA2WHnDwVgVEmsbtd3Q9PASS__0TUQHdNIYQ4GmoFg_BlYDnxu5414c84loecq5jijRfFneLcFTB25h4jW8fBP2aZb5yrlSRkdLPm2C92VprlpKyZ0xdyAtN6R0z/s1600/IMG_0032.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8DscIGZsdXks1tvYkcA2WHnDwVgVEmsbtd3Q9PASS__0TUQHdNIYQ4GmoFg_BlYDnxu5414c84loecq5jijRfFneLcFTB25h4jW8fBP2aZb5yrlSRkdLPm2C92VprlpKyZ0xdyAtN6R0z/s320/IMG_0032.JPG" width="320" /></a></div><br />
Po świetnie spędzonych paru dniach i obowiązkowych wizytach w moim ulubionym barze <i>Perra Gorda</i> nadszedł czas pożegnania z dziewczynami (Ania, Kasia, Ela - dzięki!) i ruszania w dalszą drogę. Kierunek: Malaga!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiA80ubo5ieq8rk2evvH24o5LfWtJe6gKTdx6BfKKAI9l8seI7spypR1a4-j-L190UXl1cx7cL69ZG59t9LVxXlVttN3K-WHQX8vEQ1URS2sVZIOOI45gGs3lNXf2Mh1GFvZKKhnaNwhtl/s1600/IMG_0211.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiA80ubo5ieq8rk2evvH24o5LfWtJe6gKTdx6BfKKAI9l8seI7spypR1a4-j-L190UXl1cx7cL69ZG59t9LVxXlVttN3K-WHQX8vEQ1URS2sVZIOOI45gGs3lNXf2Mh1GFvZKKhnaNwhtl/s320/IMG_0211.JPG" width="240" /></a></div><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
CDN.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<span class="tl"><h3 class="r"><a class="l" href="http://www.google.com/url?sa=t&source=web&cd=3&ved=0CC0QFjAC&url=http%3A%2F%2Fwww.albolote.com%2F&ei=auvfTan7BIe2hAfj1vnaCg&usg=AFQjCNH02ZABxSq5fjPDzGi2ImwHMFsweg&sig2=JhkQpd9DypHsZAjRH4wFsw" onmousedown="return
rwt(this,'','','','3','AFQjCNH02ZABxSq5fjPDzGi2ImwHMFsweg','JhkQpd9DypHsZAjRH4wFsw','0CC0QFjAC')"><i></i><i></i></a></h3></span>Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-34866203995931472922011-05-06T22:39:00.000+02:002011-05-06T22:39:05.311+02:00Marakesz kontra As-Sawira cz.2Wyjazd do As-Sawiry był strzałem w dziesiątkę - przechadzając się przyjemnymi uliczkami miasteczka wreszcie doświadczyliśmy czegoś, czego mocno nam brakowało przez ostatnie dni - spokoju. W końcu można było się zatrzymać przed straganem nie będąc nagabywanym, a otaczający ludzie nie sprawiali wrażenia jakby chcieli nas oszukać w każdy możliwy sposób (co w Marakeszu było nieomal regułą). Oczywiście wiele razy spotykaliśmy się z propozycją kupna haszyszu czy ciasteczek, które "make you hahaha 5 hours", ale było to bardziej nieodłącznym elementem folkloru lokalnego, niż czymś szczególnie uciążliwym.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZVl4PfINb0_uhj_0jvBxFBr9IW9jViQ8nWz6vdv5lQplaEFLwNGA25mYqjbYm966YGdv1vo1pNHZRLjLLGT6MzTux5Kr24sZQy2yPBefpzCCynP4zg-8FRk2Fr4gDNLJR4Q44F2RZtu98/s1600/DSC00553.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZVl4PfINb0_uhj_0jvBxFBr9IW9jViQ8nWz6vdv5lQplaEFLwNGA25mYqjbYm966YGdv1vo1pNHZRLjLLGT6MzTux5Kr24sZQy2yPBefpzCCynP4zg-8FRk2Fr4gDNLJR4Q44F2RZtu98/s320/DSC00553.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmvbzLyNWMNS2kXI_XE7UfyUq77Gycp14F49hMzyRwfg6TfyvFMTI8AkXXJLwYt4883rVZXO9tHxyu9o74KcvoCqDpbyhhlSgjcIi0yHqxNtlDx3969CF5jLQcs3zGIvRvyRjXgmjGi3_n/s1600/DSC00434.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmvbzLyNWMNS2kXI_XE7UfyUq77Gycp14F49hMzyRwfg6TfyvFMTI8AkXXJLwYt4883rVZXO9tHxyu9o74KcvoCqDpbyhhlSgjcIi0yHqxNtlDx3969CF5jLQcs3zGIvRvyRjXgmjGi3_n/s320/DSC00434.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRuTKjw_RYiY_awBX-LiOFo-HcGlSiKMKFcOazScDGZDZ4SJeZHBiq3DZKrvOp9C_zPAV1qlqsRlr_Ne0CvfWyZKuCLd2fnNyts1LH9RkgXZieoP4ooX9q11715MZQkSTgauXEneNB6XlX/s1600/DSC00556.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRuTKjw_RYiY_awBX-LiOFo-HcGlSiKMKFcOazScDGZDZ4SJeZHBiq3DZKrvOp9C_zPAV1qlqsRlr_Ne0CvfWyZKuCLd2fnNyts1LH9RkgXZieoP4ooX9q11715MZQkSTgauXEneNB6XlX/s320/DSC00556.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEht1g3Q7wQ15q66PhkDUoGvnct3ukJW129Tf9wzXKZD4i0HIUka5PZK355YY92ekNYr_xVipg_MomwZMIOnNdqXICgG8gPZgK6E9sr6SnbnceEdqGSfmDPfp4acZ-Amc1v11iC8CtDkV-Vf/s1600/DSC00479.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEht1g3Q7wQ15q66PhkDUoGvnct3ukJW129Tf9wzXKZD4i0HIUka5PZK355YY92ekNYr_xVipg_MomwZMIOnNdqXICgG8gPZgK6E9sr6SnbnceEdqGSfmDPfp4acZ-Amc1v11iC8CtDkV-Vf/s320/DSC00479.JPG" width="320" /></a></div><br />
<br />
<br />
Samo miasto jest bardzo kameralne, z reguły dobrze utrzymane, a jego życie skupia się w starej, otoczonej murami i oceanem części. Pełno jest tam wąskich uliczek i zaułków mieszczących kramy, zakłady usługowe i... dobrze zakamuflowane hostele. Do większości z nich (szczególnie tych tańszych) nie sposób trafić nie korzystając z usług naganiaczy, co w znacznym stopniu uzależnia posiadających miejsca noclegowe od przychylności tych ludzi. Dzięki temu jednak właściciele hosteli i naganiacze żyją w swego rodzaju symbiozie, z korzyścią dla dwóch, a nawet trzech (wliczając turystów) stron. Sprawdzony mechanizm szukania hostelu w As-Sawirze wygląda następująco: kiedy zgłosi się do nas naganiacz (co następuje zwykle tuż po wystawieniu stopy z autokaru) nie należy go odpędzać, tylko podać swoje warunki finansowe (typu 150 dirhamów za nocleg dla 3 osób, czyli ok. 5 euro na głowę) i dać mu np. 2 lub 3 szanse na znalezienie miejsca mieszczącego się w zadeklarowanej kwocie. Później nastawić się na krótki spacer zaułkami starego miasta i... szybkie ulokowanie się w jednym z bardzo ładnych hosteli, po korzystnej, nieosiągalnej gdybyśmy zgłosili się tam sami, cenie! Dzieje się tak, gdyż to nie personel, lecz naganiacze de facto dyktują ceny noclegów! Mają w rękach mocny argument - jeśli zarządzający hostelem nie zgodzi się na podaną przez nich kwotę, nazajutrz może nie mieć klientów... W efekcie, w momencie zawarcia transakcji, wszyscy są szczęśliwi - turyści płacący umiarkowaną cenę, właściciele mający klientów i naganiacze zarabiający 10% prowizję.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6Fwh2q-99xJJWR_HszyB3MTY2SiLzb9NwQdRXIgV4JgMlR7HBGet6-0nDuERejy2qeWKJaMf1quBad_vAamVITI1o7o7FSGPdJ6EOeb9efshzpeD5F1Tmded4msK7UwfWzWgBwzoUf8od/s1600/DSC00473.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6Fwh2q-99xJJWR_HszyB3MTY2SiLzb9NwQdRXIgV4JgMlR7HBGet6-0nDuERejy2qeWKJaMf1quBad_vAamVITI1o7o7FSGPdJ6EOeb9efshzpeD5F1Tmded4msK7UwfWzWgBwzoUf8od/s320/DSC00473.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggRA-agIR11uoSzbfFFW9XeFtYgWQg45SM-RDcFBjk21UumA8gCYHx-6O07e4_GKvceyJDzfkmFZxPWm6_BAHXMaKZTwld4ggBh6jeuyF20uqJ6ludNVM30Np0N248yX7b0WKmgn_fjlQN/s1600/DSC00416.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggRA-agIR11uoSzbfFFW9XeFtYgWQg45SM-RDcFBjk21UumA8gCYHx-6O07e4_GKvceyJDzfkmFZxPWm6_BAHXMaKZTwld4ggBh6jeuyF20uqJ6ludNVM30Np0N248yX7b0WKmgn_fjlQN/s320/DSC00416.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaQT3NaXpU82PGcxPa4uOL3491N2RALJ9no_yOgQ4Pw7EgnW79PLS1lOT31DyqhwAgZezyY6WVgmrNPcIdbOmOE4jG-LPJZr301nA8_M3iNiU1NBNcYTaOvvomOfwLEGWTLvYiV_uYvbUo/s1600/DSC00463.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaQT3NaXpU82PGcxPa4uOL3491N2RALJ9no_yOgQ4Pw7EgnW79PLS1lOT31DyqhwAgZezyY6WVgmrNPcIdbOmOE4jG-LPJZr301nA8_M3iNiU1NBNcYTaOvvomOfwLEGWTLvYiV_uYvbUo/s320/DSC00463.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx-GFoeiOClUCoFDSd-rtAkYVuHkPfxZ0vA0GYtBm14pIAgCKm-VLLktbBTdu3ot6gpQglZ19bHzngeuYndQDJl8oFcc97ImBar2n9qqcVAT72i5cCg7VX8W4-Qje30LwUyPvY-1Zm8i_0/s1600/DSC00460.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx-GFoeiOClUCoFDSd-rtAkYVuHkPfxZ0vA0GYtBm14pIAgCKm-VLLktbBTdu3ot6gpQglZ19bHzngeuYndQDJl8oFcc97ImBar2n9qqcVAT72i5cCg7VX8W4-Qje30LwUyPvY-1Zm8i_0/s320/DSC00460.JPG" width="320" /></a></div><br />
Mieszkać w hostelu zdecydowanie warto, co stwierdziliśmy po jednej nocy spędzonej u hosta z couchsurfingu. Człowiek ten był niezwykle sympatyczny, jednak jego mieszkanie znajdowało się poza terenem starego miasta, sprawiało dosyć przygnębiające wrażenie, "właśnie skończył się gaz do grzania wody", a jego znajomość angielskiego (mimo deklarowanego poziomu średnio zaawansowanego) była mizerna. Natomiast my chcieliśmy kontaktu z ludźmi, wciągających, wieczornych rozmów i ciekawego otoczenia. W tym celu postąpiliśmy zgodnie z instrukcją zawartą w poprzednim akapicie i kolejne noce spędziliśmy w o wiele ciekawszym miejscu<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuQnkL6MM92HirRUVX1Ilz2VlKfgNusEo37bzJa1klDjmYjhW0_Ezee35QMlhK6PwbJuzmOKk1cJgch_4bm6ZYW4kkFNUrPqvLoPYpAnYc9rmAe0yClUTXgucmGJWjEDNLh_vuoNN-Ew8M/s1600/DSC00540.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuQnkL6MM92HirRUVX1Ilz2VlKfgNusEo37bzJa1klDjmYjhW0_Ezee35QMlhK6PwbJuzmOKk1cJgch_4bm6ZYW4kkFNUrPqvLoPYpAnYc9rmAe0yClUTXgucmGJWjEDNLh_vuoNN-Ew8M/s320/DSC00540.JPG" width="320" /></a></div><br />
As-Sawira poza uroczym starym miastem dysponuje olbrzymią, ciągnącą się kilometrami plażą usytuowaną nad zatoką i silnym wiatrem, czyniącym miasto wymarzonym miejscem dla kite-surferów. Jest też miejscem, gdzie co roku odbywa się marokański Woodstock, czyli festiwal Gnaoua, gromadzącym setki tysięcy fanów muzyki z całego świata. Mieszkańcy miasta szczycą się też odwiedzinami samego Jimmiego Hendrixa, co jest prawdą, jednak rodem z kawału o Radiu Erewań. Mistrz gitary wprawdzie odwiedził... okolice As-Sawiry (zatrzymał się w sąsiedniej wiosce), aczkolwiek nie był wówczas jeszcze znany, a jego wizyta była wymuszona nie miłością do miasta, tylko kontuzją nogi.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYehENgQ8WpuceQGaR4oUODUDWLhwnv-NoPKq3-GxDqGKIkEfTeNLBqJu0nIUYtM4yCUMhJ2M-FZP4AOS_SdhrBbibTlC0fAVK6fFM8VWMxzWSGj2aiKnSzn5DssES6oN_ZDe2KWxt4LnI/s1600/DSCF9485.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYehENgQ8WpuceQGaR4oUODUDWLhwnv-NoPKq3-GxDqGKIkEfTeNLBqJu0nIUYtM4yCUMhJ2M-FZP4AOS_SdhrBbibTlC0fAVK6fFM8VWMxzWSGj2aiKnSzn5DssES6oN_ZDe2KWxt4LnI/s320/DSCF9485.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kite surfing.</td></tr>
</tbody></table><br />
< ><br />
<br />
Kto więc wygrał rywalizację między dwoma marokańskimi miastami? Trudno określić, bo tak naprawdę ciężko jest ocenić czy lepszy jest widok z tarasu na ocean, czy na rozświetloną metropolię, bliskość plaży czy gór, czy ciekawsza jest przechadzka i oglądanie miasta z typowo turystycznej perspektywy, czy uczestniczenie w pełni w jego życiu 24h na dobę. Myślę, że sprawiedliwym rezultatem będzie remis, zwłaszcza, że ludzie których poznaliśmy w jednym i drugim miejscu byli naprawdę niesamowici i równie ciekawi! (np. Amerykanka, która od 20 lat nie była w ojczyźnie i zjeździła pół świat, Portorykanka nie mająca jeszcze 20 lat, która zjeździła już pół Europy i wielu naszych sympatycznych rodaków, którzy jak wiadomo są wszędzie!).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbelaNcJu2WdkFdmuF3Szs-nvl7-VSOk0rQL7KfeDifbP61uDHj-dpVjNolfKN_L544TFmKi5I-ifub5Nvc9Acz1DcKQji62Lb8s5IPUy5QU_Ecl-1d5Ob0xS_uERbOGRK0UFmclGqT6uQ/s1600/DSCF9308.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbelaNcJu2WdkFdmuF3Szs-nvl7-VSOk0rQL7KfeDifbP61uDHj-dpVjNolfKN_L544TFmKi5I-ifub5Nvc9Acz1DcKQji62Lb8s5IPUy5QU_Ecl-1d5Ob0xS_uERbOGRK0UFmclGqT6uQ/s320/DSCF9308.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibmPjr_H9L5RNkMVd5kMYiLTOlnzG-mGvh9Pto8Lz9ZIpa7NzQijfswE0SeIdzE3qYqse3QZMLdKwL1rtP278tNsT6DsPLF-aMzehTsNzdUHu4K_wvRJGt3ZDElZwXsUlAqzQDL66xJPl3/s1600/DSC00475.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibmPjr_H9L5RNkMVd5kMYiLTOlnzG-mGvh9Pto8Lz9ZIpa7NzQijfswE0SeIdzE3qYqse3QZMLdKwL1rtP278tNsT6DsPLF-aMzehTsNzdUHu4K_wvRJGt3ZDElZwXsUlAqzQDL66xJPl3/s320/DSC00475.JPG" width="320" /></a></div><br />
< ><br />
<br />
Po jednej, bardzo krótkiej, ale i interesującej nocy spędzonej na dachu hostelu w Marakeszu i rozmyślaniu nad marokańskim pojmowaniu idei couchsurfingu odlecieliśmy do Madrytu. Tam pielęgnowaliśmy znajomości zawarte w Maroko, na powrót zaprzyjaźniliśmy się z naszymi meksykańskimi hostami, obejrzeliśmy kapitalną wystawę fotografii Jacque Latrigue'a, powłóczyliśmy się po Parku Retiro, odwiedziliśmy muzeum Reina Sofia (gdzie spełniłem kolejne marzenie swojego życia oglądając "Guernicę" Picassa oraz obrazy Miro i Dalego), a w końcu wysłuchaliśmy rewelacyjnego koncertu jazzowego cygańskich artystów ulicznych i poznaliśmy nocne życie stolicy Hiszpanii. Jedna z wypraw, którą z powodzeniem można nazwać podróżą życia dobiegła końca.Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-9248345403475413742011-04-13T12:02:00.002+02:002011-05-08T23:44:03.733+02:00Marakesz kontra As-Sawira cz. 1<i><b> 23 III - 4 IV - Maroko (+ Madryt)</b></i><br />
<br />
Jedna podróż - trzykrotna zmiana klimatu. Po słonecznych Wyspach Kanaryjskich (patrz: "<i><a href="http://e-ska.blogspot.com/2011/04/alfabet-kanaryjski.html">Alfabet Kanaryjski</a>"</i>) nastał czas na krótki przystanek na naszej drodze do Maroko - Madryt! Czas spędzony w stolicy Hiszpanii poświęciliśmy m.in. na wizytę w Muzeum Prado - jednej z najcenniejszych kolekcji malarstwa na świecie. Miałem tam okazję spełnić jedno ze swoich marzeń i zobaczyć mroczne, oddziałujące na wyobraźnię "Czarne Obrazy" Goyi, powstałe w pesymistycznym okresie twórczości malarza. Spędziłem też sporo czasu na podziwianiu innego wielkiego dzieła artysty - obrazu "Rozstrzelanie powstańców madryckich". Został on zainspirowany wydarzeniami doby wojen napoleońskich, podczas których (w 1808 roku) ludność Madrytu powstała przeciwko francuskim okupantom. Zryw został krwawo stłumiony, a jego uczestnicy i mnóstwo niewinnych ludzi zostało rozstrzelanych lub poddanych okrutnym represjom. Z tego powodu Napoleon Bonaparte, w Polsce uosabiany z wolnością i upamiętniony w naszym hymnie, w Hiszpanii budzi skrajnie przeciwne emocje... Innym obrazem, który zrobił na mnie niesamowite wrażenie był tryptyk Hieronima Bosha - "Ogród rozkoszy ziemskich", prezentujący sugestywną wizję Piekła i Raju.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEus-u57A3IE5YmHUqEjKRloF9Iov7jMUAa_gKnoQXxGG3658Eon8hPiYeH0gAS4wwqP04F2hHHFq3G6NhIdc-9Luiy8Z3BxvYgS-d9bBvDQPpqszRwqrioAs-xicv-sLgQmKJzSnOv_E8/s1600/Saturno_devorando_a_sus_hijos.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEus-u57A3IE5YmHUqEjKRloF9Iov7jMUAa_gKnoQXxGG3658Eon8hPiYeH0gAS4wwqP04F2hHHFq3G6NhIdc-9Luiy8Z3BxvYgS-d9bBvDQPpqszRwqrioAs-xicv-sLgQmKJzSnOv_E8/s320/Saturno_devorando_a_sus_hijos.jpg" width="173" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br />
</td></tr>
</tbody></table><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX8BWENXCIJ5kMo21f_lpHZvEH5AOSlH1pG0Q1W0MC3ba1PVwiJ5rhgoJiojWIUEV5yTb2uV_Q8dJWlkBE9JCcGNSmAwXXhtqCSsHM5Lz3k4iawsW0XM0Fyh52tY0i5BuKPsbcy49VF6BX/s1600/sabat.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="195" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX8BWENXCIJ5kMo21f_lpHZvEH5AOSlH1pG0Q1W0MC3ba1PVwiJ5rhgoJiojWIUEV5yTb2uV_Q8dJWlkBE9JCcGNSmAwXXhtqCSsHM5Lz3k4iawsW0XM0Fyh52tY0i5BuKPsbcy49VF6BX/s640/sabat.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br />
</td></tr>
</tbody></table><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3cArwfxjczEDMWuRxuxzOahmBoo9qwnqg6H_DkCQaPCYmFv0KjDiydA35i29pWFc2DVF4HPFXLcfVq9GKB3PgQ34BGtrNCAZkEjfquoJZu6dGTvffT33iXLgN2BtbdniV9NG7mM7CqQBz/s1600/Rozstrzelanie+Powstancow+Madryckich+3+Maja+1808+r.+-+Goya.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="488" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3cArwfxjczEDMWuRxuxzOahmBoo9qwnqg6H_DkCQaPCYmFv0KjDiydA35i29pWFc2DVF4HPFXLcfVq9GKB3PgQ34BGtrNCAZkEjfquoJZu6dGTvffT33iXLgN2BtbdniV9NG7mM7CqQBz/s640/Rozstrzelanie+Powstancow+Madryckich+3+Maja+1808+r.+-+Goya.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br />
</td></tr>
</tbody> </table><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLfs5bE0BQYNWqhIns8H7ZeUIhheOPg5AuP5qmVZHm4CYwH9aYA3l8nFq4ozOzsn_EZS-57cQahfj8O6Q7dvOvuN3jKgEhVkjHvS6Z5dnQpL1w78Yf87BReYKj3vSFVjkHQAc12TXDn1uY/s1600/Hieronim+Bosch+%25E2%2580%2593+Ogr%25C3%25B3d+rozkoszy+ziemskich%252C+1480-1490%252C+Museo+del+Prado+.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="339" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLfs5bE0BQYNWqhIns8H7ZeUIhheOPg5AuP5qmVZHm4CYwH9aYA3l8nFq4ozOzsn_EZS-57cQahfj8O6Q7dvOvuN3jKgEhVkjHvS6Z5dnQpL1w78Yf87BReYKj3vSFVjkHQAc12TXDn1uY/s640/Hieronim+Bosch+%25E2%2580%2593+Ogr%25C3%25B3d+rozkoszy+ziemskich%252C+1480-1490%252C+Museo+del+Prado+.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"> </td></tr>
</tbody></table><br />
Resztę naszego pobytu w Madrycie poświęciliśmy na zwiedzaniu centrum miasta w miłym towarzystwie szalonych Czeszek (które poznaliśmy pod Prado) i rozmowach z naszymi meksykańskimi gospodarzami, którzy gościli nas w ramach couchsurfingu.<br />
<div class="post-body entry-content" id="post-body-5627013758709585738"><br />
< ><br />
<br />
Wizyta w Marakeszu dla osoby nieprzyzwyczajonej do realiów świata arabskiego i muzułmańskiego zarazem może być powodem sporego szoku kulturowego, którego osobiście, w pełni doświadczyłem. Nie zmienił tego nawet fakt, że podczas dotychczasowych podróży odwiedziłem dwa kraje, w których islam jest dominującą religią. Obydwa jednak są położone w Europie i dają tylko minimalny przedsmak tego, co zobaczyłem w Maroko.<br />
<br />
</div><div class="post-body entry-content" id="post-body-5627013758709585738">Naszym gospodarzem w dawnej stolicy państwa marokańskiego był M., student filozofii arabskiej, którego poznaliśmy całkowitym przypadkiem na centralnym placu Marakeszu. Był on dla na cennym źródłem informacji na temat miejscowych zwyczajów i zasad rządzących islamem, o których opowiadał, gdy wieczorami przesiadywaliśmy na dachu jego domu, ze szklanką miętowej herbaty (zwaną "marokańską whiskey") w dłoni. Mieszkał w dwupiętrowej kamienicy, z przestronnymi, wyłożonymi dywanami pokojami, w jednej z bocznych uliczek <i>mediny </i>(starego miasta). Miejsce, w którym się zatrzymaliśmy miało swoje zalety i wady. Plusem był wielki pokój będący w naszej dyspozycji, możliwość uczestniczenia od rana do wieczora w życiu <i>mediny</i> i obserwowania codziennych zajęć Marokańczyków z nie do końca turystycznej perspektywy (czego z pewnością nie doświadczali inni obcokrajowcy, mieszkający w hotelach nowej części miasta). Pewnymi niedogodnościami były natomiast warunki sanitarne. Po pierwsze - brak ciepłej wody, który jednak nie był zbyt uciążliwy, gdyż wprost z pomieszczenia, pełniącego równocześnie funkcję pralni i kabiny prysznicowej, wychodziło się na dach rozgrzany marokańskim słońcem. Po drugie - toaleta, czyli dziura w ziemi, z której korzystało się w pozycji nazwanej przez nas niegdyś na Ukrainie (gdzie również stosuje się ten, bądź co bądź, bardzo higieniczny wynalazek) pozycją "na Małysza"...</div><div class="post-body entry-content" id="post-body-5627013758709585738"><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQPM_uKFsnPTgkDWw4eV34RIaN2TpKrVoRfBXbaeQ8O3Ooin2ekvfcL62HUvEDIntYNQ-RPWnXCBSjC3BoWVwoxlxWdoltom4_uyDPiyua_3sJuHlPuaf6IkwiEVIQOWS3uBUXjSblPb_U/s1600/DSCF8865.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQPM_uKFsnPTgkDWw4eV34RIaN2TpKrVoRfBXbaeQ8O3Ooin2ekvfcL62HUvEDIntYNQ-RPWnXCBSjC3BoWVwoxlxWdoltom4_uyDPiyua_3sJuHlPuaf6IkwiEVIQOWS3uBUXjSblPb_U/s320/DSCF8865.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dżamaa al-Fina</td></tr>
</tbody></table>Wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO marakeskie stare miasto dalekie jest od moich wyobrażeń na temat, jak tego typu miejsce powinno wyglądać. Zabytkowe starówki kojarzą mi się głównie z odrestaurowanymi, reprezentacyjnymi kwartałami, o ograniczonym ruchu kołowym, wypełnionymi spokojnymi knajpkami i muzeami. Jednakże <i>medina </i>jest całkowitym zaprzeczeniem tego obrazu. Jej całość jest właściwie jednym, wielkim bazarem, gdzie wśród bajecznie kolorowych straganów można kupić dosłownie wszystko - od dywanów, chust i niezliczonych rodzajów przypraw, przez wszelakiej maści podróbki znanych marek butów aż do haszyszu, oferowanego półjawnie prawie na każdym rogu. Ciasne, zaniedbane uliczki w pobliżu placu Dżamaa al-Fina (głównego placu starej części miasta) są zakorkowane przez nieprzebrany tłum ludzi zmuszonych dodatkowo ustępować przed jeżdżącymi dosłownie wszędzie skuterami, motorami, wozami zaprzężonymi w osły, a nawet dorożkami. Dodatkową "atrakcją" są wszechobecni naganiacze, zachęcający do wizyty w restauracjach czy zrobienia zakupów, którzy, co muszę z uznaniem przyznać, perfekcyjnie potrafili na odległość rozpoznać naszą narodowość. Aby więc uniknąć wszechobecnego "dzien dobly", "cześć Polska" i "jaksie masz" oraz bardziej uniwersalnego "czip prajs maj frend" ("tania cena (!) mój przyjacielu") zaczęliśmy się przedstawiać jako obywatele Mołdawii... </div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg07GDosS61rCveS7Emzyb7214rhq42sAvIXTLZLzdZ5wY4yZkVTQ0aBlpxwGe-svi6fmeUC1cd-hhdbl12cRaArRhczPdVKjLUiMrVGW8_uIFrOZPP8z1FQyN1HmV-K9pbyDUXv-i5ldNR/s1600/DSC00297.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg07GDosS61rCveS7Emzyb7214rhq42sAvIXTLZLzdZ5wY4yZkVTQ0aBlpxwGe-svi6fmeUC1cd-hhdbl12cRaArRhczPdVKjLUiMrVGW8_uIFrOZPP8z1FQyN1HmV-K9pbyDUXv-i5ldNR/s320/DSC00297.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX-87L92BXhQsWA30fRTbhkaf1YuEFE4LZXhh3OH7bDbvi71BhOz2is9M0P14cMlSQTpLhOCbPUI-BIU-SMB3NuoVVn5CkNXMY2Hw6lkoXkw2_r6dfPV1VD6Al5RCx-k60nBFCd5jIfdhu/s1600/DSCF8905.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX-87L92BXhQsWA30fRTbhkaf1YuEFE4LZXhh3OH7bDbvi71BhOz2is9M0P14cMlSQTpLhOCbPUI-BIU-SMB3NuoVVn5CkNXMY2Hw6lkoXkw2_r6dfPV1VD6Al5RCx-k60nBFCd5jIfdhu/s320/DSCF8905.JPG" width="320" /></a></div><br />
<br />
Główne zabytki Marakeszu, czyli grobowce Saadytów i pałac El Badi zrobiły na mnie przygnębiające wrażenie - są już tylko cieniem dawnej potęgi rządzących Marokiem dynastii. Obydwa są zniszczone i zaniedbane, a prace renowacyjne wydają się przebiegać wyjątkowo powoli. Jednak inne obiekty - np. pałac Bahia z XIX wieku z pięknymi zdobieniami i dziedzińcami pełnymi roślinności (który bardzo mi przypominał pałac chana krymskiego w Bakczysaraju), meczet Kotubija, z wysoką, górującą nad miastem wieżą (którą mogliśmy obejrzeć tylko z zewnątrz z racji ograniczeń dotykających "niewiernych") i mury obronne prezentowały się zgoła odmiennie, dając wyobrażenie jak potężnym miastem już w średniowieczu był Marakesz.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2mPZkRPs7WyzVnItYV6s2lcRJZQx_y63uyJWXjFIRaxoPJp6hw92xgQjmbbfqa0msjbIL6blo-r2_FCjA-hrPcKF3xmL_Tyyd3Z6bz4raHW5HmafbQ5a3n5ongs9i9guky99u7ZJDI3Rt/s1600/DSCF9061.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2mPZkRPs7WyzVnItYV6s2lcRJZQx_y63uyJWXjFIRaxoPJp6hw92xgQjmbbfqa0msjbIL6blo-r2_FCjA-hrPcKF3xmL_Tyyd3Z6bz4raHW5HmafbQ5a3n5ongs9i9guky99u7ZJDI3Rt/s320/DSCF9061.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bociany na ruinach El Badi.</td></tr>
</tbody></table><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6woCGNjiJBApFcKetr1lXSiaRRTmErGBTPgq608LotmIUtZsRFmjzQcpEGs4wn4lx-J1fWCgAFU1j95omDvPXO4cEq80lGma-c6QPHfqwFuJmNz_prtWLn4-7Gc6MwCWO1eosulwmONSp/s1600/DSCF8966.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6woCGNjiJBApFcKetr1lXSiaRRTmErGBTPgq608LotmIUtZsRFmjzQcpEGs4wn4lx-J1fWCgAFU1j95omDvPXO4cEq80lGma-c6QPHfqwFuJmNz_prtWLn4-7Gc6MwCWO1eosulwmONSp/s320/DSCF8966.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bahia.</td></tr>
</tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtGbxsgfEf1Y1i4_3o13AGXzjFNfRvkO7Bde0YAEsNVbxgPYcPGaQMy9vqmpKFbJn-qTV3qIkirreaouwEdtU6ATppPdNuJm8M7JllE640JVgtBeiKDaXlZLSkA1HkrPsXTUSJsIknYxg-/s1600/DSCF8945.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtGbxsgfEf1Y1i4_3o13AGXzjFNfRvkO7Bde0YAEsNVbxgPYcPGaQMy9vqmpKFbJn-qTV3qIkirreaouwEdtU6ATppPdNuJm8M7JllE640JVgtBeiKDaXlZLSkA1HkrPsXTUSJsIknYxg-/s320/DSCF8945.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgixiOxZlwdOV6r0HRCf9KY6TP-kzalg41k0rVmM3x5nIRCMGh-dl_3ujHLD5FusjF2NZW9IgfB5voQ9Xh6BjtJC0_EPh1KeM-K1OeXxxobDX_mwxthKl1JJ3EUzSSNVeBskLsNfQzI0uWO/s1600/DSCF8932.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgixiOxZlwdOV6r0HRCf9KY6TP-kzalg41k0rVmM3x5nIRCMGh-dl_3ujHLD5FusjF2NZW9IgfB5voQ9Xh6BjtJC0_EPh1KeM-K1OeXxxobDX_mwxthKl1JJ3EUzSSNVeBskLsNfQzI0uWO/s320/DSCF8932.JPG" width="320" /></a></div><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-U9gg4Nadi3xX9-YiRxZKH9YKfyldgS9WcIU522iPgu8RAXYDfZ0raDkU00vMoChJN6vl8sTf59OIXnYsZeX2SbrdaqXcvcv34mUjFJfEK6W1zSr9S5TKUKoqkRaLt8HWbmjHhtiZqlUt/s1600/Nowy+obraz.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-U9gg4Nadi3xX9-YiRxZKH9YKfyldgS9WcIU522iPgu8RAXYDfZ0raDkU00vMoChJN6vl8sTf59OIXnYsZeX2SbrdaqXcvcv34mUjFJfEK6W1zSr9S5TKUKoqkRaLt8HWbmjHhtiZqlUt/s320/Nowy+obraz.JPG" style="cursor: move;" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Meczet Kotubija</td></tr>
</tbody></table>Niezaprzeczalnymi zaletami dawnej stolicy Maroka są jedzenie, napoje i... ich ceny. Tradycyjne potrawy marokańskie takie jak kuskus (jadany w piątki), tanjin, czyli warzywa w ostrej zalewie z mięsem, rodzaj kebabu z przepysznego marokańskiego pieczywa z różnymi rodzajami mięs, a nawet gotowane ślimaki podawane w skorupkach były naszym chlebem powszednim. Jednak największą furorę robił świeżo wyciskany sok z pomarańczy serwowany na Dżamaa al Finaa i mieszanki różnych rodzajów, bardzo gęstych koktajli (np. z awokado, bananów, truskawek itp.) przyrządzanych na oczach klienta, które smakowały wyśmienicie!<br />
<br />
Po paru dniach pobytu w Marakeszu lokalizacja naszego mieszkania, która z początku wydawała się nam wielką zaletą, powoli w naszych oczach zaczęła przemieniać się w wadę. Ciągły zgiełk, hałas i wieczne przeciskanie się przez morze ludzi straciło swój urok doświadczania czegoś nowego, a stało się irytującą koniecznością. Nie pomogły nawet spacery po nowym mieście, mającym sporo cech europejskich (takich jak chociażby szerokie ulice!) czy jednodniowy wypad w przepiękne góry Atlas. Czuliśmy, że musimy zmienić nasze miejsce - z tego też powodu wybraliśmy się do położonej nad Oceanem Atlantyckim As-Sawiry.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZjNk8-8AlDEhpoJpLaQYj1QBJKzbdZYdxRuaXNBEEf_As3eN_ofxQMMNJ8z54MpVKNjetnfl-urAk_rDKs8yFp3Z9Uzqf7_hBMeqSL0Si5rGbmOo7VbFfeL77QdoOErinZgYM-Cp0uEk5/s1600/DSCF9182.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZjNk8-8AlDEhpoJpLaQYj1QBJKzbdZYdxRuaXNBEEf_As3eN_ofxQMMNJ8z54MpVKNjetnfl-urAk_rDKs8yFp3Z9Uzqf7_hBMeqSL0Si5rGbmOo7VbFfeL77QdoOErinZgYM-Cp0uEk5/s320/DSCF9182.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Góry Atlas</td></tr>
</tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOM4zxjeZuQpWy5-LdwWDdO-IRgCM6RT1nj1eTDrbeadhF0jFODLt7MeFSPLgyc-YPCwh-p8ZPW8X-Ip9gIugcyJMid2hmBxszF27_CYq-IamYfeoXQXo90f3S1scbE77d64hMMo-4y6cB/s1600/DSC00408.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOM4zxjeZuQpWy5-LdwWDdO-IRgCM6RT1nj1eTDrbeadhF0jFODLt7MeFSPLgyc-YPCwh-p8ZPW8X-Ip9gIugcyJMid2hmBxszF27_CYq-IamYfeoXQXo90f3S1scbE77d64hMMo-4y6cB/s320/DSC00408.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dworzec kolejowy w "nowym" Marakeszu.</td></tr>
</tbody></table><br />
<br />
CDN. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody></tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody></tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody></tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody></tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody></tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody></tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody></tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody></tbody></table><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody></tbody></table>Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-89912248287818941882011-04-05T22:59:00.006+02:002011-04-08T00:53:38.266+02:00Alfabet kanaryjski<i><b>15 - 22 III - Gran Canaria i Teneryfa. </b></i><br />
<br />
<i><b>A jak Auditorio de Tenerife </b></i>- zarówno na Gran Canarii, jak i Teneryfie znajduje się parę miejsc godnych polecenia ze względu na swoją architekturę. Korzystne wrażenie sprawiają miasteczka La Orotava (GC) i wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO La Laguna (T), które wyglądają jakby czas zatrzymał się tam w XVI wieku. Dobrze prezentuje się też stara część Las Palmas i centrum Santa Cruz de Tenerife z wielką... sadzawką na środku głównego placu i ciekawymi architektonicznie budynkami w okolicy. Jednak budowlą, która wywarła na mnie największe wrażenie jest Auditorio de Tenerife. Potężna, położona nad oceanem konstrukcja, przypominająca przełamującą się falę, jest widoczna nawet z dużej odległości i świetnie komponuje się ze swoim otoczeniem. Wszystkie te atuty powodują, że jej fantazyjny kształt stał się architektonicznym symbolem Teneryfy.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsbb0Qwpa53NVXIoy6YL3zRUp_PXmrA2l0nOL72iDjvuD8NaD1hdg1bSuOnlG6JeGfBabuy_yhucO7RPXYsbJtmgGp9LlVlwAeOEAj7zKamz-ny_RmMvbTbQF8g-CzYjZD1IGWAV4WzGNm/s1600/DSC00119.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsbb0Qwpa53NVXIoy6YL3zRUp_PXmrA2l0nOL72iDjvuD8NaD1hdg1bSuOnlG6JeGfBabuy_yhucO7RPXYsbJtmgGp9LlVlwAeOEAj7zKamz-ny_RmMvbTbQF8g-CzYjZD1IGWAV4WzGNm/s320/DSC00119.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Santa Cruz de Tenerife</td></tr>
</tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbiIAFP1zYFxvsT5nZk-ywNssxHoKhvpMuaSqcG1BPqR4_bEVC7mCZsKtvygkPCL6MFFA_nazAXBiYbzfYJX3_CP6nB8J5d7dYHHUnQYh0l73_5J-OL2DaveEmatRK3ONxYlrVfkJ7OMBJ/s1600/DSCF7997.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbiIAFP1zYFxvsT5nZk-ywNssxHoKhvpMuaSqcG1BPqR4_bEVC7mCZsKtvygkPCL6MFFA_nazAXBiYbzfYJX3_CP6nB8J5d7dYHHUnQYh0l73_5J-OL2DaveEmatRK3ONxYlrVfkJ7OMBJ/s320/DSCF7997.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Santa Cruz de Tenerife</span></td></tr>
</tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG-9QNj3d8CCeX8ZRYlwM7jMitTdByVzENqiZpqL8yytAOskLQ1T3C8vctiogZh5AfQlU4IYyJLQktLgGoHwvV5pL6vZS9dy0RKBM23BoHpq4TorrnDLiT_D-3haGpQ7DS0YvmsGkZtp_V/s1600/DSCF7333.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG-9QNj3d8CCeX8ZRYlwM7jMitTdByVzENqiZpqL8yytAOskLQ1T3C8vctiogZh5AfQlU4IYyJLQktLgGoHwvV5pL6vZS9dy0RKBM23BoHpq4TorrnDLiT_D-3haGpQ7DS0YvmsGkZtp_V/s320/DSCF7333.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Katedra w Las Palmas</td></tr>
</tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUXBLTjWh4cOb7lzhhmI0hAJu4JNElqpKJnly1Wwq-Cq94m9GquOEVALY2MfDye1R1k4ZhTRwahQH90scvcMRG3n6uSvJ62lkRAM5LWB3OA6NYRUvbKHh8djssm9T6Mvx_Vx35Rynuu74D/s1600/DSCF8084.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUXBLTjWh4cOb7lzhhmI0hAJu4JNElqpKJnly1Wwq-Cq94m9GquOEVALY2MfDye1R1k4ZhTRwahQH90scvcMRG3n6uSvJ62lkRAM5LWB3OA6NYRUvbKHh8djssm9T6Mvx_Vx35Rynuu74D/s320/DSCF8084.JPG" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">La Laguna</td></tr>
</tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS4YfwmudXZY5ngymazB4mlMbM4I4DcGYm-jMDbwhub8B9F-eM4BnX5C1iscR5ke9dzyv3lkDLw_Sxtuu7rPcbUMT0X5pd5fiD6T6mu1L4aT1bAuJ65TWb2Nyf9yD9zlEdEsIbp-BsELOu/s1600/DSCF8105.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS4YfwmudXZY5ngymazB4mlMbM4I4DcGYm-jMDbwhub8B9F-eM4BnX5C1iscR5ke9dzyv3lkDLw_Sxtuu7rPcbUMT0X5pd5fiD6T6mu1L4aT1bAuJ65TWb2Nyf9yD9zlEdEsIbp-BsELOu/s320/DSCF8105.JPG" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">La Laguna</td></tr>
</tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiwUmq5C5hxSwNbISU92XRlGjzL_SknaajK1nG3Qbx8TKw4Ekrq6xd9IQWtaN-20AOuygb3W2hZOVUfMoZtNkq-6bGBOTKMvy7ts2EUEw3WQZV5IHBnD5ZBsVUc0M63JttQIrCNWSSJ9MJ/s1600/DSC00137.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiwUmq5C5hxSwNbISU92XRlGjzL_SknaajK1nG3Qbx8TKw4Ekrq6xd9IQWtaN-20AOuygb3W2hZOVUfMoZtNkq-6bGBOTKMvy7ts2EUEw3WQZV5IHBnD5ZBsVUc0M63JttQIrCNWSSJ9MJ/s320/DSC00137.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Auditorio de Tenerife</td></tr>
</tbody></table> <i><b>B</b></i> <b><i>jak barwy </i></b>- kolorami znajdującymi się na fladze Kanaryjskiej Wspólnoty Autonomicznej są żółty (symbolizujący Słońce), niebieski (błękit oceanu) i biały (ośnieżony szczyt Telde [patrz: "<i>Wulkan</i>"]).<br />
<br />
<i><b> </b></i><br />
<i><b>C jak Casa de Colon ("Dom Kolumba") </b></i>- znajduje się w Las Palmas i jest miejscem, w którym wg legendy zatrzymał się Krzysztof Kolumb podczas swej wyprawy do Ameryki. Osobiście wątpię w prawdziwość tej opowieści, znając datujące się już od czasów starożytnych zamiłowanie ludzi do produkowania na siłę atrakcji turystycznych, zwłaszcza związanych ze znanymi osobistościami (dobrym przykładem na ten proceder jest Ziemia Święta, gdzie na potrzeby turystyki pielgrzymkowej już w parę wieków po Chrystusie "odnalazły się" omalże wszystkie wymieniane w Nowym Testamencie przedmioty, łącznie z łyżkami i stołami używanymi przez członków Świętej Rodziny, czy miejsca w jakikolwiek sposób nadmienione w Ewangeliach). Aczkolwiek muzeum się tam znajdujące budzi zainteresowanie. Poświęcone jest wielkim odkryciom geograficznym, głównie z wieków XV i XVI, gdy za czasów życia jednej generacji świat nagle stał się olbrzymi. Bardzo interesujące było oglądanie map z przełomu wymienionych wyżej stuleci, na które na bieżąco nanoszono kolejne odkrywane lądy, a ich obrysy, początkowo schematyczne i nieporadne z biegiem lat i kolejnymi podróżami stawały się coraz dokładniejsze. W muzeum można było również obejrzeć modele statków, które wyruszyły w ramach pierwszej wyprawy Kolumba i wiele innych eksponatów wprowadzających w klimat lat odkrywania i eksplorowania Nowego Świata.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4_y4q0EGuIwUdY0FI-kpwiZdyHvHRSh-4KAMNR6WlSJubCTjTgeHKhv_5PhSrEWTrAJIW5PPbQDbBGTfeebUunifyPf2vhy5191HYTVQuTojQ1OhuHicSM2vxjbH4vSbBQSf6QrHva0Xa/s1600/DSCF7399.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4_y4q0EGuIwUdY0FI-kpwiZdyHvHRSh-4KAMNR6WlSJubCTjTgeHKhv_5PhSrEWTrAJIW5PPbQDbBGTfeebUunifyPf2vhy5191HYTVQuTojQ1OhuHicSM2vxjbH4vSbBQSf6QrHva0Xa/s320/DSCF7399.JPG" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH02U-CPd13kIFVKzCrfcT0ElQCgArVuiNm068g1vw-miGKoFhuZhyhl8m0KGtjjKwlIKyAssBM_28PinWwaopRXIeOiu6AhfRRzctGecdMXI0Qa-5YH9XkgSVhbUZ0-uCp2Q3KimcasZD/s1600/DSCF7376.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH02U-CPd13kIFVKzCrfcT0ElQCgArVuiNm068g1vw-miGKoFhuZhyhl8m0KGtjjKwlIKyAssBM_28PinWwaopRXIeOiu6AhfRRzctGecdMXI0Qa-5YH9XkgSVhbUZ0-uCp2Q3KimcasZD/s320/DSCF7376.JPG" width="320" /></a></div><br />
<i><b>D jak drogi w górach </b></i>- trasy wytyczone na wzniesieniach Teneryfy i Gran Canarii są niezwykle malowniczo położone, ale też niesamowicie wąskie. Z tego powodu na drogach raz na jakiś czas tworzone są specjalne zatoczki pozwalające wyminąć się dwóm jadącym z przeciwnych stron pojazdom.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9RAwyc9Dq6uLBp_osQ9WuUv_gCbyCf-o58O1WGvBYvRSsQYOQhuRL1wBhQDF95KhK8rNIxy9vR8-PAWQ0oNhels2QoE3ns0vPUd8fQZO-Nd9spWoDDUdmPlsd0wOSCFFM57lQQK2GOAY-/s1600/DSCF8191.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9RAwyc9Dq6uLBp_osQ9WuUv_gCbyCf-o58O1WGvBYvRSsQYOQhuRL1wBhQDF95KhK8rNIxy9vR8-PAWQ0oNhels2QoE3ns0vPUd8fQZO-Nd9spWoDDUdmPlsd0wOSCFFM57lQQK2GOAY-/s320/DSCF8191.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGrxJO5Dmpn9ss-p7O-IR7IDbWspdFQJBoCZMglM36pLtMDAhPEVekAwTDI7I_2yVlIlvkXI25smWdXViJePjBAR1gAySAgXINRNUnvFVgGuEtTCkUzrFdQmd4UfAoh1geAot0Seqg540g/s1600/DSC00021.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGrxJO5Dmpn9ss-p7O-IR7IDbWspdFQJBoCZMglM36pLtMDAhPEVekAwTDI7I_2yVlIlvkXI25smWdXViJePjBAR1gAySAgXINRNUnvFVgGuEtTCkUzrFdQmd4UfAoh1geAot0Seqg540g/s320/DSC00021.JPG" width="320" /></a></div><i><b> </b></i><br />
<i><b>E jak Erasmus </b></i>- mieliśmy przyjemność spotkać paręnaście osób, które dostąpiły zaszczytu przekroczenia progu raju przed śmiercią, czyli odbycia Erasmusa na Wyspach Kanaryjskich. Cóż mogę napisać... zazdrościmy! :-)<br />
<br />
<i><b>F jak </b><b>Fuerteventura</b><b>, Lanzarote, El Hierro, La Palma i La Gomera</b></i> - to pozostałe wyspy archipelagu, być może nie tak znane jak Gran Canaria i Teneryfa, lecz również warte odwiedzenia ze względu na kameralne miasta, piękne plaże i wspaniałą przyrodę. Może następnym razem ;-)<br />
<br />
<i><b> </b></i><i><b>G jak gościnność </b></i>- wielkie podziękowania dla Asi (a.k.a. Słoneczko) i jej współlokatorów, którzy gościli nas w Las Palmas, a także Pauliny i Magdy z AEGEE-Kraków, Menchu z AEGEE-Las Palmas, Andrei i Ismy z AEGEE-Tenerife, którzy pomogli nam w znalezieniu i udzielili nam noclegu w Santa Cruz oraz dla dwójki włoskich artystów ulicznych z Teneryfy, którzy nie dość, że dali mi pograć na swoich skrzypcach, to jeszcze zaproponowali nam nocleg w zajmowanym przez siebie pustostanie! GRACIAS!<br />
<br />
<i><b>H jak hiszpański mieszkańców Wysp Kanaryjskich</b></i> - język używany przez mieszkańców archipelagu poza specyficznym słownictwem różni się od kontynentalnego hiszpańskiego - w przeciwieństwie do używanej w Hiszpanii drugiej osoby liczby mnogiej "vosotros estáis" (<i>wy jesteście</i>), na Kanarach używa się trzeciej osoby liczby mnogiej "ustedes están" (<i>oni, one, Państwo są</i>). Zatem druga osoba liczby mnogiej praktycznie nie występuje!<br />
<br />
<i><b> </b></i><i><b>I</b></i><b><i> jak Indie </i></b>- z racji dogodnego położenia Wyspy Kanaryjskie były w minionych wiekach świetnym przystankiem na drodze w dalekie podróże morskie, a także ośrodkiem handlu i ... piractwa.<br />
<br />
<i><b>J jak jaskinie Guanczów </b></i>(patrz: "Rdzenni mieszkańcy")<i><b> w Cuatro Puertas </b></i>- niesamowity wręcz zespół korytarzy i pieczar wydrążonych w skale, w których niegdyś zamieszkiwali pierwsi mieszkańcy archipelagu. Jest to jedno z najciekawszych miejsc na Gran Canarii i interesujący przykład "zabytku" z czasów przedhiszpańskich.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiCdr4hWnClH8Gr1DBRViv2iVd671MlkNAALhOa_j9_YS9Ba5AcMc8FNiPICQixjYRrRGuM_eCU0DFtTwnGqe6KLRlsOGDynpOEmtqhc7qnS9En-rQBEIYfA_iyuNiJzKoY-sRPRrtdnnB/s1600/DSCF7648.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiCdr4hWnClH8Gr1DBRViv2iVd671MlkNAALhOa_j9_YS9Ba5AcMc8FNiPICQixjYRrRGuM_eCU0DFtTwnGqe6KLRlsOGDynpOEmtqhc7qnS9En-rQBEIYfA_iyuNiJzKoY-sRPRrtdnnB/s320/DSCF7648.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF6A-HNJkTWjVdxMzs9-c9w1IgNJ6m8JtHzQUOhJDnEBE6U4pgF0X7BC2quum40aCsTUuBSJv2I5IbBdAPYFNKlRbSWxblRsn3HOqKIqi8sh26KXpKMUU_mRC-xTqXbxFDXFOGvFSxjoB4/s1600/IMG_0093.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF6A-HNJkTWjVdxMzs9-c9w1IgNJ6m8JtHzQUOhJDnEBE6U4pgF0X7BC2quum40aCsTUuBSJv2I5IbBdAPYFNKlRbSWxblRsn3HOqKIqi8sh26KXpKMUU_mRC-xTqXbxFDXFOGvFSxjoB4/s320/IMG_0093.JPG" width="320" /></a></div> <i><b> </b></i><br />
<i><b>K jak klify Los Gigantes -</b></i> miejsce na zachodnim brzegu Teneryfy, do którego dotarliśmy na chwilę przed zmrokiem. Widok wysokich na 800 metrów klifów w świetle słońca zachodzącego "tuż obok" majaczącej na horyzoncie wyspy La Gomera był naprawdę spektakularny!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO9FGQ__zEwiwy0CRpNzgJHkLdXg9qz_NWf2ar3Gf4rUWVVUBXNompolso28KvSzI-uLPBd1xoQIvX6q9V0usP5ZwVwQITA2voqSJn9fHb6jb-tzMq-Rf547ILIwJocXk-R5NKBQEPAXGr/s1600/DSC00108.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO9FGQ__zEwiwy0CRpNzgJHkLdXg9qz_NWf2ar3Gf4rUWVVUBXNompolso28KvSzI-uLPBd1xoQIvX6q9V0usP5ZwVwQITA2voqSJn9fHb6jb-tzMq-Rf547ILIwJocXk-R5NKBQEPAXGr/s320/DSC00108.JPG" width="320" /></a></div><br />
<i><b>L jak lato </b></i><b>- </b>z racji<i><b> </b></i>prawie 340 bezdeszczowych dni rocznie i temperatur które najczęściej oscylują ok. 20 st. Celsjusza Wyspy Kanaryjskie można z powodzeniem nazwać archipelagiem wiecznego lata.<br />
<br />
<i><b>Ł jak ł</b></i><b><i>ut szczęścia ;-) </i></b>- załapaliśmy się na najzimniejszą, marcową noc od 40 lat. Musieliśmy się z tym pogodzić - nie zostało nam nic innego jak tylko założenie bluz na t-shirty przed wyjściem na dwór ;-)<br />
<br />
<i><b>M jak Maspalomas</b></i><b> </b>-<i><b> </b></i>skrawek "pustyni" na południu Gran Canarii. Piasek nawiewany z Czarnego Lądu na plażę tej położonej nad oceanem miejscowości tworzy najprawdziwsze, przypominające saharyjskie wydmy. Rozciągają się one na sporym obszarze tworząc dosyć niecodzienne wrażenie pustyni schodzącej prosto do "Wielkiej Wody". Jest to wymarzone miejsce dla miłośników plażowo-pustynnych zabaw takich jak turlanie się ze szczytów najwyższych wydm i wybitnie nieprzyjazne dla aparatów fotograficznych, które po konfrontacji z saharyjskim piaskiem często kończą swój żywot... (co też stało się z aparatem piszącego te słowa :-/ )<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDG4FttU3SQ6Jld-MJAt8C6zfn2Y34hN4sZyIWO3IbG_WSsr3Tq3HlBOGOOhLmutO0gW3W63ded-CjgpF4da4L6S55p819CUmjY2NwWCN50gsfVJ4FKRVCklSTYe49NRG_u0jIE_fNWDpV/s1600/DSCF7696.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDG4FttU3SQ6Jld-MJAt8C6zfn2Y34hN4sZyIWO3IbG_WSsr3Tq3HlBOGOOhLmutO0gW3W63ded-CjgpF4da4L6S55p819CUmjY2NwWCN50gsfVJ4FKRVCklSTYe49NRG_u0jIE_fNWDpV/s320/DSCF7696.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwE0ODFYsSVituxnvs9BFvKQZD5LlrUSNoGFN0rHgFkHdketseFIMr2uzVq2JjHpgMY8_LR_8yLi3pbKTN18A-zLARcBijRZCeNUMjehBgeQ-gQB8Hm52GReTH9pQ3r52ZBhHbrp2dFWRe/s1600/DSCF7686.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwE0ODFYsSVituxnvs9BFvKQZD5LlrUSNoGFN0rHgFkHdketseFIMr2uzVq2JjHpgMY8_LR_8yLi3pbKTN18A-zLARcBijRZCeNUMjehBgeQ-gQB8Hm52GReTH9pQ3r52ZBhHbrp2dFWRe/s320/DSCF7686.JPG" width="320" /></a></div><br />
<i><b>N jak natura </b></i>- trudno ująć w słowach bogactwo przyrody archipelagu - na paru, niewielkich przecież wyspach, mieści się niesamowita ilość gatunków roślin i zwierząt, góry sąsiadujące bezpośrednio z oceanem oraz różnorodne plaże. Dodając do tego różnicę między najniższym, a najwyższym punktem Wysp (patrz: "<i>Wulkan</i>"). która wynosi ponad 3000 metrów można stwierdzić, że określenie "Kontynent w miniaturze" jest jak najbardziej adekwatne nie tylko dla Teneryfy, ale dla całego archipelagu.<br />
<i><b> <br />
O jak Ocean Atlantycki </b></i>- pierwszy raz w życiu byłem nad oceanem i patrząc na jego bezkres mogłem tylko podziwiać odwagę ludzi, którzy niegdyś, jak żeglarze Kolumba, mieli odwagę płynąć nim w nieznane. Biorąc pod uwagę stosunkowo prymitywne środki techniczne jakimi wówczas dysponowano i niebezpieczeństwa czekające podczas rejsu przestaje dziwić fakt, że często jedynymi "chętnymi" do wypłynięcia byli skazani na śmierć (mający do wyboru stryczek lub pokład) albo spici przez oficerów do nieprzytomności marynarze, budzący się dopiero rano na pełnym oceanie, zamiast pod stołem w tawernie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0pDd5Hms9oYVPsZwoLHDe0pPLgCD2ILgkGmMNXvuPpFvPmGilykOQ-4IOVTAGeQe7zRbN50nk0KOWQGx7rURjrV6aSKpA6WuQU6SxNialx0PG7WZeZ7KbIJD99cPFXNVl1XjsYdGiPOvj/s1600/DSCF7966.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0pDd5Hms9oYVPsZwoLHDe0pPLgCD2ILgkGmMNXvuPpFvPmGilykOQ-4IOVTAGeQe7zRbN50nk0KOWQGx7rURjrV6aSKpA6WuQU6SxNialx0PG7WZeZ7KbIJD99cPFXNVl1XjsYdGiPOvj/s320/DSCF7966.JPG" width="320" /></a></div><br />
<i><b> P jak psy </b></i>- przed kolonizacją hiszpańską Wyspy Kanaryjskie były zamieszkiwane przez wielkie stada tych sympatycznych czworonogów. Ich obecność była na tyle charakterystyczna, że to właśnie one, a nie kanarki (jak by się z pozoru wydawało) dały nazwę całemu archipelagowi (<i>'canis' </i>- z łac. pies). Swoją drogą dosłowne tłumaczenie na polski nazw wysp dałoby spore pole do popisu specom od marketingu - reklamowanie wakacji na "Psich Wyspach" było by ciekawym wyzwaniem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6MuSYnYXBQQVuUbQMCvbyydDdtk2TYOrJ97bc5kpGeu13zJBk8cx8fz42Gnmw3Stz3PnvG2gy07OYnXogiAAz_upIU42KT8qv5FDPVpA_6eIzdA9mFPkWamfvJtYaV8cIuztjo1L-s4KW/s1600/DSCF7330.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6MuSYnYXBQQVuUbQMCvbyydDdtk2TYOrJ97bc5kpGeu13zJBk8cx8fz42Gnmw3Stz3PnvG2gy07OYnXogiAAz_upIU42KT8qv5FDPVpA_6eIzdA9mFPkWamfvJtYaV8cIuztjo1L-s4KW/s320/DSCF7330.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3WdrzieHGd6XWeoRyBBJOVUWbP5ut-m-nJ_9cQzZ62V_pkNaIS_N56Z2j6Uv82nrxjaDmTXW4wblfzeIIfdIBvgflZBFFrHtkAn9oZLfj6VTE9FKQfTUSo_u6-Ub7hXP8Vvun9piNWMMm/s1600/IMG_0017.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3WdrzieHGd6XWeoRyBBJOVUWbP5ut-m-nJ_9cQzZ62V_pkNaIS_N56Z2j6Uv82nrxjaDmTXW4wblfzeIIfdIBvgflZBFFrHtkAn9oZLfj6VTE9FKQfTUSo_u6-Ub7hXP8Vvun9piNWMMm/s320/IMG_0017.JPG" width="320" /></a></div><br />
<i><b>R jak rdzenni mieszkańcy</b></i> - przed podbojem hiszpańskim, który miał miejsce w XV wieku, Wyspy Kanaryjskie zamieszkiwali Guanczowie. Było to plemię spokrewnione z afrykańskimi Berberami, którego kultura materialna i sposób życia zatrzymały się na poziomie neolitu... Nie dało im to niestety szans w walce z Hiszpanami, co spowodowało, że cała ich społeczność została wybita lub zasymilowana. A szkoda, bo patrząc na pozostałości ich siedzib w jaskiniach w Cuatro Puertas, ceramikę eksponowaną muzeum w Las Palmas, czy specjalne stemple o fantazyjnych wzorach, służące do zdobienia twarzy, można było odnieść wrażenie, że świat stracił cenną część swojej różnorodności. Na szczęście tradycje jednego z oryginalniejszych, guanczańskich wynalazków, czyli "języka gwizdanego" dalej są kultywowane na La Gomerze.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaYbLxvnQQbjIPSEin6nMgEDwfOSbD3CpbznJFEsZoCXfZXzccEYzrtAhPMsO-64yOTWMi1W6bt47ppr_ww6Rl52DCo05kQ40VsJsfScNpRoHxCQdUJY-ptI2cDd95JgzqzOyh-RQpUSRM/s1600/DSC00233.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaYbLxvnQQbjIPSEin6nMgEDwfOSbD3CpbznJFEsZoCXfZXzccEYzrtAhPMsO-64yOTWMi1W6bt47ppr_ww6Rl52DCo05kQ40VsJsfScNpRoHxCQdUJY-ptI2cDd95JgzqzOyh-RQpUSRM/s320/DSC00233.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Czaszki Guanczów w Muzeum w Las Palmas.</td></tr>
</tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpXGVoPot8kxY8vBHxakUS3JbbiNwwhSsMPqqWgjGubV6W9U_KoJpXkVYbzvn7aCgaxuNnbIMM-t3kaoEOOLEHnEGhJ-fEwouCUDBBlrb81cyBu2it63xvFD3nQw9Ek5Oeb6XtEqatTlXS/s1600/DSC00227.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpXGVoPot8kxY8vBHxakUS3JbbiNwwhSsMPqqWgjGubV6W9U_KoJpXkVYbzvn7aCgaxuNnbIMM-t3kaoEOOLEHnEGhJ-fEwouCUDBBlrb81cyBu2it63xvFD3nQw9Ek5Oeb6XtEqatTlXS/s320/DSC00227.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wzory stempli do zdobienia twarzy.</td></tr>
</tbody></table><i><b>S jak system podatkowy </b></i>- palisz? jazda samochodem czyni Cię szczęśliwszym? lubisz ciepło? - Wyspy Kanaryjskie są stworzone dla Ciebie! A to wszystko dzięki wyjątkowo przyjaznemu systemowi podatkowemu, dzięki któremu paczka średniej klasy papierosów kosztuje 1,6 euro, litr paliwa ok. 1 euro, a nieopodatkowana, fantastyczna pogoda jest za darmo ;-) <br />
<i><b><br />
T jak transport </b></i>- komunikacja między poszczególnymi wyspami i resztą świata możliwa jest dzięki sieci połączeń promowych i lotniczych, a wewnątrz wysp - autobusowych (przy czym autobusy są tu oficjalnie zwane "<i>guagua</i>") i tramwajowych (Teneryfa). Na Wyspy Kanaryjskie dostaliśmy się na pokładzie samolotu naszej ulubionej irlandzkiej linii lotniczej, a już będąc na miejscu korzystaliśmy z wszystkich pozostałych możliwości przemieszczania się (z taksówkami i wynajętymi samochodami włącznie). Moimi ulubionymi były: prom, dający pewną namiastkę luksusu i piękny widok na ocean oraz wynajęte samochody zapewniające poczucie niezależności, możliwość spenetrowania najbardziej malowniczych miejsc na obu wyspach, bezcenne wrażenia po nocnej jeździe na górskich serpentynach i wiele innych atrakcji (patrz: "<i>Zimny łokieć</i>").<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguhUZacnuURiEZhvFivkw4JZKQc_v6IYN4j_J1aEUu9FMlkodUEzNTnWCwoOcQbEfcW7P4x0lj9p0_WSe_OqFWoSAHQGn-lEp2cLUex7hiFYRUy2eTzEMeQ-NkpvFi2TtqnS6ps6CAfXDL/s1600/DSC00059.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguhUZacnuURiEZhvFivkw4JZKQc_v6IYN4j_J1aEUu9FMlkodUEzNTnWCwoOcQbEfcW7P4x0lj9p0_WSe_OqFWoSAHQGn-lEp2cLUex7hiFYRUy2eTzEMeQ-NkpvFi2TtqnS6ps6CAfXDL/s320/DSC00059.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBdJJb0d9MrbagxCn_jVaiwCBoNxe92Dw2utZZVZbEWwGn5_dUOg0O3rcvpaZz18hncwMBsW_-e5cEdjcViewjFXaeMHfoA2VDLWUT6gvCcKL0rkJ6lfaHJIyAHaIitjOsHQv8HovDj-Hu/s1600/IMG_0058.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBdJJb0d9MrbagxCn_jVaiwCBoNxe92Dw2utZZVZbEWwGn5_dUOg0O3rcvpaZz18hncwMBsW_-e5cEdjcViewjFXaeMHfoA2VDLWUT6gvCcKL0rkJ6lfaHJIyAHaIitjOsHQv8HovDj-Hu/s320/IMG_0058.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipxLlQVBOApnnT5UUxS5rnGwFRXBis5l1-DiCBhm7v3xtoiEt7l-_bOUnfqiJuCGZHyNII13y8yubWVm6N-SlVem0l2WpEIyXPXcX4uisrLXh016iNDArCpbr7Cb-3qoA2bOOf9mvXvYZr/s1600/DSCF8470.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipxLlQVBOApnnT5UUxS5rnGwFRXBis5l1-DiCBhm7v3xtoiEt7l-_bOUnfqiJuCGZHyNII13y8yubWVm6N-SlVem0l2WpEIyXPXcX4uisrLXh016iNDArCpbr7Cb-3qoA2bOOf9mvXvYZr/s320/DSCF8470.JPG" width="320" /></a></div><br />
<i><b>U jak ubóstwo </b></i>- przed rozwojem ruchu turystycznego Kanary były stosunkowo biednym obszarem z którego ludzie masowo emigrowali m.in. do Ameryki Łacińskiej.<br />
<i><b> <br />
W jak wulkan </b></i>- Teide góruje nie tylko nad Teneryfą, lecz w pewnym sensie nad całą Hiszpanią. Szczyt wulkanu znajduje się bowiem na wysokości 3718 m.n.p.m. i jest najwyżej położonym miejscem w całym kraju. Słowo Teide (<i>Tide</i>) pochodzi z języka Guanczów i oznacza "Diabelską górę". Nazwa ta ma pełne uzasadnienie, ponieważ wulkan jest nadal aktywny.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhh1JwCaX4e87V6os6horBIeTYbU-ACpu6wdXkH9Dwjf-LWc4J9M3vuRAvppPI9hOEUztAnwVLno6Y9vXbqEDS40Q3BEOv7c00uAqeuODU3wrFuU5aFTEHf2fEtPA4jnjVDvCzY0hvS5aw2/s1600/DSCF7852.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhh1JwCaX4e87V6os6horBIeTYbU-ACpu6wdXkH9Dwjf-LWc4J9M3vuRAvppPI9hOEUztAnwVLno6Y9vXbqEDS40Q3BEOv7c00uAqeuODU3wrFuU5aFTEHf2fEtPA4jnjVDvCzY0hvS5aw2/s320/DSCF7852.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok na Teneryfę i Teide z Gran Canarii</td></tr>
</tbody></table><i><b>Z jak "zimny łokieć" ;-) </b></i>- jazda samochodem z ryczącą na cały regulator muzyką i przedramieniem wystawionym z szybę do szczytów dobrego smaku z pewnością nie należy... ale nie mogliśmy się powstrzymać ;-) Długie, ciągnące się nad nadbrzeżem aleje, doskonała pogoda, palmy rosnące wzdłuż drogi, widok na błękit oceanu - wszystko to aż prosiło się o wystawienie rąk za okno i puszczenie przez głośniki kalifornijskiego punk-rocka.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrLTolVNZtD_F8Kb2w9xwG5akxpUME7KK22LoFzsCrC0gg7-HKbuetVslg3SLo2aB2rxvvUI4pZROMtMhh3p6vLzvgbcmTNF7gBf4Tut3FB4ygm1GpAXRxeqthx9OWB8jiDq-KRDwZ9fup/s1600/DSCF7866.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrLTolVNZtD_F8Kb2w9xwG5akxpUME7KK22LoFzsCrC0gg7-HKbuetVslg3SLo2aB2rxvvUI4pZROMtMhh3p6vLzvgbcmTNF7gBf4Tut3FB4ygm1GpAXRxeqthx9OWB8jiDq-KRDwZ9fup/s320/DSCF7866.JPG" width="320" /></a></div>Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-82585263956610185892011-03-13T20:51:00.004+01:002011-03-13T21:21:48.960+01:00Miłość cz.2Po wygodnej i szybkiej podróży pociągiem (której większość przespaliśmy) znaleźliśmy się w Granadzie. Na powitanie spotkała nas niezbyt przyjemna niespodzianka, gdyż zostaliśmy wylegitymowani, a nasze dane zostały sprawdzone przez policję. Dopiero po dopełnieniu tej "formalności" mogliśmy się udać na wędrówkę po mieście. Na jej początku, zgodnie ze starą łacińską maksymą: "Si fueris Romae, Romano vivito more" ("Będąc w Rzymie, żyj na sposób rzymski") poszliśmy na śniadanie do jednej z typowych kafejek, w których wielu Hiszpanów zaczyna swój dzień pracy. Kawa wypita z samego rana smakowała wyśmienicie, ale absolutną rewelacją okazał się sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy podany do kanapki. Tak posileni udaliśmy się w kierunku centrum miasta, na poszukiwanie punktu informacji turystycznej. Po krótkim spacerze dotarliśmy na Plaza de Santa Ana, gdzie odnaleźliśmy wspomniane miejsce i zupełnym przypadkiem znaleźliśmy się na początku trasy wiodącej przez Albaicin, opisanej w naszym przewodniku. Wyposażeni w odpowiednie mapy ruszyliśmy na zwiedzanie tej niegdyś muzułmańskiej dzielnicy, której meczety zostały przemienione na kościoły, a mieszkańcy (na przełomie XV/XVI wieku) postawieni przed wyborem ochrzczenia się lub opuszczenia Granady. Początkowo szliśmy wąską drogą prowadzącą w sąsiedztwie wielu ze wspomnianych powyżej świątyń, kamienic o różnobarwnych fasadach (często ze śladami polichromii) oraz malowniczych mostów, przerzuconych przez pobliski strumień. <br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQZS-AjHvvbnIGoE3R0vFE64qE-Sc8_OQSlMauiaO4E2DyqlDJKQgDc5zhkdqQkqbFBiR9NZgVBqefWrdXj8cDSiHobQ8ZqJ8K5e6aiYJbgYPMhdc58fnQC6KXMntKiLGQd_X1NcHfHc4D/s1600/IMG_0156.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQZS-AjHvvbnIGoE3R0vFE64qE-Sc8_OQSlMauiaO4E2DyqlDJKQgDc5zhkdqQkqbFBiR9NZgVBqefWrdXj8cDSiHobQ8ZqJ8K5e6aiYJbgYPMhdc58fnQC6KXMntKiLGQd_X1NcHfHc4D/s320/IMG_0156.JPG" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Meczet przebudowany na kościół.</td></tr>
</tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiuSRBts1SaMfa5CVGDLpas9xXl2lUSWk0RlOl69o_5e6zTkT2gLEyOkOFJwZF9ed4-PvdFkf8rYRAbVKvoSeIjdFpNQsWLts-qjblB-5jPRrRRmerKZtBSgcydT2h9k_EjB6HsicH_Tv6/s1600/IMG_0148.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiuSRBts1SaMfa5CVGDLpas9xXl2lUSWk0RlOl69o_5e6zTkT2gLEyOkOFJwZF9ed4-PvdFkf8rYRAbVKvoSeIjdFpNQsWLts-qjblB-5jPRrRRmerKZtBSgcydT2h9k_EjB6HsicH_Tv6/s320/IMG_0148.JPG" width="320" /></a></div>Po dojściu do małego placu, nad którym górowały obwarowania Alhambry zaczęliśmy piąć się w górę. Po drodze mijaliśmy charakterystyczne dla Albaicin pobielane budynki.W ten sposób, błądząc wąskimi uliczkami i zaułkami dotarliśmy do punktu widokowego usytuowanego koło kościoła św. Mikołaja. Jak na dłoni było stamtąd widać obszar dawnej Granady, niegdyś jednego z największych miast Europy, a dziś znajdującego się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeg6AURdbUslOhhOwdVFpPj7ehyphenhyphenlImpi1gj5K1QGfelR7i-XmCR4N4H9QenSmoT4hXbTHzxS3XS5Uu3qUEHZZhL1Ui3g7n7xSgm5MvimFyq9lzARinypzVO3-T9xd02FRnT0KwvtwwcLwZ/s1600/IMG_0192.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeg6AURdbUslOhhOwdVFpPj7ehyphenhyphenlImpi1gj5K1QGfelR7i-XmCR4N4H9QenSmoT4hXbTHzxS3XS5Uu3qUEHZZhL1Ui3g7n7xSgm5MvimFyq9lzARinypzVO3-T9xd02FRnT0KwvtwwcLwZ/s320/IMG_0192.JPG" width="320" /></a></div>Po zejściu z Albaicin i długim, ale wyjątkowo przyjemnym (mimo siąpiącego deszczu), błądzeniu po mieście dotarliśmy do mieszkania Ani. Wreszcie mogliśmy odpocząć w cywilizowanych warunkach, przygotować olbrzymi obiad i wymienić się uwagami na temat erazmusowego życia w różnych częściach Hiszpanii.<br />
<br />
Późnym popołudniem zebraliśmy się na dalsze zwiedzanie miasta. Naszym celem była wybudowana w stylu gotycko - renesansowym katedra. Przyznam, że w swoim dotychczasowym życiu nigdy nie widziałem tak olbrzymiego kościoła - jego gabaryty naprawdę robią wrażenie! Gorzej natomiast prezentuje się jego wnętrze o przyciężkawej, przytłaczającej formie. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrSeFeq4-ehg4AY9V0l7TtVJAkXhuiDqzZgSHecaoQ4JxV3kZYqO_6Qhj3zh4X_iNxHdQZMHb_ohA1jbWQ3MbwVgXh5k-I1WeaWdnUDWuADNbQ9Ka23d3sumR2Dts_Wg6JeLfMKx8kFeNg/s1600/IMG_0245.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrSeFeq4-ehg4AY9V0l7TtVJAkXhuiDqzZgSHecaoQ4JxV3kZYqO_6Qhj3zh4X_iNxHdQZMHb_ohA1jbWQ3MbwVgXh5k-I1WeaWdnUDWuADNbQ9Ka23d3sumR2Dts_Wg6JeLfMKx8kFeNg/s320/IMG_0245.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Olbrzymia katedra.</td></tr>
</tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPH55XUueKhfu66AqT6ly6n6rkL-jpVPang0dQ-0vvUOp0_lPW38Adk6873d9q1gs1KF0qx8TdCADtcOQgwvVIUD6YXA80DSJ2DJHPmnYOOfuyQI9U1SvGgjX4CElP7X_Fnrv31tfwMRYF/s1600/IMG_0239.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPH55XUueKhfu66AqT6ly6n6rkL-jpVPang0dQ-0vvUOp0_lPW38Adk6873d9q1gs1KF0qx8TdCADtcOQgwvVIUD6YXA80DSJ2DJHPmnYOOfuyQI9U1SvGgjX4CElP7X_Fnrv31tfwMRYF/s320/IMG_0239.JPG" width="320" /></a></div><br />
Po zwiedzeniu katedry ruszyliśmy do Alhambry, żeby kupić bilety wstępu na następny dzień i uniknąć stania długich w kolejkach do kas. Niestety, kiedy wspięliśmy się już na wzgórze na którym usytuowana jest twierdza, okazało się, że rezerwacje przyjmowane są tylko i wyłącznie drogą internetową i telefoniczną i żadne prośby ani perswazje z naszej strony nie były w stanie tej sytuacji zmienić. (Później okazało się, że żadna z wymienionych opcji zdobycia wejściówek nie działa poprawnie i jedynym sposobem na wejście i tak jest "odstanie" odpowiedniej ilości czasu w kolejce). Wracaliśmy niepocieszeni, a jedyną rzeczą która w pewien sposób wynagrodziła nam naszą wieczorną "wspinaczkę" był widok pięknie podświetlonych murów i wież Alhambry. Resztę wieczoru spędziliśmy paląc sziszę w polsko-amerykańskim towarzystwie i pijąc piwo w niezwykle klimatycznej knajpie, przy dźwiękach starych kawałków The Offspring, Nirvany i hiszpańskim (e)ska.(od którego to słowa pochodzi tytuł całego bloga ;-). <br />
<br />
Po spędzeniu nocy w komfortowych warunkach (każdy z nas miał własne łóżko!) po raz kolejny "zaatakowaliśmy" Alhambrę... z odrobinę lepszym skutkiem, jednak nie do końca satysfakcjonującym. Otóż udało nam się kupić bilety, ale na popołudnie... Korzystając z wolnej chwili zeszliśmy do miasta i udaliśmy się do przepięknej gotyckiej kaplicy - Capilla Real - będącej częścią katedry. Kaplica Królewska jest miejscem pochówku Ferdynanda i Izabeli - władców Hiszpanii, którzy w 1492 roku dokończyli dzieła rekonkwisty podbijając Granadę. Znajdują się też tam pochówki ich córki Joanny Szalonej oraz jej męża Filipa Pięknego. Poza przepięknym sarkofagiem wspomnianych władców w kaplicy można oglądać sztandary, arcydzieła złotnictwa, regalia królewskie, a także obrazy takich malarzy jak: Rogier van der Weyden, Sandro Botticielli czy Hans Memling.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMVXC11ZxnfIOZnkp40O45OipZwqfh8GMdydLwPbHXzT7xwcHbWRuSSPmLyKYlCrVIxfo85Mhw_rzukBnB81x8k0qV3x8IBKWwVVhtR9-ii6GjVp2wRCrQxyXXGDJ5sIvKzyA8UILzpLRa/s1600/IMG_0233.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMVXC11ZxnfIOZnkp40O45OipZwqfh8GMdydLwPbHXzT7xwcHbWRuSSPmLyKYlCrVIxfo85Mhw_rzukBnB81x8k0qV3x8IBKWwVVhtR9-ii6GjVp2wRCrQxyXXGDJ5sIvKzyA8UILzpLRa/s320/IMG_0233.JPG" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Artyści uliczni przed katedrą.</td></tr>
</tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPZudMJtQGjPoMnV9cdKTCw0-etGAdjZQQT0pJvhX7XzckHLAh6kR0h5B3Mj0n7T76nv-r28lIAwXXTPwcv7vvCCs5chd0xBFuF3e6QSIAdkzZZfu3D2PQdn7e4vFmoKsQ_0o-NTbR2_xG/s1600/IMG_0234.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPZudMJtQGjPoMnV9cdKTCw0-etGAdjZQQT0pJvhX7XzckHLAh6kR0h5B3Mj0n7T76nv-r28lIAwXXTPwcv7vvCCs5chd0xBFuF3e6QSIAdkzZZfu3D2PQdn7e4vFmoKsQ_0o-NTbR2_xG/s320/IMG_0234.JPG" width="240" /></a></div><br />
Po krótkim pobycie w mieszkaniu i długim spacerze przez nieznane uliczki Albacin dotarliśmy do Alhambry. Tym razem nic już nam nie przeszkodziło w wejściu na jej teren i spacerze alejkami prowadzącymi do zabytków z czasów islamskich i chrześcijańskich.<br />
Alhambra została zbudowana przez ostatnich muzułmańskich władców Granady. Na jej terenie znajdują się rozległe ogrody, twierdza i potężne mury obronne oraz Generalife, czyli letnia rezydencja emira. Jest tam również pałac władcy "imperium, w którym nigdy nie zachodziło słońce" - Karola V z dynastii Habsburgów, wybudowany już w czasach, gdy Granada znajdowała się w chrześcijańskich rękach. Twierdza i pałac zrobiły na mnie umiarkowane wrażenie. Ta pierwsza z racji dosyć ascetycznego stylu w jakim ją wybudowano, natomiast pałac cesarski ze względu na brak oryginalnych wnętrz. Za to Generalife - wręcz przeciwnie. Lekkie, arabskie budownictwo, bogactwo zdobień na ścianach, odpowiednie skomponowanie architektury z roślinnością, liczne oczka wodne - wszystko to czyniło rezydencję świetnym miejscem do życia i odpoczynku.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPTupt3APwClJqKuVx7Y7tkdvR4JfqVuzfMheqfgOvfghcdtfB70TbGWxnz_5L_l9C049SsIWthz_546n9COX7YwDJT4OzTnt9biJFqKv5o4rb6IuxpDvQJDnKwhggRnF6A00oIg4iTy-m/s1600/IMG_0296.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPTupt3APwClJqKuVx7Y7tkdvR4JfqVuzfMheqfgOvfghcdtfB70TbGWxnz_5L_l9C049SsIWthz_546n9COX7YwDJT4OzTnt9biJFqKv5o4rb6IuxpDvQJDnKwhggRnF6A00oIg4iTy-m/s320/IMG_0296.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc_zR3kEQmTgXQS_FKzHdJZE4GH8nSDRt9R_V35DaVo-b0kdX_k2RvL9JZuOjRU3ouhL3tvNyisgy_mYA88kYeQYdqrEsI4OjO641Sth0qKgJMvEsEHW3ENePxsGifnG3D6BDMgqdPR3E4/s1600/IMG_0346.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc_zR3kEQmTgXQS_FKzHdJZE4GH8nSDRt9R_V35DaVo-b0kdX_k2RvL9JZuOjRU3ouhL3tvNyisgy_mYA88kYeQYdqrEsI4OjO641Sth0qKgJMvEsEHW3ENePxsGifnG3D6BDMgqdPR3E4/s320/IMG_0346.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrZaUTWDLxCVMg_uUYUQJhBE4U31NqZgEqe2lhTdNSATavNaBq4qcnU4DaOlZjlT0GQC6_ek6upWvg5zcH_Kb5GgfVIs3LGgxJ4GbOTEapNO1owUim8V-eKUlxMBKOFBC6fCATi_j5Puz4/s1600/IMG_0289.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrZaUTWDLxCVMg_uUYUQJhBE4U31NqZgEqe2lhTdNSATavNaBq4qcnU4DaOlZjlT0GQC6_ek6upWvg5zcH_Kb5GgfVIs3LGgxJ4GbOTEapNO1owUim8V-eKUlxMBKOFBC6fCATi_j5Puz4/s320/IMG_0289.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqz8w65MYVeDnYWvdcpDFa6HmzLtnHo009GriFTl2_9xiLLlEhLs-sRheEBgsrRwSahtXpsqPZAmG5tyqckJ1j5gw-ecMAfVykAYkKswm9TppRtQ4Bt-SSkHexL4y_LrilXFJjV-xppUdO/s1600/IMG_0290.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqz8w65MYVeDnYWvdcpDFa6HmzLtnHo009GriFTl2_9xiLLlEhLs-sRheEBgsrRwSahtXpsqPZAmG5tyqckJ1j5gw-ecMAfVykAYkKswm9TppRtQ4Bt-SSkHexL4y_LrilXFJjV-xppUdO/s320/IMG_0290.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9R_zTb_50rRtta_b3SzMrcYKDQWjOUfbN3NUGRlg5w2DzjVLWLCiY3Au5P2pieoOL_F6yoZMyQx3yHDUZYIeuIacjIZDIoggn5pI4jYwI8PuVvWPJ4PN9_an3fmqG0s2S6HwCOUoTljMv/s1600/IMG_0310.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9R_zTb_50rRtta_b3SzMrcYKDQWjOUfbN3NUGRlg5w2DzjVLWLCiY3Au5P2pieoOL_F6yoZMyQx3yHDUZYIeuIacjIZDIoggn5pI4jYwI8PuVvWPJ4PN9_an3fmqG0s2S6HwCOUoTljMv/s320/IMG_0310.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRhqdCUC-fIRcmnttC2ylgzeWslfoROnRaYO8xFtDr-lriMzmQ2EntrdzpwD_IdhGVSEkQMEMRWEKYCVLoknbjpOGPJ4mNboIOAqzCfLuPTT2EQnJ2i_wrg5krrGnesbuf69FOPnEv05ln/s1600/IMG_0281.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRhqdCUC-fIRcmnttC2ylgzeWslfoROnRaYO8xFtDr-lriMzmQ2EntrdzpwD_IdhGVSEkQMEMRWEKYCVLoknbjpOGPJ4mNboIOAqzCfLuPTT2EQnJ2i_wrg5krrGnesbuf69FOPnEv05ln/s320/IMG_0281.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgUj-MNnZfTxdQPQTuXPMpBiL5tbbIAi2a3ta2kFkQTu7jOAS8JvW05v2iFchX9XGga8ZsY3v1hG0uB11TEcai_4JQSQcST6Rw_sB5UZd2jhXm7npHU3RQdLzxsCk6uyFk02yUjRmfD55Y/s1600/IMG_0285.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgUj-MNnZfTxdQPQTuXPMpBiL5tbbIAi2a3ta2kFkQTu7jOAS8JvW05v2iFchX9XGga8ZsY3v1hG0uB11TEcai_4JQSQcST6Rw_sB5UZd2jhXm7npHU3RQdLzxsCk6uyFk02yUjRmfD55Y/s320/IMG_0285.JPG" width="320" /></a></div><br />
Po wizycie w Alhambrze nastał czas na szybkie pakowanie i drogę powrotną do Almerii....<br />
<br />
Człowiek zakochany nigdy nie jest obiektywny w stosunku do obiektu swoich uczuć - bez względu na to czy jest to druga osoba czy ....miasto ;-). Z tego względu poniższa opinia jest pewnie mocno wyidealizowana, ale... Dla mnie Granada byłaby idealnym miejscem do życia. Stanowi niesamowite wręcz połączenie wszystkiego, co cenię. Wszędzie dookoła jest się tam otoczonym historią, co nie czyni jednak miasta skansenem Na każdym wręcz kroku czuje się wielokulturowość . Architektura jest zróżnicowana, jednak doskonale ze sobą współgra. Miasto jest położone na wzgórzach i pełne jest przepięknych uliczek, a układ urbanistyczny jest radośnie chaotyczny. Mimo sporej liczby mieszkańców nie czuć tam atmosfery pośpiechu. Na murach często widać estetyczne graffiti, wlepki i plakaty alternatywnych koncertów, a wszędzie pełno jest knajp wśród których absolutnie każdy znajdzie miejsce dla siebie. Dodatkowo miasto otaczają góry, jednak w ciągu dwóch godzin można się z niego dostać nad ciepłe morze. Jeżeli istnieje coś takiego jak "duch miejsca" to Granada zdecydowanie go posiada.<br />
<br />
Będąc już w Almerii zostawiliśmy bagaże u naszych sympatycznych, couchsurfingowych gospodarzy i poszliśmy na plażę. Pijąc wino, podziwiając taniec i niesamowity wręcz śpiew ludzi znajdujących się w pobliżu nas odpoczywaliśmy po dniu pełnym pozytywnych emocji.<br />
<br />
Następnego dnia znów zerwaliśmy się skoro świt, marznąc przy okazji niesamowicie, gdyż mieszkanie w którym spaliśmy było pozbawione ogrzewania. Lekko skostniali dostaliśmy się jednak na lotnisko i wsiedliśmy w samolot, którym przetransferowaliśmy się do Madrytu. Tam, po krótkim spacerze po mieście włożyliśmy się w parku (zwanym nomen omen "parkiem rencistów") i wygrzewaliśmy się na słońcu. Odbyliśmy też ciekawą rozmowę z nielegalnym imigrantem z Bangladeszu, który przy okazji sprzedawania Coli opowiedział nam historię swojego życia i... po raz kolejny zostaliśmy wylegitymowani przez policję. Nie odmówiliśmy też sobie przyjemności zrobienia kanapek pod muzeum Reina Sofia, czym wywołaliśmy małą sensację wśród znajdujących się tam ludzi. Wieczorem natomiast wsiedliśmy w autobus do Ciudad Real, w którym wymienialiśmy się wrażeniami z podróży i oczywiście planowaliśmy, kiedy wrócimy do magicznej Granady.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiei4QNQKlolyp1OACOEl6tUZ1jwNAgzYbT_By2-DZ02KGfDprBIGiUQXtshxOmYnIxIf2rogUYNsyFodHKI5WBTb76NuFFuGYwwYqgPwealgfbs5ggZ70ImORaGvkC2TpzPJbEghp1RZxd/s1600/IMG_0141.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiei4QNQKlolyp1OACOEl6tUZ1jwNAgzYbT_By2-DZ02KGfDprBIGiUQXtshxOmYnIxIf2rogUYNsyFodHKI5WBTb76NuFFuGYwwYqgPwealgfbs5ggZ70ImORaGvkC2TpzPJbEghp1RZxd/s320/IMG_0141.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Street art.</td></tr>
</tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilZ3tR5XCTRktExSNPcQJ9owl6l_hE_Uzg-XWhdflzP7B3SU0bYo_UWZpGlDYpSpfQENQsjPvJnzy8qpFM1aruCTjJ7feQUIz-_DDo-fWFjqVO2L1Y9Kv191pzhhXXMMc3Sq3QgN2XkCre/s1600/IMG_0242.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilZ3tR5XCTRktExSNPcQJ9owl6l_hE_Uzg-XWhdflzP7B3SU0bYo_UWZpGlDYpSpfQENQsjPvJnzy8qpFM1aruCTjJ7feQUIz-_DDo-fWFjqVO2L1Y9Kv191pzhhXXMMc3Sq3QgN2XkCre/s320/IMG_0242.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6GXtNNvEtdqylVKMrMDF2qz_xjss8reSf6JHaQlp-KQXMNII1elOZFr02lVRulfs677KHhlTOXLKCdR65iXUFCMdf1wxBgplodgKSIQmPHCaNe6l-eOh99cxnIJxTPxHMyr16M6P2PFZ5/s1600/IMG_0177.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6GXtNNvEtdqylVKMrMDF2qz_xjss8reSf6JHaQlp-KQXMNII1elOZFr02lVRulfs677KHhlTOXLKCdR65iXUFCMdf1wxBgplodgKSIQmPHCaNe6l-eOh99cxnIJxTPxHMyr16M6P2PFZ5/s320/IMG_0177.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIviZM0359m5iY076CzNNUPy3ORZfABsMLPuS6RjwT1t1Lo6NjyK60ILlfixWADKGVd69LneeljY-q4ypdx66V8qjVHyKI3rFFfL3R9_x2uykEQukC5E6ZBSyVmQkF3p1Z4GR3d6U4Ik9s/s1600/IMG_0228.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br />
</a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIviZM0359m5iY076CzNNUPy3ORZfABsMLPuS6RjwT1t1Lo6NjyK60ILlfixWADKGVd69LneeljY-q4ypdx66V8qjVHyKI3rFFfL3R9_x2uykEQukC5E6ZBSyVmQkF3p1Z4GR3d6U4Ik9s/s1600/IMG_0228.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIviZM0359m5iY076CzNNUPy3ORZfABsMLPuS6RjwT1t1Lo6NjyK60ILlfixWADKGVd69LneeljY-q4ypdx66V8qjVHyKI3rFFfL3R9_x2uykEQukC5E6ZBSyVmQkF3p1Z4GR3d6U4Ik9s/s320/IMG_0228.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMyHdZvkoBZvNvKtbwpl4y6d5gxu3fEgKswzAP0in3TlHN0S1y4VbJbJ5bgPl2OXxE3cmZmCnBC6nyHQh3Icn2v6akCgp2DORsnrnbQxxDQA4QcfSbFinuQV7BInqDG27gonbp4WL_-5aa/s1600/IMG_0175.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMyHdZvkoBZvNvKtbwpl4y6d5gxu3fEgKswzAP0in3TlHN0S1y4VbJbJ5bgPl2OXxE3cmZmCnBC6nyHQh3Icn2v6akCgp2DORsnrnbQxxDQA4QcfSbFinuQV7BInqDG27gonbp4WL_-5aa/s320/IMG_0175.JPG" width="240" /></a></div><br />
P.S. Jeszcze raz wielkie dzięki za gościnę Aniu!<br />
<span id="goog_499410827"></span><span id="goog_499410828"></span>Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-11090513278532955132011-03-12T23:19:00.008+01:002011-03-13T00:04:47.331+01:00Miłość cz.1Jeśli autostop jest genialnym rozwiązaniem dla ludzi chcących podróżować niedrogo i na krótkich trasach (lub mających dużo wolnego czasu na przemierzanie większych odległości), tak na dłuższych dystansach znakomicie sprawdzają się tanie linie lotnicze. Sprawiają one, że podniebne podróże, niegdyś będące domeną ludzi lepiej sytuowanych, dziś są w zasięgu finansowym szerszej liczby osób. Niesamowite promocje, w których szczególnie celuje jeden z irlandzkich przewoźników doprowadzają często do niewyobrażalnych kiedyś sytuacji. Zdarza się, że podobny dystans bardziej opłaca się, ze względów finansowych i czasowych, przemierzyć na pokładzie samolotu niż autokarem lub pociągiem. Gdy więc okazało się, że bilety na loty "tam i z powrotem" z Madrytu do Almerii kosztują 22 euro, po szybkiej konsultacji z wikipedią na temat walorów tego ostatniego miasta podjęliśmy decyzję - lecimy!<br />
<br />
Podróż rozpoczęliśmy od długiej, prawie trzygodzinnej jazdy autokarem, który na trasie Ciudad Real - Madryt objeżdża liczne wioski La Manchy. Miejscowości, zarówno te które już odwiedziliśmy podczas wcześniejszych wojaży, jak i te które widzieliśmy po raz pierwszy wydawały nam się dziwnie znajome. W prawie każdej z nich bowiem znajdował się pomnik Don Kichota, masywny kamienny kościół, architektonicznie niewiele się różniący od świątyń w innych "pueblach" i stojące w reprezentacyjnych miejscach "rzeźby" z powykręcanego w abstrakcyjne kształty metalu o nieznanej mi symbolice. Reprezentowały też podobny styl budownictwa, co sprawiło, że byliśmy tylko bardziej zadowoleni z faktu, że wreszcie udajemy się w dalsze, niż w "nasze" okolice.<br />
<br />
Po dotarciu do Madrytu udaliśmy się metrem do centrum miasta. Kontynuując moją prywatną, podróżniczą tradycję, polegającą na przygotowywaniu lub spożywaniu własnych posiłków w najbardziej reprezentacyjnych punktach odwiedzanych miejsc, zjedliśmy kanapki na madryckim Plaza Mayor (który de facto jest olbrzymim dziedzińcem budynku zwanego Casa de la Panaderia) i poszliśmy na krótki spacer po mieście. Przeszliśmy koło imponującej katedry i podziwialiśmy potężną, szarą bryłę Pałacu Królewskiego, który w świetle reflektorów prezentował się bardzo dostojnie. Podeszliśmy też do pobliskiego Plaza de Espania, gdzie poza dużą ilością policji, natrafiliśmy na stojące na postumencie, znajome sylwetki błędnego rycerza i jego giermka.<br />
<br />
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do jednego ze znajdujących się w okolicach Pałacu barów, aby się trochę ogrzać. W tym prowadzonym przez Kubańczyków miejscu, po zamienieniu dosłownie dwóch zdań, jeden z gości powitał nas słowem, które fonetycznie dało by się zapisać jako "tszeszcz" i na dodatek wyciągnął książkę zatytułowaną "El polaco en 4 semanas"("Polski w 4 tygodnie"). Okazał się sympatycznym Peruwiańczykiem, którego była dziewczyna wraz z ich trzyletnią córeczką mieszkają w Gliwicach. Przeprowadziliśmy z nim długą rozmowę, na temat zawiłości języka polskiego i ... "prowokacji gliwickiej" z 1939 roku, która bardzo ciekawiła naszego rozmówcę, a równocześnie zamieniliśmy parę słów z jednym ze starszych barmanów, winiącym za wszelkie nieszczęścia Hiszpanii imigrację. Gdy zapewniliśmy go, że przyjechaliśmy na studia, nie do pracy odetchnął z wyraźną ulgą ;-)<br />
<br />
Po jakimś czasie trafiliśmy do kolejnej knajpy (tym razem z prowadzonej przez Meksykanów), gdzie mieliśmy wyjątkowe szczęście trafić na promocyjne ceny na wszystkie posiłki i napoje W ten sposób, w wielojęzycznym tłumie, w samym centrum Madrytu zjedliśmy posiłek w zbliżonej do krakowskiej cenie. Nasze wizyty w barach odwlekały jednak w czasie rzecz nieuniknioną - nocleg na madryckim lotnisku.<br />
<br />
Po kolejnej podróży metrem (podczas której spotkaliśmy dwójkę Hiszpanów poprzebieranych karnawałowo za... toaletę i gejszę) dotarliśmy do lotniska Barajas, które ze względu na swoje gigantyczne rozmiary jest w stanie obsługiwać zarówno loty europejskie, jak i międzykontynentalne. Poznaliśmy tam grupkę sympatycznych Amerykanów, podobnie jak my lecących do Almerii, a przebywających w Hiszpanii na kursie językowym. (Swoją drogą natykaliśmy się na przedstawicieli tej nacji dosłownie na każdym kroku w Madrycie). Pół nocy spędziliśmy na graniu w amerykańskie gry karciane, po czym zmorzył mnie sen i podobnie jak setki innych pasażerów czekających na ranne loty wyłożyłem się na wolnym skrawku podłogi. Nie spałem nawet godziny, gdy obudził mnie Maciek z pytaniem: "Co Ty na to, żebyśmy pojechali do Granady? Amerykanie mówią, że można się tam szybko dostać z Almerii". "Jasne" odpowiedziałem po paru sekundowym zastanowieniu "jeśli w ciekawe rzeczy w Almerii da się zobaczyć w pół dnia - nie ma sprawy". Jak się okazało, była to jedna z najszybszych, ale i najlepszych decyzji jakie kiedykolwiek podjąłem.<br />
<br />
Jakoś przewegetowaliśmy do naszego lotu... Dopóki można było spać nie było tragicznie, jednak w pewnym momencie ochrona zaczęła budzić leżących pokotem ludzi i ok. 5 - 6 nad ranem znajdowaliśmy się w stanie który był mieszanką półsnu, zmęczenia i ogólnego zniechęcenia (opisując ten stan w bardzo łagodnych słowach). Nie lepiej było po wejściu na pokład, gdyż linie lotnicze, z których usług korzystaliśmy zapewniają podobną przestrzeń na nogi swoim wysokim pasażerom, jak kierowcy kursujących na podmiejskich trasach busików. No cóż, przynajmniej, jeden i drugi środek transportu jest tani... ;-)<br />
<br />
Całe zmęczenie jednak odeszło w niepamięć, gdy wylądowaliśmy, poczuliśmy temperaturę powietrza i zobaczyliśmy błękitne morze, nad którego brzegiem jest usytuowane lotnisko! Widok roztaczający się z płyty lądowiska był kapitalny! Tuż po wyjściu z budynku portu lotniczego zobaczyliśmy wyjątkowo elegancki samochód, którego właściciel właśnie odwiózł swoją żonę i zbierał się do odjazdu. Takiej okazji nie mogliśmy przepuścić - zaskoczony przez nas kierowca, mocno zdezorientowany całą sytuacją nie odmówił naszej prośbie podwiezienia do centrum miasta. Jak sam później przyznał z rozbrajającą szczerością "Gdybym zobaczył was na poboczu drogi, w życiu bym się nie zatrzymał".<br />
<br />
Po pożegnaniu z naszym kierowcą ruszyliśmy w stronę mieszkania Hiszpana, który w ramach couchsurfing-u miał nam zapewnić nocleg. Po chwilowym błądzeniu w poszukiwaniu przejścia przez tory kolejowe (Almeria jest nimi "przecięta" na pół, a w całym, niemałym mieście są raptem trzy lub cztery kładki) weszliśmy na długą aleję, obsadzoną po obu stronach dającymi cień drzewami, prowadzącą wprost na nadmorską promenadę. Będąc już na plaży nie wahaliśmy się długo i wskoczyliśmy do morza. Woda była lodowata, ale satysfakcja z możliwości kąpieli w marcu - bezcenna! Czas do pojawienia się naszego gospodarza upłynął nam na wizycie w chińskiej knajpie, (gdzie zamiast spodziewanej dużej porcji i małego rachunku dostaliśmy mały posiłek i duży rachunek) wylegiwaniu się na plaży i podziwianiu panoramy wciśniętej między morze, a potężne góry Almerii.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3iR9e_Tud9zL2ppMwI_q_M0x-og4T_vxGXPO-SL1HV_rLkdEx1oRPrvp2d2raJ97g383V1hoAqf_JuFWx0mJojBSFmTuGuK09nbfjiit9uxmOsOEGQO9PvvT0cTDBQDAJVXAjAjuxCmdR/s1600/IMG_0003.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3iR9e_Tud9zL2ppMwI_q_M0x-og4T_vxGXPO-SL1HV_rLkdEx1oRPrvp2d2raJ97g383V1hoAqf_JuFWx0mJojBSFmTuGuK09nbfjiit9uxmOsOEGQO9PvvT0cTDBQDAJVXAjAjuxCmdR/s320/IMG_0003.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaZNyQgXKtEeUWqd6dUF4CdkOvgBU2n6aK6-NyJvVnkMh0pfdrayoF2Z-DBn0-FAIDlxDtFglZ4qjX_NkfBj44IQCRhWOKnLZXzu0AOGDQ0zyQWbJdbeyqEnrYPpleCT_GkFtSf3yXDk1B/s1600/IMG_0030.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaZNyQgXKtEeUWqd6dUF4CdkOvgBU2n6aK6-NyJvVnkMh0pfdrayoF2Z-DBn0-FAIDlxDtFglZ4qjX_NkfBj44IQCRhWOKnLZXzu0AOGDQ0zyQWbJdbeyqEnrYPpleCT_GkFtSf3yXDk1B/s320/IMG_0030.JPG" width="320" /></a></div>Po paru beztrosko spędzonych godzinach przyjechał nasz gospodarz - po pozostawieniu bagaży i krótkiej rozmowie wyruszyliśmy z nim na zwiedzanie miasta. Po spacerze nadmorską promenadą dotarliśmy do miejsca świadczącego o ciekawej historii Almerii, będącej niegdyś miastem górniczym.Tuż nad samym morzem znajdowała się bowiem konstrukcja, zaprojektowana przez samego Gustawa Eiffel'a, pozwalająca zrzucać transportowany z kopalni urobek bezpośrednio z wagonów kolejowych na statki cumujące przy nabrzeżu. Pod nią umieszczono pomnik żołnierzy walczących po republikańskiej stronie w hiszpańskiej wojnie domowej z lat 1936 - 1939, którzy zginęli w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Znaleźli się w nich w wyniku niezwykle pechowego zbiegu okoliczności - po klęsce w walce przeciwko nacjonalistom generała Franco, republikańscy żołnierze, reprezentujący bardzo często poglądy komunistyczne, uciekali przed represjami przez północną granicę Hiszpanii. Ci którzy dostali się w ręce władz francuskich byli zamykani w obozach internowania. Po zajęciu Francji przez Niemców w 1940 roku znalazły się one w rękach nazistów, wspierających generała Franco...<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS2tZESRXMF4q_5UL10csYb-Fm1E9MjjsvsbAIhUb8TrifrSN9rCetkP8GUsC445CRr8prL-xAH5U5s6elMuSHm-bk6y5XK-ZgWW8-u0R-fIazFTdAdXNP55UyxGZe1eXxk8sO1Lunh85k/s1600/IMG_0038.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS2tZESRXMF4q_5UL10csYb-Fm1E9MjjsvsbAIhUb8TrifrSN9rCetkP8GUsC445CRr8prL-xAH5U5s6elMuSHm-bk6y5XK-ZgWW8-u0R-fIazFTdAdXNP55UyxGZe1eXxk8sO1Lunh85k/s320/IMG_0038.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Konstrukcja Eiffla i pomnik ofiar obozów koncentracyjnych.</td></tr>
</tbody></table>Historia hiszpańskiej wojny domowej towarzyszyła nam też w dalszej części wędrówki. Po przejściu reprezentacyjną aleją miasta i krótkiej wizycie na arkadowym dziedzińcu szkoły aktorskiej dotarliśmy pod katedrę. Renesansowa konstrukcja, przypominająca swoim kształtem twierdzę, do dziś nosi ślady ostrzału przez niemieckie okręty, przeprowadzonego w 1937 roku. Naziści, którzy oficjalnie nie brali udziału w wojnie, w istocie uczestniczyli w niej bardzo aktywnie, traktując Hiszpanię jako poligon doświadczalny dla nowych rodzajów broni. Doświadczenia zdobyte chociażby podczas nalotu na Guernicę (zrównanej z ziemią przez niemieckie lotnictwo i będącej tematem słynnego obrazu Picassa) wykorzystane zostały przez III Rzeszę podczas II wojny światowej nad Warszawą, Rotterdamem czy Londynem. Innym świadectwem przypominającym wojnę były portrety zamordowanych duchownych znajdujące się we wnętrzu świątyni. Zbrodnia ta obciąża z kolei stronę republikańską konfliktu i potwierdza opinię, że najbardziej brutalne i krwawe są wojny domowe.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirfb8BRvqqj1nrZNJNCbbAliim7vPX360ZFoSR8ytSCzfX4nQOSW33o46O8kopTSfb518N5L_m_jB8Cl0JsfeT31U41kxGTt3Wj6KsdTVCA5PNn2rY4srQqzEx8HR8wuoDwvQ8QrzkX4mG/s1600/IMG_0064.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirfb8BRvqqj1nrZNJNCbbAliim7vPX360ZFoSR8ytSCzfX4nQOSW33o46O8kopTSfb518N5L_m_jB8Cl0JsfeT31U41kxGTt3Wj6KsdTVCA5PNn2rY4srQqzEx8HR8wuoDwvQ8QrzkX4mG/s320/IMG_0064.JPG" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Fasada katedry.</td></tr>
</tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div>Spod katedry ruszyliśmy w stronę zabytku pamiętającego dużo dawniejsze od opisywanych czasów. Pnąc się w górę wąskimi uliczkami, pomiędzy malowniczymi domami dzielnicy cygańsko-arabskiej dotarliśmy do Alcazaby - twierdzy od ponad tysiąca lat górującej nad Almerią.Wybudowana przez muzułmanów i rozbudowywana przez władców katolickich, mimo uszkodzeń spowodowanych przez trzęsienie ziemi do dziś robi imponujące wrażenie. Potężne mury i wieże obronne, dobrze utrzymane ogrody i piękny widok na miasto i morze czynią to miejsce wyjątkowo atrakcyjnym dla turystów.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQhhvZzYmxiyzklgqkfcU1BwRgD1c2_tAdtJNWwJ1IQQX8UBduBWNM-wjBQWX9X4zsK7UhVbsEp62U6BjQ2ybX5vbAqkmfQfnImyVkBP32Zugs8rAlOT8ZTuea7YzjcB8czSPu35y2vwek/s1600/IMG_0082.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQhhvZzYmxiyzklgqkfcU1BwRgD1c2_tAdtJNWwJ1IQQX8UBduBWNM-wjBQWX9X4zsK7UhVbsEp62U6BjQ2ybX5vbAqkmfQfnImyVkBP32Zugs8rAlOT8ZTuea7YzjcB8czSPu35y2vwek/s320/IMG_0082.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2-zkfb-Z7Reu7irSGIwil0BZWmKe3R0cX5z-LAgfOftbL3arWX21lnp7YfIoS24yWIX_5LpopCwReguM-xyoKGa8pIzuH3wVn77wGwll6sQj9W9cnPWCn0TL1Cc_DQVbjmdfg0Hn8ruW7/s1600/IMG_0078.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2-zkfb-Z7Reu7irSGIwil0BZWmKe3R0cX5z-LAgfOftbL3arWX21lnp7YfIoS24yWIX_5LpopCwReguM-xyoKGa8pIzuH3wVn77wGwll6sQj9W9cnPWCn0TL1Cc_DQVbjmdfg0Hn8ruW7/s320/IMG_0078.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgaCZyA1SY3fh53ydEb7vfESZiWt7sm2SsXZubxJSA4iOOnTG3UAMzISCywElcVRoz-Az-n9ENUluNU-RyAmANiRgM4UFHFe3q_w8-Pbf9yuvV7-aqJslFhdXIB__dFQZ8P-t0LJfrZ1ZJ/s1600/IMG_0079.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgaCZyA1SY3fh53ydEb7vfESZiWt7sm2SsXZubxJSA4iOOnTG3UAMzISCywElcVRoz-Az-n9ENUluNU-RyAmANiRgM4UFHFe3q_w8-Pbf9yuvV7-aqJslFhdXIB__dFQZ8P-t0LJfrZ1ZJ/s320/IMG_0079.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPUTrjWupLdaqTBmNbQqmSfwIxUV_a9ipzTvOCforkKTNkXUh_Ep6ZlJHgaXUBeXzojPv_bkaZu7am0KXOLbK34gjgJTGuM1YIlGHrWI33_mz3ANRHhnRfmxx_HdzTXzrjDbTN-ydv7286/s1600/IMG_0081.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPUTrjWupLdaqTBmNbQqmSfwIxUV_a9ipzTvOCforkKTNkXUh_Ep6ZlJHgaXUBeXzojPv_bkaZu7am0KXOLbK34gjgJTGuM1YIlGHrWI33_mz3ANRHhnRfmxx_HdzTXzrjDbTN-ydv7286/s320/IMG_0081.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju6VEDR00PQh7sySqotmAZh-gvOeJ3X43EVK91S6OX3Rbaz0c9-fczEpfb1qkY_hTwtEyz05Z4gfwiuSEN20P6UUrlEBPZ5DtzjIPvpwkXHZS2NW6ASCme6PA4q9FQAia3AvIcZBYPEoOo/s1600/IMG_0085.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju6VEDR00PQh7sySqotmAZh-gvOeJ3X43EVK91S6OX3Rbaz0c9-fczEpfb1qkY_hTwtEyz05Z4gfwiuSEN20P6UUrlEBPZ5DtzjIPvpwkXHZS2NW6ASCme6PA4q9FQAia3AvIcZBYPEoOo/s320/IMG_0085.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7fFO6DBYun4hrmj1ih7uPvoLy7eS2Ak38O6_kuj5g8GqRhezcFY3Dhgyd9Dv7JF-yMnsBEcwFP9Mg3NSGqAqx2_Otfm4a__Mj21r_sQu6Q8PZU6bnBvP-VFhH7CYF3yU31QdqR5Hats6Q/s1600/IMG_0093.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7fFO6DBYun4hrmj1ih7uPvoLy7eS2Ak38O6_kuj5g8GqRhezcFY3Dhgyd9Dv7JF-yMnsBEcwFP9Mg3NSGqAqx2_Otfm4a__Mj21r_sQu6Q8PZU6bnBvP-VFhH7CYF3yU31QdqR5Hats6Q/s320/IMG_0093.JPG" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEnXWI2-lNYbTboOE7vZ4vFL9OpYsNaVHwqvDv5o5ADjZSLHpaDteXO5PYWZTJu3S01FALYSQmDYw7-oAMtClgyU2T85MQWqpfrwPJ7bFCZlMzH56tnlkE-Y0Zia2FvliFi3PQmYBAP6qS/s1600/IMG_0092.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEnXWI2-lNYbTboOE7vZ4vFL9OpYsNaVHwqvDv5o5ADjZSLHpaDteXO5PYWZTJu3S01FALYSQmDYw7-oAMtClgyU2T85MQWqpfrwPJ7bFCZlMzH56tnlkE-Y0Zia2FvliFi3PQmYBAP6qS/s320/IMG_0092.JPG" width="240" /></a></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEnXWI2-lNYbTboOE7vZ4vFL9OpYsNaVHwqvDv5o5ADjZSLHpaDteXO5PYWZTJu3S01FALYSQmDYw7-oAMtClgyU2T85MQWqpfrwPJ7bFCZlMzH56tnlkE-Y0Zia2FvliFi3PQmYBAP6qS/s1600/IMG_0092.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><i></i></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg3XrXp47g2wX0F7yB-q0NVuPqMciNHsANNPvPwhx6Fd5Sil_F47L4N6-D7KDcnowfRWzSikTKUBO4ey50tHt5UunTHLhsdPNN-bMRoofr0LtX7u1l0D6WxNxa3tAKtdNv8T6-E2qlEy0i/s1600/IMG_0097.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg3XrXp47g2wX0F7yB-q0NVuPqMciNHsANNPvPwhx6Fd5Sil_F47L4N6-D7KDcnowfRWzSikTKUBO4ey50tHt5UunTHLhsdPNN-bMRoofr0LtX7u1l0D6WxNxa3tAKtdNv8T6-E2qlEy0i/s320/IMG_0097.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeckZeFhyphenhyphen6dEjEa98YDFSY7TR2Iz9GFtmUpPKg13_XinPyYyLCWzcjP0gm9tIBskM6Gqdrfrp-SO6qj2vLIWYebwJqKvm8_e44iqu-KQdmdIiRtnjhGom3Qss_56VaY2NIYlWFr31Xjv-i/s1600/IMG_0099.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeckZeFhyphenhyphen6dEjEa98YDFSY7TR2Iz9GFtmUpPKg13_XinPyYyLCWzcjP0gm9tIBskM6Gqdrfrp-SO6qj2vLIWYebwJqKvm8_e44iqu-KQdmdIiRtnjhGom3Qss_56VaY2NIYlWFr31Xjv-i/s320/IMG_0099.JPG" width="240" /></a></div><br />
Jeżeli trasa zaproponowana przez naszego gospodarza i opowieści, którymi nas raczył podczas zwiedzania były bardzo ciekawe to warunki, w których mieliśmy spędzić noc były skandaliczne. Ładne mieszkanie typu studio zostało doprowadzone do takiego stanu, że z powodu brudu trudno było rozpoznać oryginalny kolor umywalki w łazience, piętrząca się w części kuchennej sterta naczyń i plastikowych pojemników wydawała się szykować do inwazji na część mieszkalną, a smród wydobywający się z toalety był wprost nie do zniesienia. Przy wejściu walały się opakowania po prezerwatywach, co przy podejrzanie bliskich stosunkach jakie łączyły naszego gospodarza z dziewczyną, którą przedstawił jako swoją "kuzynkę" i jego specyficznym sposobie bycia sprawiały bardzo nieciekawe wrażenie. Dopełnieniem tej dosyć dziwacznej sytuacji było miejsce jakie zaproponowano nam do spania. Jedno łóżko dla dwóch mężczyzn jest dla mnie z samej natury rzeczy sytuacją wybitnie niekomfortową, a kiedy jest ono jeszcze wąskie... bez komentarza. Na szczęście (bądź nieszczęście) przyszło nam spać, czy raczej gnieść się na nim tylko około 3 godzin. Długo nie mogliśmy zasnąć dzięki naszemu gospodarzowi i jego "kuzynce", którzy kompletnie nie przejmując się naszą obecnością, włączyli konsolę i do późnej nocy grali w ambitną grę polegającą na mordowaniu zombies... Natomiast rano zerwaliśmy się już o 4.30, żeby bez żalu opuścić zapuszczone mieszkanie i pomaszerować na pociąg mający nas dowieźć do Granady!<br />
<br />
CDN. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSACPyqnkObuQbn35-S6Uvj5abVaix27UXeYBm-CRcVSasY9C9mOkDapl5Xm2AlJhd1UDyMN6RLh53ev97EpMF6cAZ5iUStCnj_orEV_W-hYp7ufXWwmAhuk2S1xm1smSaa57uTxt8ckSC/s1600/IMG_0125.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSACPyqnkObuQbn35-S6Uvj5abVaix27UXeYBm-CRcVSasY9C9mOkDapl5Xm2AlJhd1UDyMN6RLh53ev97EpMF6cAZ5iUStCnj_orEV_W-hYp7ufXWwmAhuk2S1xm1smSaa57uTxt8ckSC/s320/IMG_0125.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Wieszanie plakatów zabronione"</td></tr>
</tbody></table>Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-4451015043757268022011-03-09T23:25:00.004+01:002011-03-11T12:18:16.980+01:00Słowiański wypad w poszukiwaniu słońca.Zawsze zastanawiałem się dlaczego nasi słowiańscy przodkowie wybrali na miejsce do życia właśnie obszary Europy środkowej. Dlaczego nie ruszyli całą swoją masą na tereny Bałkanów? Panuje tam zdecydowanie lepszy klimat! Osobiście nie miałbym nic przeciwko temu, aby swój dzień zaczynać od herbaty wypijanej z widokiem na Jezioro Ochrydzkie czy Bokę Kotorską. Czy Słowianie nazwani później zachodnimi (ze względu na podobne języki i miejsce zamieszkania) lubili chłód i nie przepadali za podróżami? Nie znam odpowiedzi na to pytanie... Wiem natomiast, że paręnaście wieków później reprezentanci trzech zachodniosłowiańskich narodów: czeskiego, słowackiego i polskiego zadali zdecydowany kłam temu twierdzeniu i wyruszyli w podróż w poszukiwaniu słońca ;-)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTc1X0zUAurMf8lIMnZuUj1QES5hr8vMRZvaKKum0CChJAp4tu1moWvwclkhAP3YrsyONSJeGIlvcLu8VFDlCbyUWGZOg7qydsY3EhQEqOloUdZjOQEhFnEyOgtQ5JJaVGGLb5G-Scjg2O/s1600/IMG_0260.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTc1X0zUAurMf8lIMnZuUj1QES5hr8vMRZvaKKum0CChJAp4tu1moWvwclkhAP3YrsyONSJeGIlvcLu8VFDlCbyUWGZOg7qydsY3EhQEqOloUdZjOQEhFnEyOgtQ5JJaVGGLb5G-Scjg2O/s320/IMG_0260.JPG" width="240" /></a></div>Celem naszej mocno sfeminizowanej, słowiańskiej grupy stały się ruiny zamku Alarcos de Calatrava, oddalone ok 8 km od Ciudad Real. Ze względu na piękną pogodę postanowiliśmy pokonać ten dystans na piechotę. Po spotkaniu na Plaza Mayor, kierując się mapą i drogowskazami ruszyliśmy. Początkowo przemierzyliśmy peryferyjne dzielnice Ciudad Real, aby po dłuższej chwili dojść do granic miasta. Tam zeszliśmy na pobocze drogi szybkiego ruchu i rozbici na dwu-, trzyosobowe grupki pomaszerowaliśmy w kierunku celu. Naszą obecnością wzbudzaliśmy nie lada sensację wśród hiszpańskich kierowców. Akompaniowali nam oni podczas całej drogi dźwiękiem klaksonów, komplementując w ten oryginalny sposób urodę moich towarzyszek podróży.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx1byHGw2ffaR7jS5wZ5-yEXTM6irS7AltEn-5unvXmAotCClFDr2xO37TFPSDt8cT4mZXuc7bxCaawtwRTg6V5KevZAc6MALrT_BpTPZIKSOobYXhi0GrJMs-nmvlRxyAp70ivScJTXlp/s1600/IMG_0252.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx1byHGw2ffaR7jS5wZ5-yEXTM6irS7AltEn-5unvXmAotCClFDr2xO37TFPSDt8cT4mZXuc7bxCaawtwRTg6V5KevZAc6MALrT_BpTPZIKSOobYXhi0GrJMs-nmvlRxyAp70ivScJTXlp/s320/IMG_0252.JPG" width="320" /></a></div>Po drodze mieliśmy okazję obserwować typowe podmiejskie krajobrazy: sady, pola, czy też pozagradzane rezydencje. W oddali natomiast było widać zielone wzniesienia wyraźnie odcinające się na tle błękitnego nieba La Manchy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie1qhKlLxHw1WV0rRno6Sxqp3UTi0lEyfGsrKqeKCmmxNhRNYEvoC6kfuM2lfkDXqJRmY3x0wpT3pQBJ1uc6HSqQX1m6DfzWJRgDGZfoKfAbejBxgAf7INmYSetWcrpPRwaWCcyYQF1XTB/s1600/dszefko.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie1qhKlLxHw1WV0rRno6Sxqp3UTi0lEyfGsrKqeKCmmxNhRNYEvoC6kfuM2lfkDXqJRmY3x0wpT3pQBJ1uc6HSqQX1m6DfzWJRgDGZfoKfAbejBxgAf7INmYSetWcrpPRwaWCcyYQF1XTB/s320/dszefko.jpg" width="320" /></a></div>Po około półtorej godziny marszu i krótkim podejściu na zamkowe wzgórze dotarliśmy do celu. Widok który nam się ukazał był świadectwem bardzo burzliwej historii zamku Alarcos de Calatrava - liczne zawirowania dziejowe sprawiły, że nie został z niego omalże kamień na kamieniu. Z kształtu zachowanych fundamentów trudno było wywnioskować o przeszłym kształcie lub potędze twierdzy, gdyż dostępu do nich broniła siatka, a żaden z przewodników niestety nie posługiwał się językiem angielskim, żeby chociaż słownie dać nam wyobrażenie na temat wyglądu zamku. Jedynym obiektem na wzgórzu który się zachował do naszych czasów był kościół z XIII/XIV wieku, wybudowany w stylu mudejar, który jednak bardziej kojarzył mi się z rzymską willą niż architekturą sakralną. Po dokładnym zwiedzeniu tego obiektu nie zostało nam nic innego jak tylko robienie niezliczonej ilości zdjęć, podziwianie krajobrazów i opalanie się.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtC_Urza4ku2LmrFH3NPKk3yi_zB9tL7Z2SmaqWD-Cr2JcKbwt9VjgXrqciXIOCA5Np11QT0wU9dHxg0xTwYxGmyTZ4zG4cx-si61S4623kPLCViXQJTL5w5VF9D8O7KjXf0zQKOftGVzq/s1600/IMG_0259.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtC_Urza4ku2LmrFH3NPKk3yi_zB9tL7Z2SmaqWD-Cr2JcKbwt9VjgXrqciXIOCA5Np11QT0wU9dHxg0xTwYxGmyTZ4zG4cx-si61S4623kPLCViXQJTL5w5VF9D8O7KjXf0zQKOftGVzq/s320/IMG_0259.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wzgórze zamkowe.</td></tr>
</tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8Nr-4yHgiIgVIjtkB_1_Pu3LTWlbMIU6iTguKXS2eeI6fju5YY6-05BHpseeQUt2YKj5lZEanzeS61jV5e9KarVm9wSuEeLuCR3VDManvLjBVendSbIkTHof0AGpnOZljQ4H0yaocRAeR/s1600/IMG_0275.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8Nr-4yHgiIgVIjtkB_1_Pu3LTWlbMIU6iTguKXS2eeI6fju5YY6-05BHpseeQUt2YKj5lZEanzeS61jV5e9KarVm9wSuEeLuCR3VDManvLjBVendSbIkTHof0AGpnOZljQ4H0yaocRAeR/s320/IMG_0275.JPG" width="320" /></a></span></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-size: x-small;">Fundamenty budowli dostępne za opłatą tylko z hiszpańskojęzycznym przewodnikiem.</span> </span></td></tr>
</tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinQx_5yY5PmaCeTwg946UmcFcW8StszSvQR3HGdTXEOIPNiLc8Bq-BFPCC0rDPQTufutmv33YxSh992xnB16ScThDREurZICfPaTWjz_O-YozRJOMvgRpW_cua8V8x3HmV7X6RkFl_nbnT/s1600/IMG_0261.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2y5efkTl5gWUC3pC7kgZP8Q2xzzMjsRIg7mv7H7NIoMCIGSrbreM9iUZT4L3Te8dQU4r4LChaiyX-DwR0RP5N08Tx2-uHvVGt_MHcYTsHf5BCdggT92An8sMXWp1LPj0uvcEW_KADr-5l/s1600/183143_191647530869946_100000741000766_507231_1762427_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2y5efkTl5gWUC3pC7kgZP8Q2xzzMjsRIg7mv7H7NIoMCIGSrbreM9iUZT4L3Te8dQU4r4LChaiyX-DwR0RP5N08Tx2-uHvVGt_MHcYTsHf5BCdggT92An8sMXWp1LPj0uvcEW_KADr-5l/s320/183143_191647530869946_100000741000766_507231_1762427_n.jpg" width="320" /> </a></td><td style="text-align: center;"></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kościół na wzgórzu zamkowym.</td></tr>
</tbody></table><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinQx_5yY5PmaCeTwg946UmcFcW8StszSvQR3HGdTXEOIPNiLc8Bq-BFPCC0rDPQTufutmv33YxSh992xnB16ScThDREurZICfPaTWjz_O-YozRJOMvgRpW_cua8V8x3HmV7X6RkFl_nbnT/s1600/IMG_0261.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWcZNfHqV9t2P1EHsdQmVprcLCIBGrIctbZwdmWjYhJdYVpa2O_eLEMLvXrYBpxBcRrk3HVV7mW0CXudGGPmDyAf4Rj5iEqNV0x8FktpwgV09U0txI8RMDmNG3RpcP7K-_LFlrWufrokBk/s1600/IMG_0262.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWcZNfHqV9t2P1EHsdQmVprcLCIBGrIctbZwdmWjYhJdYVpa2O_eLEMLvXrYBpxBcRrk3HVV7mW0CXudGGPmDyAf4Rj5iEqNV0x8FktpwgV09U0txI8RMDmNG3RpcP7K-_LFlrWufrokBk/s320/IMG_0262.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinQx_5yY5PmaCeTwg946UmcFcW8StszSvQR3HGdTXEOIPNiLc8Bq-BFPCC0rDPQTufutmv33YxSh992xnB16ScThDREurZICfPaTWjz_O-YozRJOMvgRpW_cua8V8x3HmV7X6RkFl_nbnT/s1600/IMG_0261.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinQx_5yY5PmaCeTwg946UmcFcW8StszSvQR3HGdTXEOIPNiLc8Bq-BFPCC0rDPQTufutmv33YxSh992xnB16ScThDREurZICfPaTWjz_O-YozRJOMvgRpW_cua8V8x3HmV7X6RkFl_nbnT/s320/IMG_0261.JPG" width="240" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjymKWJJMptyNJk-4DzK0e0kyu33sPA8gizx9pQrA3g_K6MhrcDwgaExmORA2OBvNFEVeiPhNrcn8WZMxZgtmF3i7yStnXMClN5vekhjL35t5RMO-jNgKeyfIYZkROQ5lyP3bOpve9TJKAE/s1600/IMG_0271.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjymKWJJMptyNJk-4DzK0e0kyu33sPA8gizx9pQrA3g_K6MhrcDwgaExmORA2OBvNFEVeiPhNrcn8WZMxZgtmF3i7yStnXMClN5vekhjL35t5RMO-jNgKeyfIYZkROQ5lyP3bOpve9TJKAE/s320/IMG_0271.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWcZNfHqV9t2P1EHsdQmVprcLCIBGrIctbZwdmWjYhJdYVpa2O_eLEMLvXrYBpxBcRrk3HVV7mW0CXudGGPmDyAf4Rj5iEqNV0x8FktpwgV09U0txI8RMDmNG3RpcP7K-_LFlrWufrokBk/s1600/IMG_0262.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcUTUZlrn5wi5pfUyVWGgSWfVNGD5eeIaSZyWbddI3AzTZGILpDcdEv_4hhCNwkc3UnCz32aMdB_sXMz25wo-zC4OvjBwPaAwU5cZJog5O3wQ4zSffR-dD9uIjkbwZw9ufQkfa4Pnk6ziU/s1600/IMG_0273.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcUTUZlrn5wi5pfUyVWGgSWfVNGD5eeIaSZyWbddI3AzTZGILpDcdEv_4hhCNwkc3UnCz32aMdB_sXMz25wo-zC4OvjBwPaAwU5cZJog5O3wQ4zSffR-dD9uIjkbwZw9ufQkfa4Pnk6ziU/s320/IMG_0273.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div>Po długim wylegiwaniu się na słońcu ruszyliśmy w drogę powrotną. Część dziewczyn postanowiła łapać stopa co udało im się w ciągu dosłownie minuty (wspominałem już że hiszpańscy kierowcy lubią słowiański typ urody? ;-), a reszta naszej grupy udała się spacerowym krokiem w kierunku Ciudad Real. Już na miejscu spojrzeliśmy na jeden z ustawionych w centrum miasta termometrów - było 30 stopni :-) <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div>Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-84063741174773198882011-02-20T16:41:00.007+01:002011-02-21T00:36:13.086+01:00Gdy Kopciuszek wychodzi, zaczyna się fiesta!Temat różnic międzykulturowych stał się modny parę lat temu przy okazji bojów o integrację naszej kochanej Ojczyzny z Unią Europejską. Przeciwnicy akcesji przywoływali argumenty o możliwym zatraceniu naszego "unikalnego, polskiego charakteru", o brukselskich urzędnikach chcących "zrobić kuku naszej narodowej wierze przez szatańskie wersety ukryte w Harrym Potterze" ;-) i tym podobnych, czekających na nas "zagrożeniach". Nic takiego się jednak nie stało, co można było przewidzieć patrząc na przykład Hiszpanii, która w Unii jest już od lat osiemdziesiątych. Odrębność obyczajowa ma się tutaj dobrze i nie widać, aby Hiszpanie wyrażali nadmierną chęć czerpania wzorców od innych, unijnych narodów. (Tak na marginesie to uważam, że na upodabnianie się pewnych aspektów życia w całej Europie większy wpływ niż integracja polityczna kontynentu ma rozwój mass mediów i jest to proces nieunikniony, czy nas to cieszy czy nie).<br />
<br />
Co więc wyróżnia Hiszpanów i co zaskoczyło mnie, osobę przyzwyczajoną do polskich warunków?<br />
<br />
Pierwszą rzeczą jest prawie kompletny brak agresji i poczucie bezpieczeństwa na ulicach. Wielokrotnie zdarzało mi się wracać w środku nocy i nigdy nie byłem świadkiem ani uczestnikiem żadnych niebezpiecznych sytuacji. Podobnie wygląda sytuacja w klubach, za sprawą czego rola ochroniarzy sprowadza się tu do otwierania drzwi wchodzącym i wychodzącym oraz do ucinania pogawędek z osobami palącymi przed wejściem.<br />
<br />
Drugą sprawą, do której nawiązałem powyżej jest restrykcyjny zakaz palenia, który sprawia, że chcąc wejść do baru/klubu trzeba się przeciskać przez stojący na zewnątrz tłum palących papierosy lub łatwo dostępny i tolerowany haszysz. Zakaz jest jednak przestrzegany... w godzinach otwarcia lokali. Po ich zamknięciu często można podejrzeć przez witrynę obsługę, która umila sobie czas po zakończonej pracy papierosem przy barze.<br />
<br />
Inną kwestią jest, o której do baru się wychodzi. W porze, w której Polacy już dawno się bawią (lub właśnie robią sobie przerwę na zjedzenie naszej "narodowej" potrawy imprezowej, czyli kebabu), a Kopciuszek pośpiesznie opuszcza bal, Hiszpanie z wolna zbierają się do wyjścia. Powoduje to, że "fiesty" (często poprzedzone jeszcze tzw. "botellon", czyli legalnym, akceptowanym przez władze, piciem w wyznaczonym miejscu, na które schodzi się całe miasto) przedłużają się do białego rana. To przesunięcie czasowe być może spowodowane jest dwugodzinnym okresem nieróbstwa i spania podczas dnia, czyli sjestą, podczas której załatwienie czegokolwiek w jakiejkolwiek, nawet najbardziej absurdalnej instytucji (patrz post: "Zamek antywłamaniowy") jest niemożliwe.<br />
<br />
Hiszpanie są bardzo rodzinni, o czym przekonuję się co piątek, obserwując masowy exodus miejscowych studentów opuszczających Ciudad Real, aby dni wolne od nauki spędzić ze swoimi bliskimi. Ta skądinąd miła cecha ma jednak swoje minusy (przynajmniej z mojej perspektywy) - przez owo masowe opuszczanie miast akademickich od miesiąca nie udaje nam się znaleźć noclegu za pośrednictwem Couchsurfing (strony która skupia ludzi podróżujących i udostępniających za darmo miejsca do spania) w Toledo, gdyż większość potencjalnych goszczących... wyjeżdża do rodzin na weekend. <br />
<br />
Mistrzami kierownicy natomiast Hiszpanie nie są - widać to po co najmniej dowolnym stylu parkowania i luźnym podejściu do przepisów kodeksu drogowego. Co jednak wyróżnia tę nację na plus to brak agresji na drodze - często widuję sytuację, gdy ktoś zostawia samochód na środku ulicy, żeby wyskoczyć do sklepu, a reszta kierowców spokojnie czekając na jej powrót wykazuje się kolejną hiszpańską cechą, czyli kompletnym brakiem pośpiechu. Warta odnotowania jest też niesamowita uprzejmość w stosunku do pieszych, którzy są zawsze przepuszczani, niezależnie czy przechodzą przez ulicę na pasach, czy w tzw. "miejscu niedozwolonym". <br />
<br />
Ostatnią rzeczą, ale chyba najważniejszą jest otwartość Hiszpanów i chęć niesienia pomocy. Nie zdarzyła mi się sytuacja w której ktokolwiek odmówił by mi podania jakiejś informacji, czy zrobienia przysługi. Szczególnie widać to było po zachowaniu wożących nas kierowców, którzy często szli nam na rękę i podwozili w miejsca wygodne z naszego punktu widzenia, a niekoniecznie leżące na planowanej trasie ich przejazdu. W Hiszpanii prostsze też jest nawiązywanie kontaktów międzyludzkich - oprócz standardowego "Hola" (czyli "Cześć") prawie zawsze słyszy się "Que tal?", czy "Como estas?" (czyli "Jak się masz?"), które ułatwiają nawiązanie rozmowy nawet dwóch słabo znających się osób. Jednakże do konwersacji niemal zawsze niezbędny jest hiszpański, gdyż ze znajomością języków obcych jest tu kiepsko. <br />
<br />
Powyższą notkę pisałem na podstawie moich obserwacji z Ciudad Real i okolicznych miejscowości, więc trudno mi powiedzieć na ile są one adekwatne dla całej Hiszpanii - z pewnością w ramach tak dużego państwa też mają miejsce różnice kulturowe. :-) <br />
<br />
P.S. Pomarańcze są tu tańsze niż jabłka!Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-17969919122308493172011-02-13T18:37:00.006+01:002011-02-13T23:07:50.402+01:00Wycieczka nieortodoksyjna.Jak na pewno zorientowaliście się po lekturze poprzednich postów staramy się podróżować za darmo. Przejechanie dziesiątek kilometrów bez opłat dostarcza wiele satysfakcji, daje okazję do posłuchania mnóstwa ciekawych opowieści, poznania interesujących ludzi (bo tacy zwykle zabierają autostopowiczów) i doświadczania często skrajnych emocji podczas wielominutowego lub nawet wielogodzinnego wyczekiwania na transport. Tym razem jednak postanowiliśmy uczynić małe odstępstwo od naszej zasady. W wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności nasi znajomi wybrali za cel swojej samochodowej wycieczki to samo miejsce, do którego my chcieliśmy dotrzeć za pomocą naszego "zwykłego" środka transportu. Dzięki temu za symboliczną kwotę mogliśmy się udać w mieszanym polsko-włosko-mołdawsko-tureckim towarzystwie na krótki wypad do parku narodowego Las Tablas de Daimiel. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEofQe5M9ixdgHMO6h27dxXH9-m15jfwIznysGrsrRHlcWn2nRIzT3dGfLT7lE7B1ri7H0auWCqPts_H0NNvjdNhWNR5B2lakitopj-vb8dXJpgtc1CITJBWnhmfoS7lw96TtdAPbYDKw_/s1600/IMG_0232.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEofQe5M9ixdgHMO6h27dxXH9-m15jfwIznysGrsrRHlcWn2nRIzT3dGfLT7lE7B1ri7H0auWCqPts_H0NNvjdNhWNR5B2lakitopj-vb8dXJpgtc1CITJBWnhmfoS7lw96TtdAPbYDKw_/s320/IMG_0232.JPG" width="320" /></a></div><br />
Wspomniany park jest najmniejszym tego typu miejscem w Hiszpanii, ponieważ zajmuje powierzchnię tylko ok. 20 km². Posiada jednak wielką wartość przyrodniczą, gdyż jest siedliskiem licznych, rzadkich gatunków ptaków.<br />
Rozpoczęliśmy zwiedzanie. Pierwszym miejscem do którego skierowaliśmy nasze kroki był mały pawilon, usytuowany przy wejściu na teren parku. W jego wnętrzu znajdowała się urządzona w siermiężnym stylu wystawa, prezentująca bogactwo hiszpańskiej przyrody przy pomocy nadgryzionych zębem czasu plansz, plastikowych ptaków i poutykanego gdzieniegdzie sitowia. Po pobieżnym zapoznaniu się z tym, przywołującym pamięć polskich lat 70-tych miejscem, wyruszyliśmy na spacer. Na szczęście z kontaktu z "żywą" przyrodą wynieśliśmy zdecydowanie lepsze wrażenia, niż z podziwiania ekspozycji....<br />
Poruszaliśmy się głównie po pomostach, które ustawiono, aby ułatwić zwiedzającym przechadzanie się po mokradłach, zajmujących większą część parku . Odwiedziliśmy też parę punktów obserwacyjnych: z części z nich mogliśmy z bliskiej odległości przyglądać się tutejszej faunie i florze, a z pozostałych natomiast podziwiać okoliczne góry i otaczający nas krajobraz. Jednak większość czasu wypełniło nam wypatrywanie kryjących się w sitowiu ptaków i spokojne przemierzanie terenu parku.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbiwLtrcJTk_JJi8bvGepLdvqzBcu6XtFqP7N02zn11gudoz6XR9APDzkGMtb3zLNbpbUiBEAkLDmiMfqCtkTdbZfN1JJwEYU0c_4fBw7Jx1l4shOBhDXZIcQEobAb82xWdIVfExP_rTOA/s1600/IMG_0259.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbiwLtrcJTk_JJi8bvGepLdvqzBcu6XtFqP7N02zn11gudoz6XR9APDzkGMtb3zLNbpbUiBEAkLDmiMfqCtkTdbZfN1JJwEYU0c_4fBw7Jx1l4shOBhDXZIcQEobAb82xWdIVfExP_rTOA/s320/IMG_0259.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyDZOvUlyZOWcHIafQohz7YuHNQUdAW9HeEKLHeokq6rmtIAfBrvXE2ErQXJ4Ea7xVb3_YyNbuj5A-N2N0psCUqBefo4kLtwx4hw_xnSzaUIoJ-hu4igE__rgI72QzUpcI9y5kEAhMJd8r/s1600/IMG_0285.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyDZOvUlyZOWcHIafQohz7YuHNQUdAW9HeEKLHeokq6rmtIAfBrvXE2ErQXJ4Ea7xVb3_YyNbuj5A-N2N0psCUqBefo4kLtwx4hw_xnSzaUIoJ-hu4igE__rgI72QzUpcI9y5kEAhMJd8r/s320/IMG_0285.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_MGpUlSufybuNuDYYxXgo_N8azP_YjM9dVEUkWbp-GoBO_4OjGcR8FmcbFexiPS_ZQxmZzRBNY4qo7S7QLXwHQVC6wfoIsaCbti0VSnBnSpxQ6DFKGgY6Lab6s28pABDC0zJ0x1yTDjvR/s1600/IMG_0286.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_MGpUlSufybuNuDYYxXgo_N8azP_YjM9dVEUkWbp-GoBO_4OjGcR8FmcbFexiPS_ZQxmZzRBNY4qo7S7QLXwHQVC6wfoIsaCbti0VSnBnSpxQ6DFKGgY6Lab6s28pABDC0zJ0x1yTDjvR/s320/IMG_0286.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFSfSeBtJZ_lU2-psSrCMM_hZjRiIxSLXkyOMXK4e8pe8bsESdwHKeFIVS6aSJDAQkws1co_JlkOZYzxC8WiBhQ5PM3pi1OdwCJeW5EX45_G37fnu9s4em1cKM-DDNezWzbjYC6URfthXK/s1600/IMG_0268.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFSfSeBtJZ_lU2-psSrCMM_hZjRiIxSLXkyOMXK4e8pe8bsESdwHKeFIVS6aSJDAQkws1co_JlkOZYzxC8WiBhQ5PM3pi1OdwCJeW5EX45_G37fnu9s4em1cKM-DDNezWzbjYC6URfthXK/s320/IMG_0268.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrBH-eey_2HwdzX-1WGaE6DQNNFQCvPuk-SmS0Tmz5e5_ukpl5SFzzckPhg8Fzo53rxTjI0_xj9seFl8Naza0bTlJsQn62YI8u5HRexYWeSz5thzVs03hmZDnd6I5E9UQwFSFuFgiWTfXd/s1600/IMG_0248.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrBH-eey_2HwdzX-1WGaE6DQNNFQCvPuk-SmS0Tmz5e5_ukpl5SFzzckPhg8Fzo53rxTjI0_xj9seFl8Naza0bTlJsQn62YI8u5HRexYWeSz5thzVs03hmZDnd6I5E9UQwFSFuFgiWTfXd/s320/IMG_0248.JPG" width="320" /></a></div><br />
Sądząc po dzisiejszej frekwencji Las Tablas de Daimiel cieszy się wielką popularnością wśród Hiszpanów - jest wprost wymarzonym miejscem dla amatorów fotografii, zapalonych ornitologów lub ludzi, chcących spędzić czas w przyjemnym otoczeniu w niedzielne popołudnie. Dla nas był natomiast miłą, przyrodniczą odmianą od dotychczas odwiedzanych miejsc.<br />
<br />
<br />
<script src="http://www.wrzuta.pl/embed_audio.js?key=8efV7ep96dg&login=reyy&width=450&bg=ffffff" type="text/javascript">
</script>Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-40978804632853820922011-02-06T20:22:00.006+01:002011-02-07T22:03:09.093+01:00Ruta de Don Quijote.<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">"</span></span><span id="onet_intext"><span class="art" id="onet_intext">W rezultacie, rozum straciwszy, wpadli na najdziwaczniejszy pomysł, jaki by kiedykolwiek w świecie największemu szaleńcowi przyszedł do głowy. Uroili sobie, że stosowne i konieczne jest dla blasku ich sławy oraz dla służby państwu zostać błędnymi autostopowiczami, wyruszyć w szeroki świat z plecakiem i mapą w poszukiwaniu przygód i dokonywać tych wszystkich czynów, jakich dokonują błędni autostopowicze, o których czytali; naprawiając wszelakiego rodzaju krzywdy, narażając się na przygody i niebezpieczeństwa i wychodząc z nich zwycięsko, zdobyć imię nieśmiertelne i sławę".</span></span></i><br />
<br />
<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju5FLKVHE0FLFS0tTVpdEwIDN7OAo8Sw5FgTnHjf9rQnknI_z9AF7J5vtUgmhlXEmhsV63mlhnWwuPboUQJOe2fIPfLcxlbcMf3HjNh9Ot9FlVrKJRiINV0QIh-3lMpPm89Q1bkZAaK6ko/s1600/IMG_0226.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju5FLKVHE0FLFS0tTVpdEwIDN7OAo8Sw5FgTnHjf9rQnknI_z9AF7J5vtUgmhlXEmhsV63mlhnWwuPboUQJOe2fIPfLcxlbcMf3HjNh9Ot9FlVrKJRiINV0QIh-3lMpPm89Q1bkZAaK6ko/s320/IMG_0226.JPG" width="320" /></a><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Położona w środkowej Hiszpanii La Mancha nie jest miejscem oferującym zbyt wiele atrakcji turystycznych. W porównaniu chociażby do pobliskiej Andaluzji wypada pod tym względem wyjątkowo blado. Jednak posiada jeden niezaprzeczalny atut, który czyni ją rozpoznawalną na całym świecie: postać Don Kichota wykreowaną przez Miguela Cervantesa. Poruszając się po La Manchy trudno nie zauważyć jego obecności - sylwetki błędnego rycerza i jego wiernego giermka, Sanczo Pansy często są uwieczniane za pomocą pomników, wizerunków na murach, a nawet małych naklejek chętnie przyklejanych przez kierowców koło tablic rejestracyjnych. Jako, że nasze ścieżki przecięły się już podczas poprzednich wycieczek ze ścieżkami Don Kichota postanowiliśmy postawić kropkę na "i" i udać się do miejsca najbardziej z nim kojarzonego - do Campo de Criptana, oddalonego ok. 100 km od Ciudad Real.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br />
</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Z racji sporej odległości i skomplikowanego dojazdu postanowiliśmy wyruszyć wczesnym rankiem. Zaopatrzeni w plik tekturowych tablic, odpowiedni do liczby miejscowości przez które mieliśmy przejechać, ruszyliśmy na drogę wylotową. Łapanie stopa w pierwszych promieniach lutowego słońca szło nam nadspodziewanie dobrze - dosłownie po parunastu minutach zatrzymał się pierwszy kierowca, którym, ku naszemu wielkiemu zdziwieniu był... rodowity Hiszpan (co w świetle naszych dwóch poprzednich podróży wcale nie musiało być takie oczywiste). Wsiadając do jego samochodu poczuliśmy się trochę jak w mini-sanktuarium na kółkach - wszędzie znajdowały obrazki świętych i krzyżyki. Ów miły człowiek, kierujący się również na drodze miłością bliźniego, zawiózł nas do Daimiel. Tam, przy mało ruchliwym rondzie po około pół godziny zatrzymał się kolejny, przesympatyczny kierowca. Podczas drogi opowiedział nam prawie całe swoje życie (nie pomijając co pikantniejszych szczegółów), wspomniał o swoim bracie artyście będącym właśnie na Erasmusie w Krakowie, a nawet ofiarował nam swój numer telefonu, gdybyśmy w przyszłości potrzebowali pomocy. Dowiózł nas na drogę wiodącą do Tomelloso skąd po dosłownie minucie zostaliśmy zabrani przez dwóch boliwijskich robotników. Wspomniane wyżej miasteczko kojarzy mi się tylko i wyłącznie z krakowskimi Rybitwami - wszędzie dookoła znajdowały się hale fabryczne i zalegające śmieci, a w powietrzu unosił się wyjątkowo nieprzyjemny zapach. Opuściliśmy je więc bez żalu, gdyż po wyjątkowo krótkim oczekiwaniu zatrzymał się kolejny kierowca, który zdecydował się nas dowieźć aż do celu naszej wyprawy. </span></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8A7efY2wPquiGmgnnV6iba_mpJfkT-_8K1rwn2rslFZLIjxUh5nYALEzMSbtSyTJDzbzcD7d5S_lVpxbdAA7MeRux0mrhFRRZt04jbYjIZkOMdydBfSbt9YYc6y3H_C3I1gkbP7Raes5P/s1600/IMG_0134.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8A7efY2wPquiGmgnnV6iba_mpJfkT-_8K1rwn2rslFZLIjxUh5nYALEzMSbtSyTJDzbzcD7d5S_lVpxbdAA7MeRux0mrhFRRZt04jbYjIZkOMdydBfSbt9YYc6y3H_C3I1gkbP7Raes5P/s320/IMG_0134.JPG" width="320" /></a></div><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Okolice przez które przejeżdżaliśmy nie były aż tak urodziwe jak południowe rejony La Manchy, widziane przez nas poprzednim razem. Za oknem samochodu rozciągała się rozległa, mało urozmaicona równina, poprzecinana wyschniętymi polami. Na horyzoncie natomiast unosiła się olbrzymia chmura pyłu. Nie bez przyczyny nazwa La Mancha wywodzi się od arabskiego <i>ma-ansha</i>, czyli "brak wody". </span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Po krótkiej jeździe dotarliśmy do Campo de Criptana. Na wstępie powitał nas kolejny pomnik Don Kichota,</span></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjPWO_NmuGi7jAV9wrI87wrjE-Wf9xWoK0VA0Bq1btY4QFAs4RLIr2OhF4T2f5VJM9W_f6E27sKHHg7agsI9gtlD2iIhPNpEPcT7rSTqO51cEVDqgD1Tm-lhpiKC3IOiedxRNP8jP1pHvJ/s1600/IMG_0136.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjPWO_NmuGi7jAV9wrI87wrjE-Wf9xWoK0VA0Bq1btY4QFAs4RLIr2OhF4T2f5VJM9W_f6E27sKHHg7agsI9gtlD2iIhPNpEPcT7rSTqO51cEVDqgD1Tm-lhpiKC3IOiedxRNP8jP1pHvJ/s320/IMG_0136.JPG" width="240" /></a></div><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> po którego obejrzeniu zaczęliśmy piąć się w górę wzgórza, na którym położone jest miasteczko. Spędziliśmy trochę czasu na kameralnym Plaza Mayor, a następnie podziwiając wąskie uliczki, herby znajdujące się na niektórych kamienicach i oryginalne, niebiesko - białe barwy budynków podążyliśmy do naszego celu.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br />
</span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLAVgVKF4JQjbqZlkW4uFzuveguFmwFsbrhAw5hrOZsn_EPBzthX-_AqGMx6OD_1GDptdbWD7WYpt-KS9tsG0nCFbyQYkvFrCUQO5d2B2_lU-mL-9CZaQzKCUXZv9AwRIB-nwg5kqq3sKG/s1600/IMG_0143.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLAVgVKF4JQjbqZlkW4uFzuveguFmwFsbrhAw5hrOZsn_EPBzthX-_AqGMx6OD_1GDptdbWD7WYpt-KS9tsG0nCFbyQYkvFrCUQO5d2B2_lU-mL-9CZaQzKCUXZv9AwRIB-nwg5kqq3sKG/s320/IMG_0143.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh41ztVEIC1e0ifmp4bvgsGp4Rgjd9ajdVcH3PvuXfCUXmZdXQoE_CxHHmO17ChLAglFUxIB9WnjyfVY_dQl1Bshec1xkZxGPXV4QoX8jUY-qt3Yd0Hpvx39R5coO5Sbk5xjDakCt_lFbUW/s1600/IMG_0146.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh41ztVEIC1e0ifmp4bvgsGp4Rgjd9ajdVcH3PvuXfCUXmZdXQoE_CxHHmO17ChLAglFUxIB9WnjyfVY_dQl1Bshec1xkZxGPXV4QoX8jUY-qt3Yd0Hpvx39R5coO5Sbk5xjDakCt_lFbUW/s320/IMG_0146.JPG" style="cursor: move;" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCLCrVxmZPfqihlRZLHvUyO5yuVrl3UGyy_6cni7BOGO9gqiyMvIh946BxHTFrg6yjR6iav5Y-9PxAVrbng-S-HJwYoUSVG4CsEtgaPtzVMnEIPqr4zP_kEFKafHFjgaSi3w5W8H95y0RF/s1600/IMG_0149.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCLCrVxmZPfqihlRZLHvUyO5yuVrl3UGyy_6cni7BOGO9gqiyMvIh946BxHTFrg6yjR6iav5Y-9PxAVrbng-S-HJwYoUSVG4CsEtgaPtzVMnEIPqr4zP_kEFKafHFjgaSi3w5W8H95y0RF/s320/IMG_0149.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFWTVwmxP08ta2neyoTA6nV0pDsy4RZD5NPRg0kPKwh05bJQnLeMoM4e4VOUk7Qcjo2aNZhc46lB40sdS3KMsBHK_a0kYnWy9K4uyR7_Z5fXolmS5EUUfqjwegci8Jdzs0UUvplaw-tNdX/s1600/IMG_0150.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFWTVwmxP08ta2neyoTA6nV0pDsy4RZD5NPRg0kPKwh05bJQnLeMoM4e4VOUk7Qcjo2aNZhc46lB40sdS3KMsBHK_a0kYnWy9K4uyR7_Z5fXolmS5EUUfqjwegci8Jdzs0UUvplaw-tNdX/s320/IMG_0150.JPG" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl5bs5kj9WO69SAsoGG03UDvTliQKbxzAQYjQvFPRtakaE3oAz3XNpA2G6rkKhKFaZJNYpXxA4j3opMuqA06x7IDipiNj3A4wj6nEXYUafTY009bcZ-BZuLFwFjPBYuXFkuthPqA1olx58/s1600/IMG_0152.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl5bs5kj9WO69SAsoGG03UDvTliQKbxzAQYjQvFPRtakaE3oAz3XNpA2G6rkKhKFaZJNYpXxA4j3opMuqA06x7IDipiNj3A4wj6nEXYUafTY009bcZ-BZuLFwFjPBYuXFkuthPqA1olx58/s320/IMG_0152.JPG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuK8DmUBXB-atWJQG4FVmKVJliDpyDhI0LJDqazBII8J1QXKWt8ZidQchU0FQpnI6yKjllNBNZ4LPZ3qAymPuJUUqRzSaYVxhzi2FVDMENNhUACDFUUcV6Q2rHkKPxQj1z2Iixb6_Xb-lB/s1600/IMG_0167.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuK8DmUBXB-atWJQG4FVmKVJliDpyDhI0LJDqazBII8J1QXKWt8ZidQchU0FQpnI6yKjllNBNZ4LPZ3qAymPuJUUqRzSaYVxhzi2FVDMENNhUACDFUUcV6Q2rHkKPxQj1z2Iixb6_Xb-lB/s320/IMG_0167.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji-ZUAgEiCDr68PdJbOpD0TMEEQhBefelGA_kLFfpKYBB-jwsYHoLtcgzgfbZrTp_w99JNutJ9a3kHcE1oJTt8CJLV164FwGuxEuEiUfeGpIN4deUOzLaCP7iEZDJQSMBRVkmeku63jUVi/s1600/IMG_0176.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji-ZUAgEiCDr68PdJbOpD0TMEEQhBefelGA_kLFfpKYBB-jwsYHoLtcgzgfbZrTp_w99JNutJ9a3kHcE1oJTt8CJLV164FwGuxEuEiUfeGpIN4deUOzLaCP7iEZDJQSMBRVkmeku63jUVi/s320/IMG_0176.JPG" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfNPpFSN_5qDV73CPnGsZma50ZfnpApnUMZVZZC3EJQGCdoZxpkimTtTICZCBHe4swBbjkWZf5zNyPeScuQNNkQmtwuH7m2QWdCbEimPdgIusFfPERAQIl9EtZcT2AmMJ38lvaNUnZZclg/s1600/IMG_0177.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfNPpFSN_5qDV73CPnGsZma50ZfnpApnUMZVZZC3EJQGCdoZxpkimTtTICZCBHe4swBbjkWZf5zNyPeScuQNNkQmtwuH7m2QWdCbEimPdgIusFfPERAQIl9EtZcT2AmMJ38lvaNUnZZclg/s320/IMG_0177.JPG" width="240" /></a></div><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Po wspięciu się na samą górę ukazał nam się widok, który Miguel Cervantes opisał w następujący sposób:<br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">"Naonczas spostrzegli trzydzieści lub czterdzieści wiatraków na tym polu. Ujrzawszy je, Don Kichot powiedział do giermka:<br />
– Fortuna sprzyja naszym zamiarom bardziej, niżbyśmy pragnąć mogli. Oto patrz tam, przyjacielu Sanczo Pansa, gdzie ukazuje się trzydzieści lub i więcej potwornych olbrzymów, z którymi zamyślam stoczyć walkę i wszystkich życia pozbawić; łup po nich będzie początkiem naszego wzbogacenia się, jest to bowiem słuszna wojna i doniosła służba boża znieść tak podłe nasienie z oblicza ziemi.<br />
– Jakie olbrzymy ? – zapytał Sanczo Pansa.<br />
– Te, które tam widzisz – odpowiedział pan jego – o długich ramionach; niektórzy zdają się mieć je długie na dwie mile.<br />
– Zważcie, jegomość – odparł Sanczo Pansa – że to co tam się ukazuje to nie żadne olbrzymy ino wiatraki, a to co się wydaje ramionami to skrzydła, które obracane wiatrem poruszają kamień młyński".</span></span></i><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Podobnie jak racjonalny Sanczo Pansa, nie doszukaliśmy się na wzgórzu olbrzymów, za to ukazał nam się widok pięknych, śnieżnobiałych wiatraków na tle czystego, niebieskiego nieba. Mimo kalendarzowej zimy słońce grzało naprawdę mocno, a widok ze wzgórza na panoramę miasteczka był znakomity. To wszystko sprawiło, że długo nie mieliśmy ochoty na udanie się w drogę powrotną...</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> </span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIOxEg6CROaqAUjaaHU7Z9lufSxPgDxs30Hcx7leIOkOjk1esYwbzzqQuatkmEJ2GXxfWSYMOA4Tm3uRcz5j7rfLc9gs2-Q3jsMsVTFODkxTwCdV1UiFY5CJpg-try4kntDx0N8p-ycJsY/s1600/IMG_0189.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIOxEg6CROaqAUjaaHU7Z9lufSxPgDxs30Hcx7leIOkOjk1esYwbzzqQuatkmEJ2GXxfWSYMOA4Tm3uRcz5j7rfLc9gs2-Q3jsMsVTFODkxTwCdV1UiFY5CJpg-try4kntDx0N8p-ycJsY/s320/IMG_0189.JPG" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKUB37OjdlUbIAsM9XNltHGTyP6zJfc-aYGAqxsT5McF6Tr7SvyWh8VUsqdndun0yB6J6OaF7TMwNo1YRxaeplMK3GidIY-Gwifezc5-6NwKesm2PhR1UgAst4G5zUlDnq919vju8Rquwq/s1600/IMG_0195.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKUB37OjdlUbIAsM9XNltHGTyP6zJfc-aYGAqxsT5McF6Tr7SvyWh8VUsqdndun0yB6J6OaF7TMwNo1YRxaeplMK3GidIY-Gwifezc5-6NwKesm2PhR1UgAst4G5zUlDnq919vju8Rquwq/s320/IMG_0195.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrhR5LsvTOd0M7ebJobq32wKA1UZhUIaFdTrL0i-Oh22RBtj_Pu_Sp78SenQeXJkcSXG0R2Vbcuriylwhv4YpFqZunxi-ZRn5jvHDqKcUeieRevVy0OZgGiok99d3NP7sXiZt8DMDHgOIh/s1600/DSCF6162.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrhR5LsvTOd0M7ebJobq32wKA1UZhUIaFdTrL0i-Oh22RBtj_Pu_Sp78SenQeXJkcSXG0R2Vbcuriylwhv4YpFqZunxi-ZRn5jvHDqKcUeieRevVy0OZgGiok99d3NP7sXiZt8DMDHgOIh/s320/DSCF6162.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMf7dlfTD-MhKk61wuLi9phsnI00Do3wm0kb2pEqvqwJgilI1WTU9HQFdceEzCQdLBF_IesBCjVahwzw9tM9744M-A9PF_X3Hrr4PI8fbDaYBCf6FTXX-CILiNFm5aJs0v8Fp3E7hZU6QR/s1600/DSCF6158.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMf7dlfTD-MhKk61wuLi9phsnI00Do3wm0kb2pEqvqwJgilI1WTU9HQFdceEzCQdLBF_IesBCjVahwzw9tM9744M-A9PF_X3Hrr4PI8fbDaYBCf6FTXX-CILiNFm5aJs0v8Fp3E7hZU6QR/s320/DSCF6158.JPG" width="320" /></a></div><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipmIh1d0fdSGO1y7dbKn_-X4UGGBsR9ekH6MScmOjYyW4FFob2MWoRM_-4O-1bB7atFa-pheg23cRLzZhzzkViBGcJVg0l7-Ei5w0Va326sWLwN9TrOt-3S9bqMQU8Gqz4FcN2fsu6Z9Hf/s1600/IMG_0140.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipmIh1d0fdSGO1y7dbKn_-X4UGGBsR9ekH6MScmOjYyW4FFob2MWoRM_-4O-1bB7atFa-pheg23cRLzZhzzkViBGcJVg0l7-Ei5w0Va326sWLwN9TrOt-3S9bqMQU8Gqz4FcN2fsu6Z9Hf/s200/IMG_0140.JPG" width="200" /></a><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> Jednak trzeba było ruszać - po zejściu krętymi ulicami miasteczka zaczęliśmy szukać transportu powrotnego. Po bezskutecznych negocjacjach na stacji benzynowej wyszliśmy na drogę wylotową i spędziliśmy sporo czasu na czekaniu na podwiezienie, urozmaicając go sobie grą w karty. Ostatecznie, zdecydował się nas porzucić sympatyczny pracownik korporacji, a przy okazji pierwszy napotkany w przez nas w La Manchy kierowca mówiący po angielsku. Jak się okazało, w przeszłości również jeździł autostopem! Zapytany przeze mnie dlaczego ten środek transportu przestał się w Hiszpanii cieszyć popularnością podał parę, wg mnie przekonywujących przyczyn. Pierwszą z nich jest znaczny wzrost statusu majątkowego Hiszpanów odnotowany w ciągu dwóch ostatnich dekad - w tym momencie większość ludzi albo dysponuje samochodem albo ma przyjaciół, którzy zawsze mogą ich podwieźć. Drugą przyczyną jest poprawa stanu infrastruktury komunikacyjnej - w Hiszpanii można podróżować naprawdę w komfortowych warunkach, gdyż większość miejscowości jest świetnie skomunikowana za pomocą sieci dobrych dróg lub szybkiej kolei. Trzecią sprawą jest wzrost nieufności Hiszpanów powodowany znaczną imigracją do ich kraju. Jak powiedział nasz kierowca: "20 lat temu byli tu sami Hiszpanie - teraz jest mnóstwo mieszkańców Afryki Północnej czy obywateli Rumunii, z których część przyjeżdża do pracy, jednak część nie zamierza się tu zajmować niczym legalnym....".</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wylądowaliśmy na obrzeżach Alcazar de San Juan i w tym miejscu opuściło nas szczęście. Wszelkie próby złapania stopa okazały się bezskuteczne. Jedynymi osobami, które się zatrzymały byli motocykliści (niestety tylko dwóch), ludzie wyglądający na tutejszych dresiarzy (którzy spytali nas z bezczelnym uśmiechem ile chcemy zapłacić za transport do Ciudad Real) i dwójka ... Senegalczyków, którzy mimo najszczerszych chęci pomocy podwieźli nas tylko około kilometra (spowodowało to, że nasz dystans do domu zmalał z ok. 91 do 90 km, co niewiele nas ratowało). Nawet zwykle skuteczny "marketing bezpośredni" na stacji benzynowej nie przynosił rezultatów. Warto zauważyć, że staliśmy przy drodze która spełniała wszystkie założenia do bycia dobrym miejscem na "łapanie stopa": ruch był dosyć duży, kierowcy nie rozwijali w tym miejscu zbyt dużej prędkości, mieli sporo miejsca żeby się zatrzymać, a droga prowadziła do Ciudad Real. Jak widać jednak, urok tej formy podróżowania leży w dużej mierze w jej nieprzewidywalności, czego w drugiej części dnia w negatywny sposób doświadczyliśmy. A rano było tak pięknie... Po długim czasie oczekiwania zrezygnowaliśmy i ruszyliśmy na przeciwległy koniec miasta, na stację kolejową.</span></span><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGIubaZqdEdHw-0PnGTnRgZy2FRO4iat_y6FpC-jotZqqG66OhE1KHvobrj0FyrW7CDScErP9x7SqW0p6Ng6dznSRXGP81ir1LO6YlTfxdyEfgurWtDqLQETchNNHIdSNafK3MaE5HRxlT/s1600/IMG_0225.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGIubaZqdEdHw-0PnGTnRgZy2FRO4iat_y6FpC-jotZqqG66OhE1KHvobrj0FyrW7CDScErP9x7SqW0p6Ng6dznSRXGP81ir1LO6YlTfxdyEfgurWtDqLQETchNNHIdSNafK3MaE5HRxlT/s320/IMG_0225.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Arena walk byków w Alcazar de San Juan.</td></tr>
</tbody></table><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> Kiedy siedzieliśmy już w pociągu (którego cena jest niestety adekwatna do wysokiej jakości świadczonych przez hiszpańskie koleje usług) ostatnią rzeczą, którą zapamiętałem przed pójściem spać był człowiek wyglądający jak cygański baron, który zasiadł na pobliskim siedzeniu. Jakie było moje zdziwienie, gdy po obudzeniu się wspomniany mężczyzna "zamienił" się w przyjaźnie wyglądającego Ślązaka konwersującego z moimi współtowarzyszami podróży. Z jego opowieści wyłaniał się obraz interesującego i odważnego człowieka, który wyemigrował z Polski tuż po 89' roku i imał się różnych zajęć m.in. w Grecji, Niemczech i Hiszpanii, ale też typowego polskiego cwaniaka który wykorzystywał przywileje socjalne wszędzie, gdzie się tylko dało. Spędzając czas na tej dosyć niecodziennej jak na hiszpański pociąg konwersacji, dotarliśmy do Ciudad Real. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br />
</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">P.S. Pierwszy akapit dzisiejszej notki to oczywiście lekko zmodyfikowany fragment z książki Cervantesa. Dedykuję go wszystkim naszym zagranicznym, erasmusowym znajomym, którzy patrzą na nasze podróże z dużym szacunkiem, jednak uważają sposób w jaki je odbywamy za nieco ... (o)błędny ;-).</span></span>Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-19392378575025677852011-01-30T15:13:00.010+01:002011-02-10T12:00:31.099+01:00"Zamek antywłamaniowy".Hiszpania była w średniowieczu terenem zaciętych starć między wyznawcami islamu, a chrześcijanami. Rekonkwista, czyli trwający około siedmiu wieków proces odbijania ziem Półwyspu Iberyjskiego z rąk muzułmańskich Maurów, poza pamięcią krwawych bitew, pozostawiła po sobie również sporo innych śladów: arabskie słownictwo obecne do dziś w języku hiszpańskim, oryginalny styl architektoniczny "mudejar" stanowiący mieszankę sztuki rodzimych mieszkańców Hiszpanii ze sztuką najeźdźców, jak również liczne zabytki przypominające burzliwe czasy średniowiecza. Jeden z nich, zamek Calatrava la Nueva, stał się celem naszej jednodniowej, piątkowej wyprawy.<br />
<br />
Późnym rankiem, zaopatrzeni w chińskim sklepie w markera i wielkie kartonowe pudło przespacerowaliśmy przez Ciudad Real i udaliśmy się w kierunku drogi wylotowej prowadzącej do Aldea del Rey i Calzada de Calatrava. Po sporządzeniu z pudła odpowiednich tablic stanęliśmy przy ruchliwej drodze i zaczęliśmy "łapać stopa". Kiedy nasze wysiłki przez dłuższy czas nie przynosiły rezultatów poza klasycznym machaniem, uśmiechaniem się do kierowców i eksponowaniem tablic chwyciliśmy się innego sposobu - wciskaliśmy przycisk na pobliskich światłach, co powodowało, że kierowcy czekając na "czerwonym" mieli więcej czasu na zapoznanie się z kierunkiem naszej podróży i podjęcie decyzji o zabraniu nas lub nie ;-). Przy okazji mogliśmy się na własne oczy przekonać czym jest hiszpański styl jazdy. Wielu kierowców traktowało czerwone światło tylko jako sugestia do zatrzymania się, nie bezwzględny nakaz, co było przyczyną jednej, dosyć malowniczej stłuczki (w której jednak nikt nie ucierpiał). W przeciwieństwie do uczestniczek kolizji do nas uśmiechnęło się szczęście i dosłownie parę minut po tym niefartownym wydarzeniu podjechał samochód, którego kierowca zgodził się na podwiezienie nas. Okazał się sympatycznym obywatelem... Sahary Zachodniej, który, jak wynikało z dalszej opowieści kształcił się na Kubie, a w Hiszpanii pracował jak opiekun do dziecka. Początkowo zadeklarował, że podwiezie nas do Puertollano, jednak po paru chwilach zmienił zdanie i zadecydował, że zawiezie nas aż do samego celu. Było nam to bardzo na rękę, gdyż zamek do którego zmierzaliśmy oddalony jest wiele kilometrów od najbliższych miejscowości.<br />
<br />
Podczas drogi po raz kolejny mieliśmy okazję podziwiać piękne, pocięte pagórkami i winnicami krajobrazy La Manchy. <br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUnCtviuNFnQbA5OfOVYMla5gApOS8k_jkQ8XlEJwwo0shO-a2T3rNqM2dVu6h3AwA_5m3J1DKaygpZQsydUkoSWoKC2015_rc8n_rrzHbZVLjxXldOlhsnYGs7dETYBo2HrAiTEoA4_6n/s1600/IMG_0002.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUnCtviuNFnQbA5OfOVYMla5gApOS8k_jkQ8XlEJwwo0shO-a2T3rNqM2dVu6h3AwA_5m3J1DKaygpZQsydUkoSWoKC2015_rc8n_rrzHbZVLjxXldOlhsnYGs7dETYBo2HrAiTEoA4_6n/s320/IMG_0002.JPG" width="320" /></a></div>Po małym błądzeniu po okolicznych drogach i wsi Calzada de Calatrava (które absolutnie nam nie przeszkadzało, gdyż przynajmniej z okien samochodu mogliśmy pooglądać kolejną ładną hiszpańską miejscowość) dotarliśmy do podnóża zamku, gdzie na pożegnanie dostaliśmy... 20 euro od naszego kierowcy. Po naszych dwóch dotychczasowych miniwyprawach mieszkańcy Afryki Północnej bardzo zyskali w moich oczach! <br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidU0OhsvLAuwH3uTVgI-3gvzleZ7h2SgzuY1S9gDLO75DuFE3dpHErsSzOImVDvV_VxR4JcAG0S8QjpZ7f5tg77k9cI7jcqm_g9cMlAFza7F_9QQu3Acl3Id4EaR-Ub_e7n62x1QtqtydI/s1600/DSCF5707.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidU0OhsvLAuwH3uTVgI-3gvzleZ7h2SgzuY1S9gDLO75DuFE3dpHErsSzOImVDvV_VxR4JcAG0S8QjpZ7f5tg77k9cI7jcqm_g9cMlAFza7F_9QQu3Acl3Id4EaR-Ub_e7n62x1QtqtydI/s320/DSCF5707.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jedna z tablic, która pomogła nam dotrzeć do celu i 20 euro :-) </td></tr>
</tbody></table>Usytuowanie zamku, należącego niegdyś do rycerskiego zakonu Calatrava (który poza walką z muzułmanami, dał nazwę wielu okolicznym miejscowościom) robi imponujące wrażenie. Położony jest na potężnym wzgórzu i góruje nad średniowiecznym szlakiem prowadzącym z Kastylii do Andaluzji. Vis a vis niego, na podobnym wzniesieniu znajdują się ruiny warowni Salvatierra, będącej niegdyś we władaniu arabskich oponentów walecznych zakonników .<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicOWK7e3gfAlzLcK9bIxgPBVYxEw3GCVYX2JjH-UBRCXaZfYO_k49aH45nhRZOK-RKb7Ga0FRdPWlkTf0eYy3ojTStt01qAlvNeoZWfa10YUZ33fDLY7H-AOItt3I9J0mCdqcjelfyvo2N/s1600/IMG_0005.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicOWK7e3gfAlzLcK9bIxgPBVYxEw3GCVYX2JjH-UBRCXaZfYO_k49aH45nhRZOK-RKb7Ga0FRdPWlkTf0eYy3ojTStt01qAlvNeoZWfa10YUZ33fDLY7H-AOItt3I9J0mCdqcjelfyvo2N/s320/IMG_0005.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Calatrava la Nueva</td></tr>
</tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8HDbXfyutqNOPdFxiVopRKMsD_ETjk5HP-slt-Cl_BWZnosgmnjOfphC7yzsGnQ1IY08WwzqGt6EX_elSfhp7EaCGXhlEtTsiMIUryqEgL_qTN5ol2SkTD25wNj95hta9dkuFcFaExEGy/s1600/DSCF5724.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8HDbXfyutqNOPdFxiVopRKMsD_ETjk5HP-slt-Cl_BWZnosgmnjOfphC7yzsGnQ1IY08WwzqGt6EX_elSfhp7EaCGXhlEtTsiMIUryqEgL_qTN5ol2SkTD25wNj95hta9dkuFcFaExEGy/s320/DSCF5724.JPG" style="cursor: move;" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Salvatierra </td></tr>
</tbody></table>Rozpoczęliśmy wędrówkę drogą ciągnącą się serpentyną wokół całego zamkowego wzgórza. Dało nam to okazję do podziwiania potężnych skał i murów broniących niegdyś dostępu do zakonnej twierdzy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmUzkvME22L9Im8k1ZP1wbQuv5ueP_xKMhVGaimQufMoeYbqzWlzb1b_xrwD-jauFPBJE7yIwpViC1d3SvWU99ovBThnMAtrq3iYj6ntoT2GhGUfDshUVszljrMfPZfB6rPzrvC8ViLrvm/s1600/DSCF5743.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmUzkvME22L9Im8k1ZP1wbQuv5ueP_xKMhVGaimQufMoeYbqzWlzb1b_xrwD-jauFPBJE7yIwpViC1d3SvWU99ovBThnMAtrq3iYj6ntoT2GhGUfDshUVszljrMfPZfB6rPzrvC8ViLrvm/s320/DSCF5743.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqHBmzDCzZCtJrm8zf9Ecc0tWMP6pq60GntrPuwo4dpDIqXZuR2HkSBoOpi-503Zs9UDKygXqURvMUaiS1U9W5LDvmToiBx9HsOjfGq6pv1bcTmKxzvMTI6xsM26atmn2yYERdsUzfUOix/s1600/DSCF5754.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqHBmzDCzZCtJrm8zf9Ecc0tWMP6pq60GntrPuwo4dpDIqXZuR2HkSBoOpi-503Zs9UDKygXqURvMUaiS1U9W5LDvmToiBx9HsOjfGq6pv1bcTmKxzvMTI6xsM26atmn2yYERdsUzfUOix/s320/DSCF5754.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaELrkgmQHolphJHB9bQ7syyZ4-knOmUjh3OWe2U9aknY2n1xK8nmlR89GMUR3GnfIwHvX_djCABmaI1Wkqma0-veu7gn20Qlxkt75JgdInkNN510_ZsfR9Phnd_rSV7QW1pFIaJ2iHnjT/s1600/DSCF5751.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaELrkgmQHolphJHB9bQ7syyZ4-knOmUjh3OWe2U9aknY2n1xK8nmlR89GMUR3GnfIwHvX_djCABmaI1Wkqma0-veu7gn20Qlxkt75JgdInkNN510_ZsfR9Phnd_rSV7QW1pFIaJ2iHnjT/s320/DSCF5751.JPG" width="240" /></a></div><br />
Gdy już dotarliśmy pod bramę zamku spotkała nas przykra niespodzianka - trafiliśmy na porę sjesty i wszystkie wejścia do warowni zostały pozamykane na cztery spusty. Jeśli idea sjesty przekonuje mnie w gorące miesiące, kiedy w godzinach okołopołudniowych po prostu nie da się, z racji wysokiej temperatury, pracować to pod koniec stycznia sensowność takiego rozwiązania wydaje mi się niezbyt wysoka... . Mając w perspektywie godzinne oczekiwanie na koniec wypoczynku obsługi zamku (z pewnością niezbędnego dla ludzi zajmujących się głównie otwieraniem bram i rozdawaniem ulotek) postanowiliśmy wzorem średniowiecznych rycerzy zdobyć mury twierdzy. Po krótkim spacerze wzdłuż linii obwarowań znaleźliśmy dogodne miejsce i po krótkiej wspinaczce rycerze: Zbyszko z Krakowa i Maćko z Warszawy ;-) wdarli się na teren "nieprzyjacielskiej" (bo pogrążonej w mrokach sjesty) warowni. Dzięki temu sprytnemu manewrowi zaoszczędziliśmy sporo, bezcennego dla ludzi jeżdżących auto-stopem, czasu i mieliśmy okazję zwiedzić miejsca niedostępne na co dzień dla turystów. Po oficjalnej godzinie ponownego otwarcia dołączyła do nas Lila, która jak na damę przystało weszła przez główną bramę zamku, lecz zmuszona była zwiedzić go w przyspieszonym tempie. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1V-8aPiGriSDLYO-CzMDJ884FW-BdB1kSEpt7zu5wygcSEGNmhQgxd1sxAe6wqnFtXql9C5nBaNAfABsUKIO0dBfGKgslcDeQSg4RQ0862NzuKilYObLzTSupIFVx2167095npNxfxiPW/s1600/20110128292.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1V-8aPiGriSDLYO-CzMDJ884FW-BdB1kSEpt7zu5wygcSEGNmhQgxd1sxAe6wqnFtXql9C5nBaNAfABsUKIO0dBfGKgslcDeQSg4RQ0862NzuKilYObLzTSupIFVx2167095npNxfxiPW/s320/20110128292.jpg" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGOsDw-pHWS21hnnBAc1fJEsgk5ce3h26l4y16gJLdDaCBiRYuXH0mbn9RQH64syoAQH1Z8wY0nyacNIGHRcSV4gcqn9IT4H780ipKt-unFxxKCGLnpyygnvd5FohK5cq4X2qXPT8cOJe8/s1600/DSCF5788.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGOsDw-pHWS21hnnBAc1fJEsgk5ce3h26l4y16gJLdDaCBiRYuXH0mbn9RQH64syoAQH1Z8wY0nyacNIGHRcSV4gcqn9IT4H780ipKt-unFxxKCGLnpyygnvd5FohK5cq4X2qXPT8cOJe8/s320/DSCF5788.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaSjTIvO_-touFgtZjK8TkFYYuOc1_EWHmRWsFD3DiAwo-X62i0ciOOD78xX_ume9UzG65wDHhG8L8ugVtTciPOtfyCQMWFCHPEB-0O0G4oHLrxrAcW_P4k8Mm7Y_l-qjVl_8imI9r7Uf5/s1600/DSCF5843.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaSjTIvO_-touFgtZjK8TkFYYuOc1_EWHmRWsFD3DiAwo-X62i0ciOOD78xX_ume9UzG65wDHhG8L8ugVtTciPOtfyCQMWFCHPEB-0O0G4oHLrxrAcW_P4k8Mm7Y_l-qjVl_8imI9r7Uf5/s320/DSCF5843.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyY6zUcA7fLWYw9TJpanvlTY_tM2G82qiAGE2xmiuCm51E3dUOY6VdzYrWK6J1ZzlHVkCCXO71dETWXHBbxlqrPnc0MEtqttakQWSr6JzlZYk9zhHvDLF6DfuuF1B4gK9BkLEdJ14UvoQh/s1600/DSCF5914.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyY6zUcA7fLWYw9TJpanvlTY_tM2G82qiAGE2xmiuCm51E3dUOY6VdzYrWK6J1ZzlHVkCCXO71dETWXHBbxlqrPnc0MEtqttakQWSr6JzlZYk9zhHvDLF6DfuuF1B4gK9BkLEdJ14UvoQh/s320/DSCF5914.JPG" width="320" /></a></div><br />
Z terenu warowni roztaczał się kapitalny widok na okolicę. Ze względu na ciągle zmieniającą się pogodę kolory okolicznych, pokrytych szarymi skałami gór, intensywnie zielonych pól i czerwonych gleb co rusz nabierały nowych, niesamowitych odcieni, a widok padającego w oddali deszczu sprawiał wrażenie jakby ktoś nakrył okolicę lekkim płaszczem mgły. Dopełnieniem pięknych widoków była też tęcza, która towarzyszyła nam przez całą drogę powrotną z zamkowego wzgórza.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh01fTpyqoORwuXCGYhfiZFxx-RkEc9OXKKT8G0i6XUNRrpMDsqbqvuOrqoK9csZIsw942LrClpBHT6CsZfznEmKSGEPWU3BkvzKn9zKEcLMMH6T8J6OZRR4Q_UVqBTcaH-IoSNT-IVCpHa/s1600/DSCF5812.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh01fTpyqoORwuXCGYhfiZFxx-RkEc9OXKKT8G0i6XUNRrpMDsqbqvuOrqoK9csZIsw942LrClpBHT6CsZfznEmKSGEPWU3BkvzKn9zKEcLMMH6T8J6OZRR4Q_UVqBTcaH-IoSNT-IVCpHa/s320/DSCF5812.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1aIraxgVUXgagi1cKYAYFquvSrIkQWNySsyr-iy-TiNPIRS76dkiwHQ8d9J7p3-jRG6FLfPPVfw3i0eVTBJkIPK0ZUx83FekegCHJdpkwejM9JPRv5bVcNcIxPT2Za0r3Cyb_Q3cXLF4b/s1600/DSCF5888.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1aIraxgVUXgagi1cKYAYFquvSrIkQWNySsyr-iy-TiNPIRS76dkiwHQ8d9J7p3-jRG6FLfPPVfw3i0eVTBJkIPK0ZUx83FekegCHJdpkwejM9JPRv5bVcNcIxPT2Za0r3Cyb_Q3cXLF4b/s320/DSCF5888.JPG" width="240" /></a></div><br />
Schodząc na dół uświadomiliśmy sobie jeden dosyć niepokojący fakt - na trasie ciągnącej się pod twierdzą nie było praktycznie żadnego ruchu. Aby nie zostać na lodzie postanowiliśmy chwycić się środka dosyć rozpaczliwego i rozciągnięci w tyralierę na zamkowym trakcie zatrzymaliśmy samochód jedynego turysty który w tym czasie opuszczał to miejsce. Jak się okazało nasza radykalna forma "marketingu bezpośredniego" była skuteczna. Kierowca (którego życiową pasją były.... zdalnie sterowane miniaturowe helikoptery) zgodził się podwieźć nas do pobliskiej wioski i po krótkiej kontroli drogówki wysadził nas na drodze wylotowej w kierunku Ciudad Real i Aldea del Rey.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiClhlR5VehRWWcrms8lsuLQp7WhbJzeBfqrRUgb8D9oL_N-r8VQCjqWpLjUHARmsU-4fp-bHvniqQx6oPjXCLnnAfZb8AyrRcmGnh5tH0CtFC9k6oK4nMLODUPAhRrUTqkKq0_QrfhHj9L/s1600/DSCF5974.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiClhlR5VehRWWcrms8lsuLQp7WhbJzeBfqrRUgb8D9oL_N-r8VQCjqWpLjUHARmsU-4fp-bHvniqQx6oPjXCLnnAfZb8AyrRcmGnh5tH0CtFC9k6oK4nMLODUPAhRrUTqkKq0_QrfhHj9L/s320/DSCF5974.JPG" width="320" /></a></div>Po dłuższej, spędzonej tam chwili, obserwując niewielki ruch i bezskuteczność naszych "stopowych" poczynań zaczęliśmy wędrować w kierunku bardziej ruchliwej drogi, aby po dosłownie momencie... znów wsiąść do samochodu amatora mini-awiacji, który zdążył załatwić swoje sprawy w okolicy i zdecydował się dowieźć nas do Almagro, miejscowości oddalonej o ok. 25 km od Ciudad Real. Tam już ostatecznie pożegnaliśmy się z naszym kierowcą i wymachując sporządzoną uprzednio tabliczką usiłowaliśmy złapać transport do naszego miasta. Bez efektu... Widok zmęczonych i zmarzniętych ludzi na poboczu nieszczególnie poruszył serca hiszpańskich kierowców i stanęliśmy przed perspektywą ok. 4-godzinnego, wieczornego marszu do domu.<br />
<br />
Spacer rzadko uczęszczaną drogą, wzdłuż pogrążonej w prawie całkowitych ciemnościach autostrady nie znajduje się szczególnie wysoko (mówiąc oględnie) na liście moich ulubionych czynności w piątkowy wieczór. Innej rady jednak nie było. Ruszyliśmy... W ciągu drogi jedynymi ludźmi jakich napotkaliśmy byli z rzadka mijający nas kierowcy i "obsługa" pewnego koszmarnie wyglądającego "zajazdu", składająca się wyłącznie z niehiszpańsko wyglądających kobiet, wyraźnie zainteresowanych bliższym zapoznaniem się tylko z męską częścią naszej ekipy ;-)<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi22amkzxzzPVpMx7779Vlx0hzb4qXaWccPk6oUj_inTSzOT_bDbCypZXl1rtZ6HleNXC2E9sgFtDBM8I70xzwoTz20MsryI0_21gtvWRP3Q1TNvdDV_jvRiN4jT9Iaf2z6T1E3KzkmR_tx/s1600/DSCF5990.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi22amkzxzzPVpMx7779Vlx0hzb4qXaWccPk6oUj_inTSzOT_bDbCypZXl1rtZ6HleNXC2E9sgFtDBM8I70xzwoTz20MsryI0_21gtvWRP3Q1TNvdDV_jvRiN4jT9Iaf2z6T1E3KzkmR_tx/s320/DSCF5990.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Hostel"?</td></tr>
</tbody></table>Po dwugodzinnym marszu i przejściu ok. 12 km znaleźliśmy się w Pozuelo de Calatrava, gdzie w odruchu desperacji weszliśmy do pierwszego, otwartego miejsca (którym okazał się zakład samochodowy) i poprosiliśmy o podwiezienie. Sympatyczny mechanik podrzucił nas około pół kilometra na pobliską stację benzynową, gdzie poprosił swojego znajomego o wyszukanie nam jakiegoś transportu. Nie zdążyliśmy nawet zjeść zakupionych na stacji słodyczy, gdy okazało się, że jeden z tankujących zgodził się nas zawieźć do Ciudad Real. Jadąc już, miałem wielką satysfakcję, że mijane okolice obserwuję ze środka ciepłego samochodu, a nie muszę ich bliżej poznawać na pieszo! <br />
<br />
P.S. Tytuł dzisiejszego posta jest cytatem z wypowiedzi Maćka, który po sforsowaniu murów twierdzy stwierdził: "Zamek antywłamaniowy to to jednak nie jest".Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-9756314038564790142011-01-26T13:44:00.001+01:002011-02-01T23:15:42.155+01:00Auto e-stop!Miejscowość, w której obecnie mieszkam ma liczne zalety. Jest dobrze skomunikowana z innymi rejonami Hiszpanii, da się ją przejść spacerowym tempem wzdłuż i wszerz w ciągu pół godziny, ceny jak na tutejsze warunki są naprawdę znośne, w licznych chińskich sklepach można posłuchać ciekawej językowej mieszanki mandaryńsko - hiszpańskiej, zabytki w liczbie trzech nie są zbyt absorbujące, a wszystkie popularne miejsca w których "się bywa" da się poznać w ciągu dwóch wieczorów. Wszystko to czyni Ciudad Real idealną bazą wypadową do podróżowania, gdyż liczba atrakcji jest ograniczona, a po paru spędzonych tu dniach zna się miasto jak własną kieszeń (o, nie ukrywajmy, niezbyt ciekawej zawartości ;-).<br />
<br />
W związku z powyższym już w pierwszym tygodniu naszego pobytu postanowiliśmy wyruszyć w podróż. Naszym celem były 3 miejscowości położone przy drodze CM-412: Valdepenas, Villanueva de los Infantes i Alcaraz (do którego niestety nie udało nam się dotrzeć). Późnym niedzielnym rankiem, pełni optymizmu wyszliśmy na drogę wylotową za miastem. Odnalezienie odpowiedniego miejsca do łapania stopa zajęło nam trochę czasu. Początkowo nieopatrznie urządziliśmy sobie spacer wzdłuż drogi szybkiego ruchu, która jak się okazało ciągnęła się po horyzont, bez stacji benzynowych i zatoczek, oferując nam jedynie wszechobecne barierki i wąskie pobocza absolutnie niesprzyjające "stopowaniu".<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwJzlW_tJMCqYONYcVqd6v5wfGBIk49VWzxvwCcGguF-wR36Cvj6eUa2Iyc176R0SQyDOSplP3OFTuEW-0N3FdjsciAcSHAbyx7GEecJ4oLd2jS1l_mL32TTy8rXrzyvv2PMr3qB7pvv3j/s1600/IMG_0078.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwJzlW_tJMCqYONYcVqd6v5wfGBIk49VWzxvwCcGguF-wR36Cvj6eUa2Iyc176R0SQyDOSplP3OFTuEW-0N3FdjsciAcSHAbyx7GEecJ4oLd2jS1l_mL32TTy8rXrzyvv2PMr3qB7pvv3j/s320/IMG_0078.JPG" width="320" /></a></div><br />
<br />
Niezrażeni tym małym niepowodzeniem cofnęliśmy się w stronę miasta i po zlokalizowaniu bardziej przyjaznego punktu zaczęliśmy zaznajamiać Hiszpanów z ideą auto-stopu. Ten sposób podróżowania wydaje się tu szerzej nieznany. Reakcje kierowców na trójkę niehiszpańsko wyglądających osób wykonujących dziwne gesty na poboczu można podzielić na (w większości): kompletne zdziwienie, kompletny brak jakiejkolwiek reakcji, odpowiadanie równie dziwnymi gestami (coś pomiędzy zejdźcie z pobocza a "pozdrawiamy was z naszego pustego super-samochodu do którego i tak was nie zabierzemy"), po (w mniejszości) uniwersalne autostopowe gesty typu: "jestem stąd" czy "mam pełen samochód". Ostatecznie, po dłuższym oczekiwaniu w krótkich odstępach czasu udało nam się zatrzymać dwa samochody: jeden prowadzony przez sympatyczne hiszpańskie małżeństwo (z którego "usług" jednak nie skorzystaliśmy, ponieważ jak nam się niesłusznie wydawało, nie jechali w naszym kierunku) i kolejny prowadzony przez jadącego do Valdepenas Marokańczyka. Podróż z nim, rewelacyjnymi, hiszpańskimi drogami, przy akompaniamencie arabskiej muzyki przebiegła w bardzo miłej atmosferze, która dodatkowo była ubarwiana widokami olbrzymich winnic, pagórków i oczywiście licznych wiatraków (La Mancha!) za oknem. Po krótkim postoju w ładnej wiosce Moral, dotarliśmy do Valdepenas.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><br />
Miasteczko to wyróżnia się dość długim, poprowadzonym główną ulicą pasażem z licznymi metalowymi konstrukcjami i centralnie umiejscowionym pomnikiem Don Kichota, <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxRlCVgJzNgEQxX0upFKz0sSbWZXqlXYIgZl0Z5_cX9C-E3-Pj3ciF6fOGvQe9c5c-km6VRpL51mWwNbCWSLocf_GY70NTqZZv984ukBqsKWuHuVxcoG2hhKMF6SoNaZKDB5WkkcqBVSpQ/s1600/IMG_0082.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxRlCVgJzNgEQxX0upFKz0sSbWZXqlXYIgZl0Z5_cX9C-E3-Pj3ciF6fOGvQe9c5c-km6VRpL51mWwNbCWSLocf_GY70NTqZZv984ukBqsKWuHuVxcoG2hhKMF6SoNaZKDB5WkkcqBVSpQ/s320/IMG_0082.JPG" width="320" /></a></div>dwoma ładnymi kościołami (zamkniętymi w niedzielę jak prawie wszystko w Hiszpanii ;-)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAdOFrGIo125ieUIse95ScesVul5ZYRymygzLC5BcUkC1tKce-rM8vRcmVHjsgLR7o0117XNz1EqysXRVzyhmacrfa0oqpZ8MRw3qru6gtpE4AhydFITkpjg_ihDgQGyARQb40Q5K2bPSB/s1600/IMG_0087.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAdOFrGIo125ieUIse95ScesVul5ZYRymygzLC5BcUkC1tKce-rM8vRcmVHjsgLR7o0117XNz1EqysXRVzyhmacrfa0oqpZ8MRw3qru6gtpE4AhydFITkpjg_ihDgQGyARQb40Q5K2bPSB/s320/IMG_0087.JPG" width="320" /></a></div><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD3xHFjNg8hgEUo69yaR_ms2Ap9o_eSI2HCPt_sXHmMNLZdGIl8hTjhO37dOmT5k_JOLih-FOPU9LuaUf6uGgpp6VDsNpT4PdbM55BFcaIHmwV1sZnlNv_TQLY4jUS5uzEPJkc5D4MsbxP/s1600/IMG_0089.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD3xHFjNg8hgEUo69yaR_ms2Ap9o_eSI2HCPt_sXHmMNLZdGIl8hTjhO37dOmT5k_JOLih-FOPU9LuaUf6uGgpp6VDsNpT4PdbM55BFcaIHmwV1sZnlNv_TQLY4jUS5uzEPJkc5D4MsbxP/s320/IMG_0089.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Średniowieczne wejście do kościoła wykorzystywane jako bramka przez dzieci.</td></tr>
</tbody></table><br />
i sympatycznym barem gdzie spróbowaliśmy hiszpańskiego piwa z dodatkiem tapas (czyli serwowanych do piwa przegryzek tj. małże z nadzieniem, bułki z serem i sosem pomidorowym na ciepło, pieczone ziemniaki itp).<br />
<br />
Kolejnym punktem na naszej podróżnej mapie była Villanueva de los Infantes - miejscowość która wg przewodnika ma najładniejszą starówkę w całej Kastylii - La Manchy. Dotarcie tam zajęło nam sporo czasu z racji niewielkiego ruchu<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPV9QwaTVn7vBmg3Y-jCrzVEYGglEasRsQ56lYPjcl9yKtaex55aXCmh9ujuckdHSuLgPwwiL3TCGYHXbybx4WlqWMJYUfKtW8yeFsq04m0xXgsPFArgnegfIlhSklz4S7JfTxkDgcuWRu/s1600/DSCF5559.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPV9QwaTVn7vBmg3Y-jCrzVEYGglEasRsQ56lYPjcl9yKtaex55aXCmh9ujuckdHSuLgPwwiL3TCGYHXbybx4WlqWMJYUfKtW8yeFsq04m0xXgsPFArgnegfIlhSklz4S7JfTxkDgcuWRu/s320/DSCF5559.JPG" width="240" /></a></div>ale ostatecznie (po naprawdę długim czekaniu) zlitował się nad nami... kolejny marokański kierowca, który dowiózł nas bezpiecznie do celu.<br />
Opinia zawarta w przewodniku była jak najbardziej trafna - miasteczko jest naprawdę urocze. Jednolita architektonicznie, niska zabudowa, wąskie uliczki i mały ryneczek z dostojnym kościołem (otwartym!) robiły naprawdę sympatyczne wrażenie, potęgowane jeszcze przez poustawiane gdzieniegdzie figury z książki Cervantesa. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7lIKnCGzmo5sTDgHwYA0JCkNdvIkWer4JZMr1aSbLU2wEVvYn2-LEUTB7fomH5COlX8FJPAr-9EVWKOqF4dlm87Dp5__Yo4AQ04yk8CpcEs3lv6St1FhjU8ZY5MMQLsnKR6o1YlEOsmNi/s1600/IMG_0109.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7lIKnCGzmo5sTDgHwYA0JCkNdvIkWer4JZMr1aSbLU2wEVvYn2-LEUTB7fomH5COlX8FJPAr-9EVWKOqF4dlm87Dp5__Yo4AQ04yk8CpcEs3lv6St1FhjU8ZY5MMQLsnKR6o1YlEOsmNi/s320/IMG_0109.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqi-s25o0HBvQLBVxa9Lz2jXSes8R3aGN0sZ_pNaDyH8mg_ar59gwGF5APsRrwv7zv1OET45AfS4Jx6bp_oYrmO49V1mxthrU9BDPEUu5qP54ogNm51dUgSdVwtONILqPEEoBV7OzUe-cA/s1600/DSCF5624.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqi-s25o0HBvQLBVxa9Lz2jXSes8R3aGN0sZ_pNaDyH8mg_ar59gwGF5APsRrwv7zv1OET45AfS4Jx6bp_oYrmO49V1mxthrU9BDPEUu5qP54ogNm51dUgSdVwtONILqPEEoBV7OzUe-cA/s320/DSCF5624.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL5JErgFHfGOHwdX_njHHGECqEnvXljzud8K5KD9ABernhFTekn9kAHlGwEJWB5XoUgcBK-8m_yiiOqP9y2UxHwRNa6Oi06MPCidDJNqEUTU-KA8tE2hg7QWitN1-ZdStXn8R1mvN9OmyG/s1600/IMG_0115.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL5JErgFHfGOHwdX_njHHGECqEnvXljzud8K5KD9ABernhFTekn9kAHlGwEJWB5XoUgcBK-8m_yiiOqP9y2UxHwRNa6Oi06MPCidDJNqEUTU-KA8tE2hg7QWitN1-ZdStXn8R1mvN9OmyG/s320/IMG_0115.JPG" width="240" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgN2BbB4ZEDIrGRE8rjQ-9zWd6dGse_XzAGC5V98AgBNEPYQAahMet4Z18A8m3OIz3JO49-Yy4IMF4hSWVUPQAH1qTQjwMXz8kpjwzobESQ8q85i1zXsy4JAbcs6YFsejJiQbUqXyhBV67Q/s1600/DSCF5598.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgN2BbB4ZEDIrGRE8rjQ-9zWd6dGse_XzAGC5V98AgBNEPYQAahMet4Z18A8m3OIz3JO49-Yy4IMF4hSWVUPQAH1qTQjwMXz8kpjwzobESQ8q85i1zXsy4JAbcs6YFsejJiQbUqXyhBV67Q/s320/DSCF5598.JPG" width="320" /></a></div>Po spacerze uliczkami Villenueva nadszedł czas na powrót - niestety tym razem łapanie stopa nie szło nam już tak dobrze (było zbyt późno dla Marokańczyków?) i przemarznięci, po ciemku byliśmy zmuszeni wrócić do dopiero co opuszczonego miasteczka. Kiedy okazało się, że ostatni autobus do Ciudad Real odjechał parę godzin wcześniej zaczęliśmy zastanawiać się nad (oczywiście darmowym) noclegiem.<br />
Część nocy postanowiliśmy przeczekać w barze. Niestety zbytnio się tam nie zagrzaliśmy, gdyż Hiszpanie z racji wprowadzonego niedawno całkowitego zakazu palenia mają irytujący zwyczaj trucia się tytoniem przy otwartych oknach. Poza tym bar był czynny tylko do 23 więc pozostała część nocy dalej była dla nas wielką niewiadomą. Ostatecznie zdecydowaliśmy się pójść do pobliskiej całodobowej ... przychodni i ewentualnie przespać się w ciepłej poczekalni. Gdy zapytaliśmy o tę możliwość bardzo przyjazny (sic!) personel postanowił wezwać ... policję. Po przyjeździe pani policjantki odbyła się krótka, prowadzona w miłej atmosferze debata, gdzie nas umieścić. Padały propozycje takie jak: posterunek policji, urząd gminy i miejsce eufemistycznie nazwane "schronieniem dla ludzie nie mających pieniędzy i nie mających gdzie spać". Ostateczny wybór padł na salę przeznaczoną do rehabilitacji chorych przychodni w której właśnie się znajdowaliśmy. Spałem już w wielu dziwnych miejscach (typu skała pod Rysami, mury czarnogórskiego miasta wpisanego na listę UNESCO, schody dworca kolejowego na Węgrzech), ale nigdy jeszcze nie zasypiałem w otoczeniu tablic anatomicznych, piłeczek, ciężarków, bieżni itp.sprzętów. Jedyną niedogodnością naszej "sypialni" był fakt, że musieliśmy ją opuścić przed 8 rano kiedy zaczynały się pierwsze zajęcia dla chorych ;-) Mimo to, pierwszy kontakt z hiszpańską służbą zdrowia uważam za jak najbardziej udany!<br />
<br />
Po opuszczeniu przychodni poszliśmy na kawę przy której posiedzieliśmy dłuższą chwilę w oczekiwaniu na autobus. Jakie było nasze zaskoczenie, gdy usłyszeliśmy pukanie w witrynę, za którą zobaczyliśmy uśmiechniętą twarz pielęgniarza, który właśnie skończył pracę i zaproponował na podwiezienie do Valdepenas! Oczywiście nie odmówiliśmy ;-) Dojechaliśmy z nim na drogę wylotową w kierunku Ciudad Real<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEingNV_qADvo4khAUel0J2CINr44U2x288k01AAoB80RCDCvaT3OfPFXchHVzIkfz9q3lgHcfTIaeBkfp6YZ-pqo_Bhu3aYjiQIK-y9XT3BmxH5cdoHngGVJI6kG6YDaHoe9kTSJONaO4Ll/s1600/DSCF5655.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEingNV_qADvo4khAUel0J2CINr44U2x288k01AAoB80RCDCvaT3OfPFXchHVzIkfz9q3lgHcfTIaeBkfp6YZ-pqo_Bhu3aYjiQIK-y9XT3BmxH5cdoHngGVJI6kG6YDaHoe9kTSJONaO4Ll/s320/DSCF5655.JPG" width="320" /></a></div>gdzie po 10 minutach złapaliśmy ... kolumbijskiego kierowcę, który w rytmie południowoamerykańskiego punk-rocka dowiózł nas prosto do "królewskiego miasta!"Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-9032404268870992409.post-44237738397275831572011-01-26T00:54:00.000+01:002011-01-26T01:15:41.569+01:00Trasa Polska - Hiszpania.Jako, że blog ma być z założenia zbiorem wrażeń z podróży (których mam nadzieję odbyć tu naprawdę dużo ;-) nie sposób nie napisać choćby krótkiej notki o pierwszej z nich, czyli o drodze z Polski do Hiszpanii.<br />
Chyba po raz pierwszy w życiu na jednej trasie zaliczyłem tak różnorodne środki transportu - podczas całodniowej podróży miałem przyjemność jechać (w kolejności chronologicznej): tramwajem, szynobusem, samolotem, metrem, pociągiem i przejść spory odcinek na piechotę. Każdy z nich miał swój specyficzny urok - widok na Alpy z okna samolotu był naprawdę imponujący, łapa kieszonkowca grzebiącego w mojej kieszeni podczas podróży metrem dostarczyła mi dodatkowych, niekoniecznie pozytywnych emocji (na szczęście portfel i paszport ocalały), a pociąg rozwijający prędkość 200 km na godzinę, na mnie, osobie przyzwyczajonej do "standardów" PKP, zrobił dosyć niecodzienne wrażenie.<br />
Rzeczą, która szczególnie wbiła mi się w pamięć po tej podróży i wizycie na jednym z madryckich dworców i stacjach metra była bardzo duża liczba funkcjonariuszy policji i ochrony patrolujących te miejsca. W ramach polityki bezpieczeństwa każdy podróżny zobligowany jest do prześwietlania bagażu przed wejściem do poczekalni, a wpuszczanie na perony rozpoczyna się dopiero na kilkanaście minut przed odjazdem pociągów. Jak widać pamięć zamachów terrorystycznych z 2004 roku jest w Hiszpanii jeszcze świeża , a patrząc na niedawne wydarzenia w Moskwie tego rodzaju środki bezpieczeństwa staną się niestety rzeczą powszechniejszą niż rzadszą w dzisiejszym świecie...<br />
<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" class="youtube-player" frameborder="0" height="390" src="http://www.youtube.com/embed/s92dLp3VTq4" title="YouTube video player" type="text/html" width="480"></iframe>Zethttp://www.blogger.com/profile/02416414534565156984noreply@blogger.com4